Bóg wybiera człowieka. Każdego człowieka. Nie ustanawia prawa by człowieka ciemiężyć, ale by dać mu przestrzeń do swobodnego poruszania się w przestrzeni ducha. Problem w tym, że sam człowiek nieraz nadinterpretuje Boże prawo. Traktuje je wyżej niż człowieka. Pozwala sobie na jego egzekucję i interpretację tak, jaby to on miał wprowadzać sąd boży w świecie – taka droga o bałwochwalstwo.
W Ewangelii widać niesamowicie absurdalna scenę. Jezus – Stwórca świata – ten, który dał prawo Szabatu ludziom. Ten, który był przy ustanawianiu teog prawa. Ten, który zna doskonale jego wykładnię i źródło, On właśnie przez ludz – interpretatorów tego prawa – jest oskarżany o nieposzanowanie prawa. Jezus jest atakowany przez ludzi wykrzywionym prawem miłości.
Bóg dał człowiekowi prawo szbatu z miłości. By człowiek odpoczął, by miał czas na rodzinę. By trochę zmusić człowieka do zatrzymania się w pędzie codzienności. Bóg zna naturę człowieka, zapał osoby ludzkiej. Wie że człowiek byłby zdolny zapracować się na śmierć. Wie jak łątwo byłoby człowiekowi zgibić balans, gdyby nie rytm tygodni. Gdyby nie dni świąteczne i dni robocze. Człowiek obudował to prawo miłości Boga swoimi regułami – setkami i tysiącami reguł – powodujać tym samym że samo prawo do odpoczynku, do relaksu, do korzystania z piękna przyrody. Do beztroskiego karmienia się ziarnem łuskanym na polu które pochodzi z ręki Boga – staje się potwornym wykroczeniem! Ciężar prawa jest postawion na głowie… Zaginał gdzieś sens…
(Mk 2, 23-28)
Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat pośród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze mówili do Niego: „Patrz, czemu oni czynią w szabat to, czego nie wolno?” On im odpowiedział: „Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie i poczuł głód, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom”. I dodał: „To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Zatem Syn Człowieczy jest Panem także szabatu”.
Problem w tym, że człowiek widzi inaczej niż Bóg. Człowiek postrzeba rzeczywistosć cieleśnie, zaś Bóg spogląda na świat całościowo – widzi ciało ale widzi też głębię ducha. Widzi piękno – szczególnie to wewnętrzne.
Bó wybiera i namaszcza inaczej niż człowiek by się tego spodziewał. Dziś w pierwszym czytaniu pokazana jest scena namaszczenia Dawida. Móstwo tam spojrzenia ludzkiego i to niesamowite wybranie Boże. W Betlejem. Właśnie na wskroś wszelkim ludzkim sądom, wyborom, pomysłom. Począwszy od Saula – wybranego prze Boga, który wpuścił w swe serce targowanie się z Bogiem o zagarnięte dobra. Dzś widać już jak okrutny i niebezpieczny stał się, starajać się utrzymać tron. Jak bardzo Samuel boi się o swe życie…! A gdyby nie Samuel i głos Boga i namaszczenie – Saul nie byłby królem…
Widzimy Jessego który rpzedstawia synów od najstarszego, przez najsilniejszych…. A jednak Bóg dopytuje się o tego najsłabszego, który nawet nie został zaproszony – tylko posłany na pole do wypasu zwierząt.
Człowiek nei odczyta Słowa Boga, nie odczyta Wybrania Bożego, jeśli nei poprosi Ducha Świętego o rozjaśnienie. Jeśli nie wejdzie w głęboką relację duchową z Bogiem za pośrednictwem Tej, która rozważała wszystko w swoim sercu. Potrzeba nam Tej Nauczycielki Bożych schematów myślenia.
(1 Sm 16, 1-13)
Pan rzekł do Samuela: „Dokąd będziesz się smucił z powodu Saula? Uznałem go przecież za niegodnego, by panował nad Izraelem. Napełnij oliwą twój róg i idź: Posyłam cię do Jessego Betlejemity, gdyż między jego synami upatrzyłem sobie króla”. Samuel odrzekł: „Jakże pójdę? Usłyszy o tym Saul i zabije mnie». Pan odpowiedział: „Weźmiesz z sobą jałowicę i będziesz mówił: Przybywam złożyć ofiarę Panu. Zaprosisz więc Jessego na ucztę ofiarną, a Ja wtedy powiem ci, co masz robić: wtedy namaścisz tego, którego ci wskażę”. Samuel uczynił tak, jak polecił mu Pan, i udał się do Betlejem. Naprzeciw niego wyszła przelękniona starszyzna miasta. Jeden z nich zapytał: „Czy twe przybycie oznacza pokój?” Odpowiedział: „Pokój. Przybyłem złożyć ofiarę Panu. Oczyśćcie się i chodźcie złożyć ze mną ofiarę!” Oczyścił też Jessego i jego synów i zaprosił ich na ofiarę. Kiedy przybyli, spostrzegł Eliaba i powiedział: „Z pewnością przed Panem jest jego pomazaniec”. Pan jednak rzekł do Samuela: „Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż odsunąłem go, nie tak bowiem jak człowiek widzi, widzi Bóg, bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, a Pan widzi serce”. Następnie Jesse przywołał Abinadaba i przedstawił go Samuelowi, ale ten rzekł: „Ten też nie został wybrany przez Pana”. Potem Jesse przedstawił Szammę. Samuel jednak oświadczył: „Ten też nie został wybrany przez Pana”. I Jesse przedstawił Samuelowi siedmiu swoich synów, lecz Samuel oświadczył Jessemu: „Nie ich wybrał Pan”. Samuel więc zapytał Jessego: „Czy to już wszyscy młodzieńcy?” Odrzekł: „Pozostał jeszcze najmniejszy, lecz on pasie owce”. Samuel powiedział do Jessego: „Poślij po niego i sprowadź tutaj, gdyż nie rozpoczniemy uczty, dopóki on nie przyjdzie”. Posłał więc i przyprowadzono go: był on rudy, miał piękne oczy i pociągający wygląd. Pan rzekł: „Wstań i namaść go, to ten”. Wziął więc Samuel róg z oliwą i namaścił go pośrodku jego braci. Od tego dnia duch Pański opanował Dawida. Samuel zaś ruszył w drogę i poszedł do Rama.
Św. Ludwik twierdzi, żę to właśnie Ci, którzy zawierzyli się Maryi. Którzy na wzór Maryi biorą Słowo Boga i rozważają je w swoim sercu. Ci pokorni, niewidoczni, cisi z zakasanymi rękawami. Że właśnie ci ludzi odegraja kluczową rolę w czasie paruzji. Zanurzeni w relacji z Mamą.
Trzeba również wierzyć, że u końca czasów, a – być może – wcześniej niż przypuszczamy, Bóg wzbudzi ludzi wielkich, pełnych Ducha Świętego i ducha Maryi, przez których ta Najświętsza Władczyni dokona na świecie wielkich cudów, by zniszczyć grzech i ponad królestwem zepsutego świata założyć Królestwo Jezusa Chrystusa, Jej Syna. Dokonają tego owi ludzie święci właśnie przez nabożeństwo do Najświętszej Dziewicy, którego ledwie szkic tu przedstawię, umniejszając je z powodu mojej słabości. („Tajemnica Maryi” pkt 59)
Nie pozostaje nic jak zawierzyć wszystko Mamie. Przylgnąć do Niej i pozwolić jej działać w sobie tak jak tylko Bóg zechce. Jak Jej poleci nami pokierować i poprowadzić nas.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamieć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga, przez Twe matczyne dłonie wszystko to otrzymałem. Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełnosći mi wystarczą.