Wiara ma w sobie coś z przekraczania przetrzeni widzialnej. Ma też w sobie element wchodzenia w paradoksy. W wierze w Nieskończonego, Nieogarnialnego umysłem Boga nie ma prostych wyjaśnień, bo Bóg wymyka się ludzkim schamtom myślenia. Znacznie cześciej trzeba mówić „AMEN” jak Maryja i podążyć za głowem Tego, który wie więcej.
Przepiękna jest ta dzisiejsza Ewangelia. Wiara jak „wirus” rozchodzi się od człowieka do człowieka. KAżdy kto odkrywa Jezusa zaczyna promienieć jakimś wewnętrznym światłem, które przyciąga kolejnych.
Wiara rodzi się ze świadectwa i ze spotkania. Jezsu spotkał Filipa. Filip nie zna Ewangelii tak jak my. Poznał tylko fragmencik całości. Poznał Jezusa i usłyszał „Pojdź za mną”. Czyli zaryzykuj i chodź w nieznane, poza horyzont ze Mną jako przewodnikiem. UWIERZYŁ i poszedł.
Filip uwierzył i wiara rozszerza się dalej. Spotyka Natanaela. Dzieli się swoim odkryciem. W jego słowach wręcz namacalnie czuć ten entuzjazm i okrzyk radości. Natanael bada sprawę. ALE! Nie robi tego jak Faryzeusze podporządkowujac proces rozeznawania pod wynik, który chcieli osiągnąć. Natanael szczerze bada. Zadaje pytanie które zadałby niejeden Izraelita. I szuka odpowiedzi. Filip mówi – „Chodź i zobacz”. Natananel z otwartym sercem idzie poza horyzont swoich stereotypów. Ze szczerym sercem, bez podstępu idzie zbadać sprawę Jezusa. I odkrywa prawdę – wygrywa życie wieczne. Nie wiemy co rozważał Natanael pod figowcem. Może wszelkie za i przeciw. Może otworzył księgę Starego Testamentu i sprawdzał czy wszystko sie zgadza – czy wypełniają się proroctwa o Jezusie… To już pozostanie tajemnicą między nim a Jezusem.
(J 1, 43-51)
Jezus postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus powiedział do niego: „Pójdź za Mną”. Filip zaś pochodził z Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra. Filip spotkał Natanaela i powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz w Prawie i Prorocy – Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”. Rzekł do niego Natanael: „Czy może być co dobrego z Nazaretu?”. Odpowiedział mu Filip: „Chodź i zobacz”. Jezus ujrzał, jak Natanael podchodzi do Niego, i powiedział o nim: „Oto prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”. Powiedział do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?”. Odrzekł mu Jezus: „Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod figowcem”. Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!”. Odparł mu Jezus: „Czy dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: Widziałem cię pod figowcem? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”. Potem powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ujrzycie niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących na Syna Człowieczego”.
Jezus obiecuje mu wielkie rzeczy. Ale dopiero PO UWIERZENIU. Po wejsćiu na tą drogę. Te wielkie wydarzenia i cuda nie są na początku ważne dla Filipa czy Natanaela. Słodycz dla duszy jest darem Boga i Bóg w swej wolności może je dać albo nie. Wszystko zawsze dla pożytku człowieka. Wiara nie polega na uniesieniach. Nie polega na życiu w wielkich emocjach. Wiara wymaga badania, kroczenia za Bogiem, otwartości na pójście poza hiryzont tego czego doświadczam jako człowiek…
Nie można emocji związanychz wiarą wywoływać na siłę bo człowiek się pogubi. Wytworzy sobie bożka emocji, którego bedzie czcił. Jak tylko przyjdzie strapienie, to zwątpi:
Ponadto, strzeż się [duszo], byś nie próbowała na siłę odczuwać i kosztować tego, co mówisz i co czynisz: mów i czyń wszystko w czystej wierze, jaką miała na ziemi Maryja i jakiej Ona użyczy ci z biegiem czasu. Pozostaw twej Pani jasne oglądanie Boga, uniesienia, radości, pociechy, bogactwa; a dla siebie weź jedynie czystą wiarę, pełną udręczeń, rozproszeń, znużenia, oschłości. Powiedz: Amen — niech mi się stanie to, czego chce moja Pani w Niebie, Maryja. Teraz właśnie jest dla mnie najlepsze, co mogę uczynić… („Tajemnica Maryi” pkt 51)
Nasz droga na ziemi to droga Krzyża! Każdy z nas niesie swój krzyż na wzór Jezusa. Uciekanie z drogi krzyża, porzucenie tej drogi powoduje, że człowiek z czasem zaczyna się błąkać po bezdrożach.
Niesiemy krzyż KU GOLGOCIE po której następuje zawsze PUSTY GRÓB – ZMARTWYCHWSTANIE. Radość ŻYCIA! Emocje sa ważne i przyjdą jeśli bedą potrzebne, ale doswiadczenie pocieszeń i pozytywnych emocji nie może być celem samym w sobie.
(1J 3, 11-21)
Najmilsi: Taka jest nowina, którą usłyszeliście od początku, że mamy się wzajemnie miłować. Nie tak, jak Kain, który pochodził od Złego i zabił swego brata. A czemu go zabił? Ponieważ czyny jego były złe, brata zaś sprawiedliwe. Nie dziwcie się, bracia, jeśli świat was nienawidzi. My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci. Każdy, kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego. Po tym poznaliśmy miłość, że Chrystus oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci. Jeśliby ktoś posiadał na świecie majątek i widział, że brat jego cierpi niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim miłość Boga? Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy, i uspokoimy przed Nim nasze serca. A jeśli serce oskarża nas, to przecież Bóg jest większy niż nasze serce i zna wszystko. Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, to mamy ufność wobec Boga.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga, przez Twoje dłonie wszystko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragne to oddać. Ty, Mamo, która znasz wolę Ojca, rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.