Miłość własna – egoizm – prowadzi do ruiny. Dawid tak pięknie i pokornie zaczynał a dziś widzimy go uciekajacego przez własnym synem, który próbuje go zabić i odebrać mu tron. Widzimy go obrzucanego kamieniami przez krewnego Saula, któremu Dawid odebrał tron. W tle tego wszystkiego jest sytuacja z zabójstwem Uriasza, bo Dawid zapragnął jego żony.
Bóg prowadzi drogą UPORZĄDKOWANIA. Nawet jeśli jest to droga przez Getsemani – pzez tłocznię Oliwy – przez Górę Oliwną…
Parę wiekó później na tej samej Górze, w tym swmym ogrodzie, możne nawet pośród kilku drzew wśród których kroczył Dawid, będzie się modlił Jezus. Będzie doznawał utrapienia, udręczenia, ucisku, policzkowania. Dawid doznaje ich fizycznie, Jezus doświadczy ich duchowo. I tak samo jak słudzy Dawida kompletnie nic nie rozumieją, tak samo i Apostołowie będą spali, a potem gdy przyjdzie co do czego wyrwą się z szablą na armię.
(2 Sm 15, 13-14. 30; 16, 5-13a)
Do Dawida dotarła wieść: „Serca ludzi z Izraela zwróciły się ku Absalomowi». Wtedy Dawid dał rozkaz wszystkim swym sługom przebywającym wraz z nim w Jerozolimie: «Wstańcie! Uchodźmy, gdyż nie znajdziemy ocalenia przed Absalomem. Śpiesznie uciekajcie, ażeby nas nie napadł znienacka, nie sprowadził na nas niedoli i ostrzem miecza nie wytracił mieszkańców miasta”. Dawid tymczasem wstępował na Górę Oliwną. Wchodził na nią, płacząc i z nakrytą głową. Szedł boso. Również wszyscy ludzie, którzy mu towarzyszyli, nakryli swe głowy i wstępując na górę, płakali. Król Dawid przybył do Bachurim. A oto wyszedł stamtąd pewien człowiek. Był on z rodziny należącej do domu Saula. Nazywał się Szimei, syn Gery. Posuwając się naprzód, przeklinał i obrzucał kamieniami Dawida oraz wszystkie sługi króla Dawida, chociaż był z nim po prawej i po lewej stronie cały lud zbrojny i wszyscy bohaterowie. Szimei, przeklinając, wołał w ten sposób: „Precz, precz, krwiożerco i niegodziwcze! Na ciebie Pan zrzucił odpowiedzialność za krew rodziny Saula, w którego miejsce zostałeś królem. Królestwo twoje oddał Pan w ręce Absaloma, twojego syna. Teraz ty sam jesteś w utrapieniu, bo jesteś krwiożercą”. Odezwał się do króla Abiszaj, syn Serui: „Dlaczego ten zdechły pies przeklina pana mego, króla? Pozwól, że podejdę i utnę mu głowę”. Król odpowiedział: „Co ja mam z wami zrobić, synowie Serui? Jeżeli on przeklina, to dlatego że Pan mu powiedział: Przeklinaj Dawida! Któż w takim razie może mówić: Czemu to robisz?” Potem zwrócił się Dawid do Abiszaja i do wszystkich swoich sług: „Mój własny syn, który wyszedł z wnętrzności moich, nastaje na moje życie. Cóż dopiero ten Beniaminita? Pozostawcie go w spokoju, niech przeklina, gdyż Pan mu na to pozwolił. Może wejrzy Pan na moje utrapienie i odpłaci mi dobrem za to dzisiejsze przekleństwo”. I tak Dawid posuwał się naprzód wraz ze swymi ludźmi.
Postawa pokory i przyjęcia drogi oczyszczenia, którą przygotował Bóg – to w jakiś niezwykły sposób łączy Dawida i Jezusa. Dawid pokutuje i szuka oczyszczenia za swoje grzechy. Jezus bierze na siebie grzechy całej ludzkości i przeżywa wewnętrze katusze niosąc je na Kalwarię by obmyć je swą drogocenną krwią.
To miotanie się, brak harmonii, brak spokoju, brak ukojenia – to są zewnętrze oznaki wewnętrznej walki. Obaj weszli we upokorzenie, ogołocenie. Walczą przeciw wygodom i miłości własnej.
Oto, Duszo wybrana, sposób jego [Drzewa Życia] uprawiania:
3.Należy czuwać też, by Drzewa nie zniszczyły gąsienice. Te gąsienice to miłość własna i miłowanie wygód, które niszczą zielone liście i niweczą nadzieje na owocowanie. Nieuporządkowana miłość własna oraz miłość do Maryi w żaden bowiem sposób nie pozostają ze sobą w zgodzie. („Tajemnica Maryi”, pkt 74)
Gdy ta miłość własna nie jest zwalczana, człowiek jest w stanie przegonić swego Zbawcę. Nie potrafi sie cieszyc z wolności bliźniego, ze swej wolności. Z Uzdrowienia jakie przyniósł Bóg. Widzi swoją stratę materialną a nie widzi zwycięztwa na wieki. Serca z jednej strony kołacze widząc niesamowity cud uzdrowienai, z drugiej strony umysł wrze – bo ponioslem jakiś uszczerbek.
W dzisiejszej Ewangelii strata materialna wzięła górę. Ludzie proszą Jezusa by odszedł. Miłość własna i miłowanie bogactwa i wygód wzieły górę! Stracili ogromny majątek w świaniach – 2000 świń to i dzisiaj bardzo pokaźna suma. Jednakże „przeganiając” Jezusa stracili jeszcze więcej! Nie odzyskali tych swiń! A w dodoatku narazili się na utratę czegoś cenniejszego – żyia wiecznego. JEzus zna ich myśli. Wie, że wiele w nich gniewu, rozczarowania, szoku. Zostawia im zatem znak swej obecnosci – głosiciela – uzdrowionego opętanego. Pragnie by on tam był, gdy emocje już opadną. Żeby Ewangelia dotarła do nich.
Jezus wróci jeszcze w to miejsce po raz kolejny – wówczas nastawienie będzie już inne…!
(Mk 5, 1-20)
Jezus i uczniowie Jego przybyli na drugą stronę jeziora do kraju Gerazeńczyków. Gdy wysiadł z łodzi, zaraz wyszedł Mu naprzeciw z grobowców człowiek opętany przez ducha nieczystego. Mieszkał on stale w grobowcach i nikt już nawet łańcuchem nie mógł go związać. Często bowiem nakładano mu pęta i łańcuchy; ale łańcuchy kruszył, a pęta rozrywał, i nikt nie zdołał go poskromić. Wciąż dniem i nocą w grobowcach i po górach krzyczał i tłukł się kamieniami. Skoro z daleka ujrzał Jezusa, przybiegł, oddał Mu pokłon i zawołał wniebogłosy: „Czego chcesz ode mnie, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, nie dręcz mnie!” Powiedział mu bowiem: „Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka”. I zapytał go: „Jak ci na imię?” Odpowiedział Mu: „Na imię mi „Legion”, bo nas jest wielu”. I zaczął prosić Go usilnie, żeby ich nie wyganiał z tej okolicy. A pasła się tam na górze wielka trzoda świń. Prosiły Go więc złe duchy: „Poślij nas w świnie, żebyśmy mogli w nie wejść”. I pozwolił im. Tak, wyszedłszy, duchy nieczyste weszły w świnie. A trzoda około dwutysięczna ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora. I potonęły w jeziorze. Pasterze zaś uciekli i rozpowiedzieli o tym w mieście i po osiedlach. A ludzie wyszli zobaczyć, co się stało. Gdy przyszli do Jezusa, ujrzeli opętanego, który miał w sobie „legion”, jak siedział ubrany i przy zdrowych zmysłach. Strach ich ogarnął. A ci, którzy widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, a także o świniach. Wtedy zaczęli Go prosić, żeby odszedł z ich granic. Gdy wsiadał do łodzi, prosił Go opętany, żeby mógł przy Nim zostać. Ale nie zgodził się na to, tylko rzekł do niego: „Wracaj do domu, do swoich, i opowiedz im wszystko, co Pan ci uczynił i jak ulitował się nad tobą”. Poszedł więc i zaczął rozgłaszać w Dekapolu wszystko, co Jezus mu uczynił, a wszyscy się dziwili.
Trzeba chronić drzewo życia przed gąsienicami miłości włąsnej i miłowania wygód. Porządkować, opryskiwać korę ćwiczeniami duchowymi, postem i umartwieniem, by gąsienice nie miały szansy dotrzeć do liści i odebrać nam źródłą życia – powietrze i światło.
Miłość włąsna i miłość do Maryi stoją w sprzeczności…
Pragnę swoją wolą wybrać miłość do Maryi!!!
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszystko to otrzymałem. Bogu przez Twe ręce pragne to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i łaskę a one w zupełności mi wystarczą.