Jak osiągnąć świętość już tu na Ziemi. Jaka jest konkretna instrukcja. Droga…
Podaje ją święty Ignacy. Świętość wiąże się ze wzrastaniem. To jakby wchodzienie po kolejnych stopniach. Nikt nie staje się świętym z dnia na dzień. Bóg szanujać prawo wzrostu – wychowuje nas powoli do rzeczy coraz większych. Taką prawidłowość zauważa też św. Ignacy formuując 3 stopnie pokory. Jedno z filarów ćwiczeń duchowych.
Pierwszy najważniajszy – żebym wogóle został Zbawiony. Konkret. Fundament:
[ĆD 165] Pierwszy rodzaj [stopień] pokory. Jest on konieczny do zbawienia wiecznego. A mianowicie [polega on na tym], żebym się tak uniżył i tak upokorzył, ile tylko mogę, abym był posłuszny prawu Boga i Pana naszego we wszystkim i to tak dalece, że choćby mię miano ustanowić panem wszystkich rzeczy na tym świecie, lub choćby chodziło o zachowanie własnego życia doczesnego, to i tak nie brałbym nawet pod rozwagę przekroczenia takiego przykazania czy to Boskiego, czy ludzkiego, które by mię obowiązywało pod grzechem śmiertelnym.
„Nie brałbym nawet pod uwagę!” to jest bardzo ignacjańskie podejście. Słynne Magis. Więcej niż inni. Nie że nie grezszę. Nie wchodzę nawet w takie rozważanie. Na tym polega prawdziwa Bojaźń Boża! Odrzucam grzech z pogardą. Zarówno ten nęcący do niesamowitych bogactw i sukresów, jak i ten straszący śmiercią i cierpieniem.
Ignacy wie, że ten, kto sie zaczyna przyglądać grzechowi. Zacyzna brać pod rozwagę. Targuje się ze złym duchem, ten prędzej czy później updanie w ten grzech.
Gdy już człowiek wdrapie się na ten pierwszy stopień to staje przed nim kolejny jeszcze wyższy i trudniejszy do wgramolenia się. Drugi stopień pokory:
[ĆD 166] Drugi rodzaj pokory. Jest to pokora doskonalsza niż pierwsza. A mianowicie jest ona wtedy, gdy znajduję się w takim stanie [ducha], że już nie chcę ani nie skłaniam się bardziej; do posiadania bogactwa niż ubóstwa, do szukania zaszczytów bardziej niż wzgardy, do pragnienia życia długiego raczej niż krótkiego, jeśli byłaby [w każdym wypadku] równa [co najmniej] służba Bogu i Panu naszemu i zbawienie mej duszy. [Jest ta pokora] także i wtedy, gdy za cenę wszystkich rzeczy stworzonych, ani gdyby mi nawet miano odebrać życie, nie brałbym pod rozwagę popełnienia jakiegoś grzechu powszedniego.
Pokora która całkowicie zdaje się na wolę Boga. Na Jego decyzję. Na to czego On zapragnie wobec wszytkiego tego co mam i posiadam. Czynię Boga Panem swego życia. Innymi słowy unikam za wszelką cene grzechu lekkiego.
ten stopueń pokory opisuje doskonałą wolność wnętrza człowieka. Totalne zawierzenie się Bogu.
Trzeci stopień to sam szczyt Golgoty i zjednoczenie z Jezusem w Jego zbawczej misji. Nikt nie wejdzie na ten stopień, nie pojmie jego głębi jeśli nie przeprowadzi tysięcy bitew by wdrapać się na stopień pierwszy a potem na drugi.
[ĆD 167] Trzeci rodzaj pokory. Ta pokora jest najdoskonalsza; a mianowicie zawiera w sobie pierwszy i drugi rodzaj pokory, a nadto w wypadku gdyby równa [przynajmniej] była cześć i chwała Boskiego Majestatu, chcę i wybieram raczej ubóstwo z Chrystusem ubogim, niż bogactwo; zniewagi z Chrystusem pełnym zniewag, niż zaszczyty; i bardziej pragnę uchodzić za obłąkańca i głupca z powodu Chrystusa, boć jego pierwszego za takiego miano, niż być uważanym za mądrego i roztropnego na tym świecie; a to wszystko dla większego naśladowania Chrystusa Pana naszego i dla większego w rzeczy samej upodobnienia się doń.
Tu juz wchodzi w grę heroiczność cnót. To już jest totalne zakochanie się w Jezusie. Pójście na całość duchową. Wejśćie w najgłębszą komunię z Chrystusem. Jak zakochani – jestem z Panem bez względu na cokolwiek. Chcę z Nim iść wszędzie – chcę z Nim nawet dzielic Golgotę.
Ten sotpień pokory to jakby szukanie okazji by coś ucierieć dla Pana. Poświecić się dla Umiłowanego.
I kazdy z tych stopniów POKORY jest ŁASKĄ! Tego się nie da wypracować, wyuczyć, wyćwiczyć. Tu potrzeba ogromnej łąski Boga. Te poszczególne stopnie pokory trzeba sobie wyprosić.
Ten trzeci stopień pokory kontemplujemy patrząc na Maryję pod krzyżem. Właśnie wtedy widzimy Ją tak mocno zanurzoną we współ-cierpieniu z Synem. Mater Dolorosa.
Pan wybiera i powoli wychowuje. Pragnie każdego z nas doprowadzić do świętości i nigdy ta droga nie jest dla nikogo zamknięta.
(Mk 3,13-19)
Jezus wyszedł na górę i przywołał do siebie tych, których sam chciał, a oni przyszli do Niego. I ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki i by mieli władzę wypędzać złe duchy. Ustanowił więc Dwunastu: Szymona, któremu nadał imię Piotr; dalej Jakuba, syna Zebedeusza, i Jana, brata Jakuba, którym nadał przydomek Boanerges, to znaczy: Synowie gromu; dalej Andrzeja, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Tadeusza, Szymona Gorliwego i Judasza Iskario-tę, który właśnie Go wydał.
Świętość to ŁASKA. To Jezus wybrał każdego z nas do tej drogi. To Jezus obdarza każdego z nas odpowiednimi łaskami i darami. To On prowadzi każdego z nas.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamieć i rozum. Weź wszytko to co mam i posaidam. Z ręki Boga przez twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.