Jezus wędruje nabrzeżem Jeziora Galilejskiego. Widzi ludzi pracy. Ludzi, którzy wytrwale pracują, by utrzymać rodzinę, dom. Wypływają jeszcze o zmroku na jezioro by łowić ryby. Nie próżnują. Nie lenią się. Wytrwale działają. Są nauczeni doświadczeniem życia. Nie teoretyzują. Nie szukają skrótów i łatwego wygodnego życia. Ich włąśnie powołuje Jezus. Gdyby ich nie było przy pracy, w tym codziennym znoju, w łodzi. Gdyby powiedzieli sobie, już dosyć – wóczas może nigdy nie spotkaliby Jezusa. Nie zostaliby filarami Kościoła!
A wszystko zaczyna się gdy Jan, któremu oni się przysłuchiwali został uwięziony. Niesamowite jest to, że Jan głosił nawrócenie, chrzcił wodą. Przygotowywał na przyjście Jezusa. NIE ZNIECHĘCIŁ SIĘ. Nie poddał. Nie zawrócił. Poszedł tam, gdzie wołał go Pan. I oddał życie za Jezusa. Oddał życie bo mówił prawdę tam, gdzie była ona niewygodna. Bóg powołał go jako GŁOS NA PUSTYNI. Jako głos wzywajacy do nawrócenia. I za to wołanie Jan stracił głowę. Do końca wierny.
Jego misję podjął i kontynuuje sam JEZUS! Przychodzi do Galilei i powtarza słowa Jana. Idzie dalej…
To Jezus ich ujrzał. To Jezus podjał inicjatywę i ich powołał…
(Mk 1, 14-20)
Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” Przechodząc obok Jeziora Galilejskiego, ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. I rzekł do nich Jezus: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. A natychmiast, porzuciwszy sieci, poszli za Nim. Idąc nieco dalej, ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni, zostawiwszy ojca swego, Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi, poszli za Nim.
Jeszcz bardziej wytrwałość i trud przedzierania się przez cierpienei przedstawia pierwsze czytanie. Anna – bezdzietna kobieta. Ukochana przez męża. Znosząca krzyż obelg, wyśmiewania. W tamtej kulturze napiętnowana i uznawana za gorszą. Druga żona Eliakima naśmiewa się z niej, czyni jej przykre uwagi. Ona jednak TRWA przy mężu i przede wszystki przy BOGU – TRWA LATAMI! Jest wytrwała i to jej wytrwałość nagrodzi Bóg. Nagrodzi w niezwykły sposób.
(1 Sm 1, 1-8)
Był pewien człowiek z Ramataim, Sufita z górskiej okolicy Efraima, imieniem Elkana, syn Jerochama, syna Elihu, syna Tochu, syna Sufa, Efratejczyka. Miał on dwie żony: jednej było na imię Anna, a drugiej Peninna. Peninna miała dzieci, natomiast Anna ich nie miała. Corocznie człowiek ten udawał się z miasta swego do Szilo, aby oddać pokłon i złożyć ofiarę Panu Zastępów. Byli tam dwaj synowie Helego: Chofni i Pinchas – kapłani Pana. Pewnego dnia Elkana składał ofiarę. Dał wtedy żonie swej, Peninnie, wszystkim jej synom i córkom po części ze składanej ofiary. Również Annie dał część, lecz podwójną, gdyż Annę bardzo miłował, mimo że Pan zamknął jej łono. Jej rywalka przymnażała jej smutku, aby ją rozjątrzyć z tego powodu, że Pan zamknął jej łono. I tak się działo przez wiele lat. Ile razy szła do świątyni Pana, tamta dokuczała jej w ten sposób. Anna więc płakała i nie jadła. I rzekł do niej jej mąż, Elkana: „Anno, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się twoje serce smuci? Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej niż dziesięciu synów?”
Jej oczekiwanie, jej wytrwałość, jej modlitwa, jej wybranie i umiłowanie przez oblubieńca jest zapowiedzią Elżbiety i Maryi. Anna nie poddała się wyniszczajaćej zazdrości. Peninna, mimo, że miała wiele to i tak chciała się dowartościować kosztem Anny.
Anna wytrwała, nie poddała się.
W duchowości największą przegraną jest zniechęcenie i poddanie się. Tego uczą świeci. Tego uczy życie Maryi. Ona poszła aż pod krzyż na którym umierało Jej jedyne dziecko. Na Jej wzór trzeba iść wytrwale w doświadczeniu. Nie zatrzymujac się tylko an teorii życia. Życie to konkret – o praktyka. Duchowość to życie prawdziwe…
Doświadczenie nauczy cię nieskończenie lepiej niż moje słowa i jeśli byłeś choć trochę wierny praktykowaniu tego, o czym ci mówiłem, znajdziesz tyle bogactwa i łask, aż się zadziwisz, a dusza twoja napełni się radością. („Tajemnica Maryi” pkt 53)
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga, przez Twoje dłonie wszystko to otrzymałem. Bogu przez Twe matczyne ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzja tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełnosći mi wystardzą.