T3.33. Parodia sądu

Jezus określa swoją rolę w dziele Zbawienia. Opisuje swoją relację z Ojcem. Pokazuje, ze wydarzenia, cuda, to co się dzieje za Jego przyczyną – są znakami tego, że jest On Mesjaszem… Mimo wszytko serca prześladowców Jezusa są zamknięte na twórczy dialog.

(J 5,17-30)
Żydzi prześladowali Jezusa, ponieważ uzdrowił w szabat. Lecz Jezus im odpowiedział: Ojciec mój działa aż do tej chwili i Ja działam. Dlatego więc usiłowali żydzi tym bardziej Go zabić, bo nie tylko nie zachowywał szabatu, ale nadto Boga nazywał swoim Ojcem, czyniąc się równym Bogu. W odpowiedzi na to Jezus im mówił: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Syn nie mógłby niczego czynić sam od siebie, gdyby nie widział Ojca czyniącego. Albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni. Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu, abyście się dziwili. Albowiem jak Ojciec wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce. Ojciec bowiem nie sądzi nikogo, lecz cały sąd przekazał Synowi, aby wszyscy oddawali cześć Synowi, tak jak oddają cześć Ojcu. Kto nie oddaje czci Synowi, nie oddaje czci Ojcu, który Go posłał. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest, kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą. Podobnie jak Ojciec ma życie w sobie, tak również dał Synowi: mieć życie w sobie samym. Przekazał Mu władzę wykonywania sądu, ponieważ jest Synem Człowieczym. Nie dziwcie się temu! Nadchodzi bowiem godzina, w której wszyscy, którzy spoczywają w grobach, usłyszą głos Jego: a ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny – na zmartwychwstanie potępienia. Ja sam z siebie nic czynić nie mogę. Tak, jak słyszę, sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy; nie szukam bowiem własnej woli, lecz woli Tego, który Mnie posłał.

Jezus po pojmaniu w Ogrójcu trafia wieczorem – po zmroku – przed sąd. Od razu tak jak go złapali. Bez prawa przygotowania obrony. Bez prawa „do adwokata”. Jezus dzieli los ludzi niesłusznie sądzony. Nic co spotkało człowieka nie jest obce Jezusowi. To chce nam pokazać Jezus w swojej męce i śmierci. Jest blisko każdego człowieka nawet tego najbardziej upodlonego.

Jezus swoją postawą tym co przezywa i doświadcza zaprzecza grzechowi. Odwraca wydarzenia upadku człowieka z Raju i upadku człowieka przez całe dzieje ludzkości. Jego postawa to walka z grzechem.

Najpierw Jezua przesłuchuje Annasz. Problem w tym, że Annasz nie miał do tego prawa. Nie będąc Arcykapłąnem w tym roku nie ma urawnień sędziego! PRAWO – które tak chołubi Annasz mówi, że nie wolno przesłuchiwać NOCĄ! Zwłszcza w sprawach za które grozi kara śmierci! Tylko Kajfaz i tylko w świetle dnia mógł wydać wyrok śmierci!

Kolejny dziwny element rozprawy to odpytywanie Jezusa – „jakim rpawem to czynisz?”. Nie było świadków, nie było zeznań – a na tym opierały się ówczesne rozprawy sadowe. Nie było dowodów! Jezus broni się: „zapytaj świadków co powiedzą!”. Jezus mówi mu wrpost: „Ja niczego nei ukrywałem – mówiłem jawnie!”. Gdzie są twoi świadkowie Annaszu?

Policzek żołnierza… Bicie podejrzanego! Nie był za nic skazany i jest karany… Karygodne zachowanie w sądzie! Zzów Jezus reaguje – „dlaczego mnei bijesz?”

Żołenierz chciał się przypodobać Annaszowi, zaobić parę „punktów” u przełożonego!

Jezus chciał tego doświadczyć – nagminne, skumulowane łąmanie prawa przez tych, którzy mieli być jego stróżami! Jezus bierze na siebie wszytkie takie sytuacje. Bierze na siebie grzech niesłusznych oskarżeń, fabrykowanych oskarżeń. Wyroków bez świadków i dowodów…

Nocne przesłuchanie było słabe, by skazać Jezusa – Annasz o tym wie. Wie, że żydzi z Wysokiej Rady wzgardzą takim obrotem spraw i narobi sobie kłopotów. Jednakże jego przesłuchanie ma na celu by Kajfasz – właściwy sędzia zebrał Wysoką RAdę. Powyrywał ich z łóżek i zorganizował teatrzyk. Szykuje fałszywe świadectwa – bo prezcież JEDEN MA UMRZEĆ ZA CAŁY NARÓD! Jest tylko jeden cel – JEZUS MUSI UMRZEĆ!

Niestety świadectwa się nie kleją. Są nawet sprzeczne. Kajfaszowi sypie się ten teatrzyk.

Kajfasz to stary wyjadacz i dobry polityk. Wie że wysoka Rada jest zaspana. Trzeba wzbudzić emocje. Wszyscy mają już dość i chcą iśc już w końcu do domu. Wpada na pomysł – PROWOKACJA!!!

Jezus iw  to chce wejsć.

Bluźnierstwo rpzekona Sanchedryn – Kajfasz doskonale to wie. Pyta więc Jezusa: „Czy ty jesteś MESJASZEM, Synem Boga!” Sala musiała zamrzeć w oczekiwaniu na odpowiedź Jezusa. JEZUS CAŁY CZAS CZEKAŁ NA TEN MOMEMNT. Wyznać prawdę – tutaj wobec WYSOKIEJ RADY! Wobec przedstawicieli Narodu Izraela. Powiedzieć prawdę swojej Oblubienicy.

„TAK! TO JA JESTEM!”

Na to czekał Jezsu, na to czekał też Kajfasz. Każdy interpretuje te słowa skrajnie różnie. Jezus wypowiada wyznanie MIŁOŚCI. Kajfasz podsyca emocje by skazać MIŁOŚĆ na ŚMIERĆ! Miłość wzgardzona!

Nikt nie badał PRAWDZIWOŚCI słów Jezusa. CHcieli go skazać. Chcieli tych emocji. Chcieli już iść spać. PRAWDA – PAN WYZNAŁ PRAWDĘ! A tylko Prawda daje pokój i radość serca.

Weż Mamo i przyjmij całą wolność moją wolę moją pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zuepłności mi wystarczą.

T3.32 Ojciec adopcyjny

Jezus idąc drogą Wcielenia przyjął prawa wzrostu i prawa rozwoju człowieka. Jako dziecko uczył się i rozwijał w rodzinie przyjmując wzorce swych rodziców. I choć w Biblii niewiele jest tekstów dotyczącyh Maryi a jeszce mniej tych dotyczących Józefa, to w pewnym sensie patrząc na zachowania samego Jezusa można próbować rozeznać jakie cechy mieli Jego rodzice…

Józef milczący i SŁUCHAJĄCY słowa Ojca. Maryja – słóżebnica Pana. Zasłuchana w SŁOWO Boga. Jezus milczący Sługa Jachwe. Prowadzony jak baranek na rzeź. Jak Owca milcząca wobec strzygących ją.

Jezus łagodny, przebaczjący, miłosierny. Troszczący sie o zgłodniały tłum. Nie odtrącajacy nikogo kto był w potrzebie. Zna życie codzienne, trud pracy, co widać po niezwykłej trafności Jego przypowieści i ukierunkowaniu tych przypowieści na ludzką codzienność.

Maryja myślała że dwunastoletni Jezus wracał z Jerozolimyz e swym Ojcem. Józef jest religijny i spędza też wiele czasu ze swym „przybranym” Synem. Ta relacja Ojciec-Syn nadała Jezusowi męskie rysy charakteru. Swoistą siłę i poczucie wartości. Jezus wie kim jest – nie obnosi się z tym, ale też atakowany niera przez Faryzeuszów nie pozostaje im nieraz dłużny. Obdarza ich surowym, wstrząsajacym ich słowem. Swoistą ciętą ripostą, która zawsze ma w swym zamiarze wyprowadzenie faryzeuszów i uczonych w Piśmie z ich błędnego postrezganai rzeczywistości.

Józef jest ubogi – zarabia na utrzymanie rodziny ledwo wiążąc koniec z końcem. Na ofiarowanie Syna w świątyni zabiera dwa gołąbki – ofiarę najuboższych. Najpokorniejszą i najmniejszą. A potem Jezus zamyka swe ciało w okruchu chleba i odrobinie wina. Oni wszyscy zasłuchani są w wolę Ojca Niebieskiego – w Słowo Boga. I starają się je wypełniać najlepiej jak tylko potrafią.

(Mt 1, 16. 18-21. 24a)
Jakub był ojcem Józefa, męża Maryi, z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem. Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie. Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”. Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański.

Ewangelia mówi o SPRAWIEDLIWOŚCI Józefa. O tym, że był gotów wziąć konsekwencje ciąży Maryi na siebie. Kochał Ją – chciał ocalić jej życie – nawet za cenę swojej reutacji i swojego dobrego imienia.

Józef próbuje rozwiązać sprawę po swojemu. Ale gdy tylko Bóg coś podpowiada, gdy tylko Bóg ujawnia swoja wolę, wóczas od razu Józef za nią podąża. Bezdyskusyjnie. Bóg przychodzi we śnie – więć Józef nie ma co dyskutować. Ale też potem – wstaje i DZIAŁA. Wprowadza ebzdyskusyjnie SŁOWO w CZYN.

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przyenieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.

T3.31. Pan światłości rozświetlajacy noc

Człowiek niewidomy porusza się w kompletnej ciemnośći. Cała dzieisjsza Ewangelia skonstruwana jest na zasadzie kontrastów między światłem i ciemnośćią. Między tym co widzialne, a tym co skryte w mroku.

Najpierw Apostołowie którzy pytają o to kto zgrzeszył, że człowiek jest niewidomy. Jezus podkreśla, że nikt. To że człowiek jest niewidomy to element Bożego planu zbawienia.

Wolę Boga wykonuje się za dnia, w jasności, bo przychodzi ciemność. Ciemność w której ludzie czyniący zło mogą się ukryć. Jezus jest światłością, która zawsze wygrywa z mrokiem. Rozświetla ciemności. Tam, gdzie przyprowadzimy Jezusa tam jest jasność i światłość.

Jezus posyła człowieka by wykonał konkretne czynnosći – OBMYŁ SIĘ. w sadzwce POSŁANIA. Przejrzał. Ale ludzi wokół są ŚLEPI! Zaprzeczaja ze człowiek ten został uzdrowiony. Ludzie wokół siedzą w półcieniu, w mroku. Chcą wierzyć wychylaja się ku światłu i potem znów chowaja się w mrok – NIE TO NIEMOŻLIWE!

POSŁANY – przychodzi do nich i tłumaczy im jak dokonał się CUD! Został posłany by głosić dzieła Boga.

Faryzeusze siedzą w mroku. Zaprzecają Bogu. Zaprzeczają prawdzie. Choć prześwitują tam promyczki Pana. Powstaje rozłam. Wobec Pana trzeba się opowiedzieć. Nie ma prostych odpowiedzi.

Rodzice niewidomego też się boja OPOWIEDZIEĆ po stronie światłości… Boją się wyłączenia z ludu… Zrzucajś pełną odpowiedzialnść na swojego syna!

On znów jest przesłuchiwany – tym razem składa niezwykłe świadectwo. Pokazuje mądrość większą niż faryzeusze…. To swiadectwo doprowadza JEGO i TYLKO JEGO do SPOTKANIA JEZUSA. Do odkrycia Pana. Wszyscy inni, którzy lawirują między światłem i ciemnosćią. Którzy próbują sobei znaleźć kompromis miedzy dobrem i złem nie spoykają Pana lub wręcz potępiają Syna Bożego…

(J 9, 1-41)
Jezus, przechodząc, ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: „Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomy – on czy jego rodzice?” Jezus odpowiedział: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się na nim objawiły sprawy Boże. Trzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień. Nadchodzi noc, kiedy nikt nie będzie mógł działać. Jak długo jestem na świecie, jestem światłością świata”. To powiedziawszy, splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny i nałożył je na oczy niewidomego, i rzekł do niego: „Idź, obmyj się w sadzawce Siloam” – co się tłumaczy: Posłany. On więc odszedł, obmył się i wrócił, widząc. A sąsiedzi i ci, którzy przedtem widywali go jako żebraka, mówili: „Czyż to nie jest ten, który siedzi i żebrze?” Jedni twierdzili: „Tak, to jest ten”, a inni przeczyli: „Nie, jest tylko do tamtego podobny”. On zaś mówił: „To ja jestem”. Mówili więc do niego: „Jakżeż oczy ci się otworzyły?” On odpowiedział: „Człowiek, zwany Jezusem, uczynił błoto, pomazał moje oczy i rzekł do mnie: „Idź do sadzawki Siloam i obmyj się”. Poszedłem więc, obmyłem się i przejrzałem”. Rzekli do niego: „Gdzież On jest?” Odrzekł: „Nie wiem”. Zaprowadzili więc tego człowieka, niedawno jeszcze niewidomego, do faryzeuszów. A tego dnia, w którym Jezus uczynił błoto i otworzył mu oczy, był szabat. I znów faryzeusze pytali go o to, w jaki sposób przejrzał. Powiedział do nich: „Położył mi błoto na oczy, obmyłem się i widzę”. Niektórzy więc spośród faryzeuszów rzekli: „Człowiek ten nie jest od Boga, bo nie zachowuje szabatu”. Inni powiedzieli: „Ale w jaki sposób człowiek grzeszny może czynić takie znaki?” I powstał wśród nich rozłam. Ponownie więc zwrócili się do niewidomego: „A ty, co o Nim mówisz, jako że ci otworzył oczy?” Odpowiedział: „To prorok”. Żydzi jednak nie uwierzyli, że był niewidomy i że przejrzał, aż przywołali rodziców tego, który przejrzał; i wypytywali ich, mówiąc: „Czy waszym synem jest ten, o którym twierdzicie, że się niewidomy urodził? W jaki to sposób teraz widzi?” Rodzice zaś jego tak odpowiedzieli: „Wiemy, że to jest nasz syn i że się urodził niewidomy. Nie wiemy, jak się to stało, że teraz widzi; nie wiemy także, kto mu otworzył oczy. Zapytajcie jego samego, ma swoje lata, będzie mówił sam za siebie”. Tak powiedzieli jego rodzice, gdyż bali się Żydów. Żydzi bowiem już postanowili, że gdy ktoś uzna Jezusa za Mesjasza, zostanie wyłączony z synagogi. Oto dlaczego powiedzieli jego rodzice: „Ma swoje lata, jego samego zapytajcie”. Znowu więc przywołali tego człowieka, który był niewidomy, i rzekli do niego: „Oddaj chwałę Bogu. My wiemy, że człowiek ten jest grzesznikiem”. Na to odpowiedział: „Czy On jest grzesznikiem, tego nie wiem. Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę”. Rzekli więc do niego: „Cóż ci uczynił? W jaki sposób otworzył ci oczy?” Odpowiedział im: „Już wam powiedziałem, a wy nie słuchaliście. Po co znowu chcecie słuchać? Czy i wy chcecie zostać Jego uczniami?” Wówczas go obrzucili obelgami i rzekli: „To ty jesteś Jego uczniem, a my jesteśmy uczniami Mojżesza. My wiemy, że Bóg przemówił do Mojżesza. Co do Niego zaś, to nie wiemy, skąd pochodzi”. Na to odpowiedział im ów człowiek: „W tym wszystkim dziwne jest to, że wy nie wiecie, skąd pochodzi, a mnie oczy otworzył. Wiemy, że Bóg nie wysłuchuje grzeszników, ale wysłuchuje każdego, kto jest czcicielem Boga i pełni Jego wolę. Od wieków nie słyszano, aby ktoś otworzył oczy niewidomemu od urodzenia. Gdyby ten człowiek nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić”. Rzekli mu w odpowiedzi: „Cały urodziłeś się w grzechach, a nas pouczasz?” I wyrzucili go precz. Jezus usłyszał, że wyrzucili go precz, i spotkawszy go, rzekł do niego: „Czy ty wierzysz w Syna Człowieczego?” On odpowiedział: „A któż to jest, Panie, abym w Niego uwierzył?” Rzekł do niego Jezus: „Jest nim Ten, którego widzisz i który mówi do ciebie”. On zaś odpowiedział: „Wierzę, Panie!” i oddał Mu pokłon. A Jezus rzekł: „Przyszedłem na ten świat, aby przeprowadzić sąd, żeby ci, którzy nie widzą, przejrzeli, a ci, którzy widzą, stali się niewidomymi”. Usłyszeli to niektórzy faryzeusze, którzy z Nim byli, i rzekli do Niego: „Czyż i my jesteśmy niewidomi?” Jezus powiedział do nich: „Gdybyście byli niewidomi, nie mielibyście grzechu, ale ponieważ mówicie: „Widzimy”, grzech wasz trwa nadal”.

Jak ważne jest poszukiwanie Pana w pokorze serca. Podążanie za Jego słowem i odważne głoszenie świadectwa…

Tylko tak można SPOTKAĆ PANA – ŚWIATŁOŚĆ ROZPRASZAJĄCĄ MROKI!

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posaidam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragne to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Prynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.

T3.30. Pogodzić się z wolą Ojca

Pokorne pogodzenie się z wolą Ojca. Wytrwała modlitwa. Nie taka jak wiara ludzi – która bywa jak rosa, która szybko znika.

(Oz 6, 1-6)
Chodźcie, powróćmy do Pana! On nas zranił i On też uleczy, On to nas pobił, On ranę przewiąże. Po dwu dniach przywróci nam życie, a dnia trzeciego nas dźwignie i żyć będziemy w Jego obecności. Poznajmy, dążmy do poznania Pana; Jego przyjście jest pewne jak poranek, jak wczesny deszcz przychodzi On do nas, jak deszcz późny, co nasyca ziemię. „Cóż ci mogę uczynić, Efraimie, co pocznę z tobą, Judo? Miłość wasza podobna do chmur o świtaniu albo do rosy, która prędko znika. Dlatego ciosałem cię przez proroków, słowami ust mych pouczałem, a Prawo moje zabłysło jak światło. Miłości pragnę, nie krwawej ofiary, poznania Boga bardziej niż całopaleń”.

Jezus w Ogrójcu pokazuje wzór pokornego trwania przy woli Ojca. Ciągłego powracania. Nie ma w Nim nic z wyniosłości. Jest ogromna pokora i poczucie małości. Nie ma wielkich słów. Ciągle powtarza – Nie moja, ale Twoja wola Ojcze… Do nikogo się nie porównuje. Jest skupiony na swojej drodze i relacji do Ojca…

Tak jak grzesznik w dzisiejszej Ewangelii – stłoczony, przygnieciony ciężarem. Jezus zanura się w mękę myśli i serca. W walkę wyrzutów sumienia, skruchy, pokornego nawrócenia człowieka. Jezus wchodzi we wszytkie te ludzie „NIE CHCĘ CIĘ” wypowiedziane przez ludzi, gdy wybierają grzech…

(Łk 18, 9-14)
Jezus opowiedział niektórym, co dufni byli w siebie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: „Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: „Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam”. A celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: „Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!” Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony”.

Jezus ciąle wraca do ludzi. Szuka oparcia w Apostołąch, swoich najbliższych, ale oni mają inne zajęcia, oni śpią!!! To przestroga dla nas na ciemne noce wiary. U ludzi nie znajdziesz oparcia, znajdziesz je tylko w Bogu! Jezus pokazuje, że gdy ludzie są pochłonięci swoimi sprawami, śpią, nie słuchają, nie maja czasu by cię zrozumieć, wóczas wracaj do Boga. Choćby była to ciężka, oschła modlitwa. Choćby po czole spływała ci krew. Wracaj do Ojca. Bez wielkich cudownych tekstów, uniesień… Modlitwa która jest ukrzyżowana jest najbardziej wartościowa. Wtedy człowiek wchodzi wraz z Jezusem w Ogód Oliwny.

W męce fizcznej Jezus będzie spokojny i milczący. Tu widać jak potężne przeżywa katusze. Jak wiele go kosztuje Ogrójec. Na koniec zdradzony przez przyjaciół.

Jezus ostatni raz próbuje ratować Judasza – „PRZYJACIELU” … ale to już nie pomaga…

Serce Judasza jest skamieniałe…

Na koniec Apostołowie uciekają – Pan zostaje SAM!!!

Ci którzy mówili, że na śmierć i życie będą walczyć za Jezusa. Ci sami co niedawno tego samego wieczoru tak się zarzekali, że nigdy…. nigdy nie odstąpią.

Kompromitacja – uciekli – Jezus został sam!

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięc i rozum. Weź wszytko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie to otrzymałem i Bogu przez twe ręce pragne to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.

 

 

T3.29 Ogrodzie Oliwny, widok w tobie dziwny

W ogrodzie Oliwnym zaczyna się wewnętrzna męka Pana. Toczy się potężna walka w sercu i umyśle. Chyba nawet cięższa niż fizyczne ciosy. Od wnętrza człowieka zaczyna się grzech. To właśnie od decyzji człowieka zaczyna się grzech – czyn jest już dopełnieniem potęgujacym ciężar grzechu. Dlatego Jezus zaczyna walkę duchową od walki wewnętrznej.

Jezus walczy ze swoją niechęcią do kielicha meki. Cału czas miota się między potwornie trudną modlitwą, a powracaniem do przyjaciół. Do uczniów, którzy Go nie wspierają. Którzy się najedli a teraz padli i śpią. Napięcie i stres jest potężny – pojawiają się krwawe krople potu.

Męka serca w GETSEMANI – tłoczni oliwy. Oliwka to symbol Izraela, a Jezus jako Oblubieniec jest tłoczony ciężarem męki serca. Jezus jest w rozterce. Szuka samotnosći i intymnosći rozmowy z Ojcem. Zna jednakże wydarzenia najbliższych godzin i chce bardzo towarzystwa uczniów. Ci jednak nie rozumieją. ŚPIĄ. Tych najbliższych trzech zabrał ze sobą… Chce mieć właśnie tych najbliższych przy sobie.

Nawet jego modlitwa to wyraża. Woła tylko bezustannie – Ojcze mój, Ojcze Mój. I wraca do woli Boga. Nie moja ale Twoja wola Ojcze!

Jezus widzi grzechy ludzkości. Wie, że wielu ludzi Go odrzuci. Szatan nie daje mu spokoju. Po co to wszytko. Dla tych ludzi, którzy nie zrozumieją, nie pójdą za Tobą. Odrzuć wolę Ojca. Tak jak Ewa w Raju. Nie idź za wolą Ojca. Po co Ci to!!! SZatan próbuje doprowadzić Jezusa do beznadziei.

Szatan pewnie przypominał mu dyskusję z dzisiejszej Ewangelii… Ludzie wszytko poukłądają na odwrót. Powykrzywiają. Nazwą Cię moim sługą…. A Ty za nich chcesz isć na krzyż – po co…

(Łk 11, 14-23)
Jezus wyrzucał złego ducha z człowieka, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: „Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: „Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i Szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza”.

Tylko wytrwałe pokorne kurczowe trzymanie się woli Boga pozwala przetrwać ten ogień płonący w sercu człowieka…

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoej dłonie to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragne to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzja tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełnośći mi wystarczą.

T3.28. Wypełnić wolę Ojca do końca

(Mt 5, 17-19)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem, powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim”.

Jezus mówi jak ważne w Jego życiu jest wypełnienie woli Ojca. Pokazuje potem że wypełni ją nawet za cenę życia. Za cenę okrutnej śmierci krzyżowej.

Jezus chce zjednoczyć ludzkość i po to został posłany – jako jedna z osób Trójcy Świętej. W modlitwach w Wieczerniku prosi za siebie, za swych uczniów ale także za cały Kosciół. Jezus tak bardzo pragnei byśmy byli JEDNO. By zjednoczyć na nowo świat rozbity i pokłócony przez grzech. Wzorem jednosci jest Trójca święta. Spoiwem jest bezinteresowna MIŁOŚĆ. Grzech działa w przeciwnym kierunku. Najpierw jeden upadek, potem próba ukrycia i kolejne i dalej i dalelej – lawina rozłamów, kłamstwa, ukrywania jednego upadku przez kolejne pakty ze złym duchem…

Bóg pragnie przywrócić jedność światu. Jezus przygotowuje wszytko an ten jeden moment… „A Ja gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszytkich do siebie’. Jezus przez ukrzyżowanie łamie lawinę grzechu. Zawraca tą lawinę… otwiera na nowo ścieżkę ku zjednoczeniu u powrotowi do Raju.

Ewangelia Męki Pańskiej przypomina, że Kajfasz powiedział proroctwo – „Lepiej żeby jeden umarł za naród, niż, żeby cały naród miał zginąć!” Nie rozumiejąc nazywa po iminiu to co się wydarzy.

Jezus Objawia Ojca! Ale to objawienie można przyjąć tylko przez WIARĘ. Wiara prowadzi człowieka do Jedności. Jezus sam się ofiaruje – ON CHCE. ON POZWALA. Mógł w każdym momencie zakończyć wydarzenia Paschy. przerwać je. Jedym Słowem mógłby zakończyć istnienie Wszechświata. On pragnie by zapoczątkował się proces jednoczenia mocą Ducha Świętego.

JEDNOŚĆ ma być WYRAZEM CHRZEŚCIJAŃSTWA. JEzus prosi o jedność. aby ŚWIAT POZNAŁ, ŻE BÓG POSŁAŁ JEZUSA. Dlatego Szatan tak atakuje przejawy JEDNOŚCI. JEdnośći miedzy chrześcijanami. Jednosci Kapłana z Biskupem. Jednosći między małżonkami. Jednosći wewnątrz narodów – przez wewnętrzene waśnie i kłótnie. Jedności świata – przez wojny. Świat musi się zwrócić ku Bogu, ku drodze POJEDNANIA – inaczej porozrywany przez grzech zginie. Rozfragmentowany na drobne części.

Jak Bóg posłał Jezusa na świat, by świat zjednoczył, tak i Jezus nas posłał byśmy to dzieło kontynuowali w świecie. Zwlaszcza przez Wieczernik – przez EUCHARYSTIĘ, SŁUŻBĘ DRUGEMU (obmywanie nóg), WSPÓLNE TRWANIE NA MODLITWIE. Owocem dobrze przeżytej Eucharystii jest narastajaca JEDNOŚĆ i SŁUŻBA INNYM. Trezba się modlić o tą JEDNOŚĆ – tego uczy Jezus w Wieczerniku i Ogrójcu.

Weź Mamo i rpzyjmij cała wolność moja, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.

T3.27. Testament Pana

Jezus w Wieczerniku ogłasza swój Testament. Wygłasza mowę pożegnalną. On wie doskonale kiedy, jak i gdzie odda życie. Może zatem ogłosić swój testament spadkobiercom – czyli Kosciołowi reprezentowanemu przez Apostołów.

Jezus swoją mowę pożegnalną umieszcza w Wieczerniku, obok tajemnicy Eucharystii przed Męką. Ale nie męka fizyczna, czy krzyż są tu najważniejsze. Jeśli człowiek skupi się na tych aspektach ucieknie. To ponad ludzkie siły. Najważniejsze jest Zbawienie. Pusty Grób, który jest tuż tuż – za 3 dni!

Męka Pana się zaczęła. Rozmowy o zdradzie, kłótnie uczniów. Nie słuchają Jego słów. Nie chcą wchodzić w te wydarzenia. Nie doceniają Eucharystii. Męka Pana zaczyna się od SERCA.

Wieczernik, Ogójec, Ciemnica, ostatnie tchnienie Pana – wszytko odbywa się w mroku nocy. A zwieńczeniem NOCY będzie świt poranka ZMARTWYCHWSTANIA! Jezus wchodzi w noc – zanurza się w noc i chce dać wszytkim udział w tej nocy, by docenili poranek powstania z martwych. Każdy musi przejść przez tą noc… Noc o której Exultet śpiewa: to jest ta sama NOC… to jest właśnie ta NOC…. Noć, która wzoruje się na wyjsciu Izraela z Egiptu. Noc przejścia od NIEWOLI do WOLNOŚCI… To jest sens Krzyża – właśnie ten PRZEŁOM. Zejście po schodkach w dół – w kompletny mrok, by na przeciwnym brzegu wspinać się po schodkach w górę ku wschodowi Słońca – jasności…

Noce są przeróżne:
– Noce wiary
– Noce doświadczeń duchowych
– Noce mistyczne
– Noce zmysłów
– Noce ducha

Testament Jezusa wskazuje od razu cel – BY OJCIEC BYŁ UWIELBIONY. By był uwielbiony przez SYNA! TO Jest konkretny cel. I właśnie na celu trzeba się skupic  rozważniach męki, na tym melńkim światełku  tym mroku, by się wydostać z tych ciemności we włsciwym kierunku… By się nie zatopic w nocy na wieki… W NOCY trzeba skupić się na UWIELBIENIU PANA. Walczyć o CHWAŁĘ OJCA… Wołać – Nie ja , nie ja, ale TY PANIE. Za Jezusem zatopionym w mroku Ogrójca – Nie moja wola ale TWOJA WOLA niech się spełni. Nie moja chwała ale TWOJA CHWAŁA Panie! To nadaje sens – bo nic tak nie dręczy nie odbiera energii jak poczucie BEZSENSU!

Szatan będze straszył człowieka! A Jezus mówi – NIECH SIĘ NIE TRWOZY WASZE SERCE. W Boga wierzycie i we mnie wierzcie! Eucharystia daje siłę przeciw strachowi i trwodze. I WIARA – Wierzycie…. wierzcie!

Jezus pada pod ciosami, nie może unieść krzyża, Jezus się słania, krwawi… Jest rozrywany emocjami Ogrójca… On BÓG nie zachowuje się jak niewzruszona skała… Tym bardzie i ja nie bedę jak skała. Człowiek nie ma być niewruszonym KAMIENIEM. Ma być osobą! Człowiekiem na wzór i podobieństwo Sna Bożego – który się chwiał, upadał pod ciężarem, który był słaby…! Jezus to nie Suberbohater, bożek z przeszłosci. To jest PRAWDZIWY BÓG-CZŁOWIEK…

Jezus pokazuje też że KRZYŻ to droga. Że ON JEST DROGĄ, PRAWDĄ I ŻYCIEM! I tylko przez krzyz wiedzie DROGA DO RAJU!

WYTRWAŁOŚĆ W TEJ DRODZE!!!

Nie przez wielkie dokonania, czyny, stawanie na podium duchowości – bo tacy zazwyczaj kończą utopieni w oceanie pychy! Ale właśnie przez wytrwałe ciche, często niezauważone czyny – wiernie i z sercem wykonywane działania w służbie Bogu i bliźniemu. Tu nie ma się jak wkraść pycha i wyniosłość.

Wierność w małych rzeczach, w szarości codziennosci – to ejst prawdziwa droga ku świętości! Wierność pomaga przetrwać prześladowania. Skoro Jezusa tak przesladowali, a uczeń nei jest większy od mistrza, to i my doświadczymy cierpienia i trudu w życiu.

Jezus wraca do domu. Wyszedł od Ojca, Przyszedł na świat drogą Wcielenia. Za chwilę opuści świat, by wrócić na ten świat w ciele przemienionym i wróćić w końcu do Ojca. To już pełnia Objawienia. Cały cykl. Ta droga, to przechodzenie to obraz Paschy.

Świętośc rodzi się w prostocie. Wiernej nieustannej upartej prostocie. Uporczywym wracaniu do łaski uświęcajacej. Szerzenie królestwa to ciągłe przebaczanie. Przehcodzenie nad swoim cierpieniem i ratowanie tego który wobec mnie zawinił…

(Mt 18, 21-35)
Piotr podszedł do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini względem mnie? Czy aż siedem razy?” Jezus mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby dług w ten sposób odzyskać. Wtedy sługa padł mu do stóp i prosił go: „Panie, okaż mi cierpliwość, a wszystko ci oddam”. Pan ulitował się nad owym sługą, uwolnił go i dług mu darował. Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: „Oddaj, coś winien!” Jego współsługa padł przed nim i prosił go: „Okaż mi cierpliwość, a oddam tobie”. On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. Współsłudzy jego, widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego, wezwawszy go, rzekł mu: „Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą?” I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu”.

Przebaczenie z serca bratu – tu nie ma pychy, stawania na piedestale. Tu jest ciężka praca nad swym buntujacym się sercem.

Weź Mamo i pryjmij całą wolność moją wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem iBogu przez Twe ręce pragne to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzja tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełnośći mi wystarczą.

Bóg szuka czcieli w DUCHU i PRAWDZIE

Wołać o Ducha i Jego dary i stawać w prawdzie wobec siebie. Takich czcicieli chce mieć Ojceic.

Wodą któą oni piją jest WODA ŻYWA tryskająca w ich wnętrzu.

Pokarmem który spożywają tacy czciele jest wypełnianie Woli Ojca.

Woda i Pokarm są neizbędne do życia, dają siłę. W świecie Ducha nadają sens.

(J 4, 5-42)
Jezus przybył do miasta samarytańskiego zwanego Sychar, w pobliżu pola, które dał Jakub synowi swemu, Józefowi. Było tam źródło Jakuba. Jezus zmęczony drogą siedział sobie przy źródle. Było to około szóstej godziny. Wówczas nadeszła kobieta z Samarii, aby zaczerpnąć wody. Jezus rzekł do niej: „Daj Mi pić!” Jego uczniowie bowiem udali się przedtem do miasta, by zakupić żywności. Na to rzekła do Niego Samarytanka: „Jakżeż Ty, będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?” Żydzi bowiem i Samarytanie unikają się nawzajem. Jezus odpowiedział jej na to: „O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić”, to prosiłabyś Go, a dałby ci wody żywej”. Powiedziała do Niego kobieta: „Panie, nie masz czerpaka, a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej? Czy Ty jesteś większy od ojca naszego, Jakuba, który dał nam tę studnię, i on sam z niej pił, i jego synowie, i jego bydło?” W odpowiedzi na to rzekł do niej Jezus: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem tryskającym ku życiu wiecznemu”. Rzekła do Niego kobieta: „Panie, daj mi tej wody, abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać”. A On jej odpowiedział: „Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!” A kobieta odrzekła Mu na to: „Nie mam męża”. Rzekł do niej Jezus: „Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą”. Rzekła do Niego kobieta: „Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga”. Odpowiedział jej Jezus: „Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów. Nadchodzi jednak godzina, nawet już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli szuka Ojciec. Bóg jest duchem; trzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie”. Rzekła do Niego kobieta: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. A kiedy On przyjdzie, objawi nam wszystko”. Powiedział do niej Jezus: „Jestem nim Ja, który z tobą mówię”. Na to przyszli Jego uczniowie i dziwili się, że rozmawiał z kobietą. Żaden jednak nie powiedział: „Czego od niej chcesz? – lub: Czemu z nią rozmawiasz?” Kobieta zaś zostawiła swój dzban i odeszła do miasta. I mówiła ludziom: „Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?” Wyszli z miasta i szli do Niego. Tymczasem prosili Go uczniowie, mówiąc: „Rabbi, jedz!” On im rzekł: „Ja mam do jedzenia pokarm, o którym wy nie wiecie”. Mówili więc uczniowie między sobą: „Czyż Mu kto przyniósł coś do zjedzenia?” Powiedział im Jezus: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło. Czyż nie mówicie: „Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?” Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak się bielą na żniwo. Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem. Tu bowiem okazuje się prawdziwym powiedzenie: Jeden sieje, a drugi zbiera. Ja was wysłałem, abyście żęli to, nad czym wy się nie natrudziliście. Inni się natrudzili, a wy w ich trud weszliście”. Wielu Samarytan z owego miasta zaczęło w Niego wierzyć dzięki słowu kobiety świadczącej: „Powiedział mi wszystko, co uczyniłam”. Kiedy więc Samarytanie przybyli do Niego, prosili Go, aby u nich został. Pozostał tam zatem dwa dni. I o wiele więcej ich uwierzyło dzięki Jego słowu, a do tej kobiety mówili: „Wierzymy już nie dzięki twemu opowiadaniu, usłyszeliśmy bowiem na własne uszy i wiemy, że On prawdziwie jest Zbawicielem świata”.

Jezus pokazał Apostołom jak się Ewangelizuje.

Studia z wodą wiary. Jezus pragnie dawać człowiekowi WIARĘ.

(Rz 5, 1-2. 5-8)
Bracia: Dostąpiwszy usprawiedliwienia dzięki wierze, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa; dzięki Niemu uzyskaliśmy na podstawie wiary dostęp do tej łaski, w której trwamy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdy jeszcze byliśmy bezsilni. A nawet za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami.

Miłość Boga – umarł ZA NAS, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. ODDAŁ życie ZA NAS, gdy byliśmy Jego nieprzyjaciółmi. Odwróceni plecami. Nie wypełniajacy woli Ojca Niebieskiego… On mimo to oddał za nas życie, bo nas KOCHA.

(Wj 17, 3-7)
Synowie Izraela rozbili obóz w Refidim, a lud pragnął tam wody i dlatego szemrał przeciw Mojżeszowi i mówił: „Czy po to wyprowadziłeś nas z Egiptu, aby nas, nasze dzieci i nasze bydło wydać na śmierć z pragnienia?” Mojżesz wołał wtedy do Pana, mówiąc: „Co mam uczynić z tym ludem? Niewiele brakuje, a ukamienują mnie!” Pan odpowiedział Mojżeszowi: „Wyjdź przed lud, a weź z sobą kilku starszych Izraela. Weź w rękę laskę, którą uderzyłeś w Nil, i idź. Oto Ja stanę przed tobą na skale, na Horebie. Uderzysz w skałę, a wypłynie z niej woda, i lud zaspokoi swe pragnienie”. Mojżesz uczynił tak na oczach starszyzny izraelskiej. I nazwał to miejsce Massa i Meriba, ponieważ tutaj kłócili się Izraelici i Pana wystawiali na próbę, mówiąc: „Czy Pan jest rzeczywiście wśród nas, czy też nie?”

Woda tryskajaca z wysokiej skały w którą wbite jest drzewo…

To z Golgoty, na której wpite było drzewo krzyża. To tam, z przebitego boku Pana popłynęła WODA i KREW. I tam wzieły początek sakramenty kościoła. To z Golgoty, z boku Pana płynie źródło WODY ŻYWEJ. To tam człowiek napoi się wodą po której już się nie pragnie. To tam człowiek odnajduje sens swego życia.

To pod krzyżem zaspokajają się wszelkie pragnienia człowieka. Te duchowe, najgłębsze. To tam nawrócon serce zamienia się z pustyni na nowo w ogród. Spalona gleba serca jest zroszona wodą i krwią Pana. Zamienia się w EDEN… Powraca do początku.

Aklamacja (J 4, 42. 15)
Panie, Ty jesteś prawdziwie Zbawicielem świata; daj nam wody żywej, abyśmy nie pragnęli.

Aby się napić tej wody, to gdy Pan mówi i woła trzeba się otworzyć na Jego głos:

(Ps 95 (94), 1-2. 6-7c. 7d-9)

Słysząc głos Pana, serc nie zatwardzajcie

Przyjdźcie, radośnie śpiewajmy Panu,
wznośmy okrzyki ku chwale Opoki naszego zbawienia.
Stańmy przed obliczem Jego z uwielbieniem,
z weselem śpiewajmy Mu pieśni.

Przyjdźcie, uwielbiajmy Go, padając na twarze,
klęknijmy przed Panem, który nas stworzył.
Albowiem On jest naszym Bogiem,
a my ludem Jego pastwiska i owcami w Jego ręku.

Obyście dzisiaj usłyszeli głos Jego:
„Niech nie twardnieją wasze serca jak w Meriba,
jak na pustyni w dniu Massa,
gdzie Mnie kusili wasi ojcowie,
doświadczali Mnie, choć widzieli moje dzieła”.

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.

T3.26. Bóg oczekuje na powrót dziecka

(Łk 15, 1-3.11-32)
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: „Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi”. Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”.

To o los drugiego z synów należy się tu martwić. Zazdrośc potrafi zatruwać serce latami. Potrafi doprowadzić do wielkich tragedii – co pokazuje historia Józefa i jego braci z wczorajszej perykopy, czy historia Kaina i Abla. To co zazdrośni o relację Syna z Ojcem potrafią się posunąc do najgorszego…

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu przez Twoje dłonie chcę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.

T3.25. Zabijmy umiłowanego Syna, dziedzica

Rdz 37, 3-4. 12-13a. 17b-28
Izrael miłował Józefa bardziej niż wszystkich innych swych synów, jako urodzonego w podeszłych jego latach. Sprawił mu też długą szatę z rękawami. Bracia Józefa, widząc, że ojciec kocha go bardziej niż ich wszystkich, tak go znienawidzili, że nie mogli zdobyć się na to, aby przyjaźnie z nim rozmawiać. Kiedy bracia Józefa poszli paść trzody do Sychem, Izrael rzekł do niego: „Czyż twoi bracia nie pasą trzody w Sychem? Chcę cię posłać do nich”. Józef udał się więc za swymi braćmi i znalazł ich w Dotain. Oni ujrzeli go z daleka i zanim się do nich przybliżył, postanowili podstępnie go zgładzić, mówiąc między sobą: „Oto tam nadchodzi ten, który miewa sny! Teraz zabijmy go i wrzućmy do którejkolwiek studni, a potem powiemy: Dziki zwierz go pożarł. Zobaczymy, co będzie z jego snów!” Gdy to usłyszał Ruben, postanowił ocalić go z ich rąk; rzekł więc: „Nie zabijajmy go!” I mówił Ruben do nich: „Nie doprowadzajcie do rozlewu krwi. Wrzućcie go do studni, która jest tu na pustkowiu, ale nie podnoście na niego ręki” – po to, by wybawić go z ich rąk, a potem zwrócić go ojcu. Gdy Józef przybył do swych braci, oni zdarli z niego odzienie – długą szatę z rękawami, którą miał na sobie. I pochwyciwszy go, wrzucili do studni: studnia ta była pusta, bez wody.Kiedy potem zasiedli do posiłku, podniósłszy oczy, ujrzeli z dala idących z Gileadu kupców izmaelskich, których wielbłądy niosły wonne korzenie, żywicę i olejki pachnące; ciągnęli oni, wioząc to do Egiptu. Wtedy Juda rzekł do swych braci: „Cóż nam przyjdzie z tego, gdy zabijemy naszego brata i nie ujawnimy naszej zbrodni? Chodźcie, sprzedamy go Izmaelitom! Nie podnośmy ręki na niego, wszak jest on naszym bratem!” I usłuchali go bracia. I gdy kupcy madianiccy mijali ich, bracia, wyciągnąwszy śpiesznie Józefa ze studni, sprzedali go Izmaelitom za dwadzieścia sztuk srebra, a ci zabrali go z sobą do Egiptu.

(Mt 21, 33-43. 45-46)
Jezus powiedział do arcykapłanów i starszych ludu: „Posłuchajcie innej przypowieści: Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. Gdy nadszedł czas zbiorów, posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny. Ale rolnicy chwycili jego sługi i jednego obili, drugiego zabili, trzeciego zaś ukamienowali. Wtedy posłał inne sługi, więcej niż za pierwszym razem, lecz i z nimi tak samo postąpili. W końcu posłał do nich swego syna, tak sobie myśląc: Uszanują mojego syna. Lecz rolnicy, zobaczywszy syna, mówili do siebie: „To jest dziedzic; chodźcie, zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo”. Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili. Kiedy więc przybędzie właściciel winnicy, co uczyni z owymi rolnikami?” Rzekli Mu: „Nędzników marnie wytraci, a winnicę odda w dzierżawę innym rolnikom, takim, którzy mu będą oddawali plon we właściwej porze”. Jezus im rzekł: „Czy nigdy nie czytaliście w Piśmie: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”. Dlatego powiadam wam: królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce”. Arcykapłani i faryzeusze, słuchając Jego przypowieści, poznali, że o nich mówi. Toteż starali się Go pochwycić, lecz bali się tłumów, ponieważ miały Go za proroka.

Nienawiść, chciwość, poczucie krzywdy i nierówności potrafia skazić serce. Skazić w taki sposób, że to serce kamienieje. Człowiek sięga po to, co nie nalezy do niego. Gdy jeszcze sięga po rzeczy materilane to nie jest tak źle. Gdy sięga po prawo Boga do zakończenia życia człowieka to jest już bardzo źle. A gdy tym człowiekiem jest brat… to przerażające…

Zdolności ludzkiego serca są nieprawdopodobne – zarówno w górę jak i w dół. Zarówno ku dobremu jak i ku złemu.

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu prze Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.

Przejdź do paska narzędzi