Człowiek to niesamowita istota – jedyna, która potrafi oszukiwać sama siebie. A ponieważ jest stworzona na obraz i podobieństwo Boga i ma w sobie duszę jako dar od Boga, to stara się także oszukiwać Boga. Dać Bogu świeczkę, a zełmu ogarek. Ludzkie serce potrafi być niezwykle przewrotne. I zawsze gdy od Boga odchodzi robi tylko sobie wielką szkodę sprawiając przy tym wielki ból samemu Bogu:
Pan rzekł do Mojżesza: Zstąp na dół, bo sprzeniewierzył się lud twój, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej. Bardzo szybko odwrócili się od drogi, którą im nakazałem, i utworzyli sobie posąg cielca ulanego z metalu i oddali mu pokłon, i złożyli mu ofiary, mówiąc: Izraelu, oto twój bóg, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej. I jeszcze powiedział Pan do Mojżesza: Widzę, że lud ten jest ludem o twardym karku. Zostaw Mnie przeto w spokoju, aby rozpalił się gniew mój na nich. Chcę ich wyniszczyć, a ciebie uczynić wielkim ludem. Mojżesz jednak zaczął usilnie błagać Pana, Boga swego, i mówić: Dlaczego, Panie, płonie gniew Twój przeciw ludowi Twemu, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej wielką mocą i silną ręką? Czemu to mają mówić Egipcjanie: W złym zamiarze wyprowadził ich, chcąc ich wygubić w górach i wygładzić z powierzchni ziemi? Odwróć zapalczywość Twego gniewu i zaniechaj zła, jakie chcesz zesłać na Twój lud. Wspomnij na Abrahama, Izaaka i Izraela, Twoje sługi, którym przysiągłeś na samego siebie, mówiąc do nich: Uczynię potomstwo wasze tak liczne jak gwiazdy niebieskie, i całą ziemię, o której mówiłem, dam waszym potomkom, i posiądą ją na wieki. Wówczas to Pan zaniechał zła, jakie zamierzał zesłać na swój lud. (Wj 32,7-14)
Bóg pragnie by serce Mojżesza poczuło to co Jego serce. Z Jednej strony wielki gniew an ten lud, z drugiej ogromną miłość i chęć przebaczenia. Jednakże pojednanie nie może mieć miejsca gdy tylko jdna ze stron go pragnie. Bóg zawsze go pragnie – to człowiek w swojej wolnośći może się zaprzeć i odrzucić wyciągnietą rękę Boga.
Bóg ciągle nas wzywa – szczególnie w Wielkim Poście: „Odrzućcie od siebie wszystkie grzechy i utwórzcie sobie nowe serce i nowego ducha. (Ez 18,31)”
Jezus cały czas próbuje przywołać Zagubionych. Sednem nawrócenia jest uwierzenie słowu Boga. Ale najpierw potrzeba zrozumieć i uznać osobę samego Boga, za swojego Boga. Świadectwo o Bogu wciąż dociera do człowieka z przeróżnych stron. Różnymi kanałami.
Jezus w dzisiejszej ewangelii wręcz prosi, by się nawrócili i uwierzyli, bo tak mocno pragnie ich zbawienia!
Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni.
Gorzekie i pełne żalu są słowa Jezusa:
Jezus powiedział do Żydów: Gdybym Ja wydawał świadectwo o sobie samym, sąd mój nie byłby prawdziwy. Jest przecież ktoś inny, kto wydaje sąd o Mnie; a wiem, że sąd, który o mnie wydaje, jest prawdziwy. Wysłaliście poselstwo do Jana i on dał świadectwo prawdzie. Ja nie zważam na świadectwo człowieka, ale mówię to, abyście byli zbawieni. On był lampą, co płonie i świeci, wy zaś chcieliście radować się krótki czas jego światłem. Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są to dzieła, które Ojciec dał Mi do wykonania; dzieła, które czynię, świadczą o Mnie, że Ojciec Mnie posłał. Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo. Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał. Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie. Nie odbieram chwały od ludzi, ale wiem o was, że nie macie w sobie miłości Boga. Przyszedłem w imieniu Ojca mego, a nie przyjęliście Mnie. Gdyby jednak przybył kto inny we własnym imieniu, to byście go przyjęli. Jak możecie uwierzyć, skoro od siebie wzajemnie odbieracie chwałę, a nie szukacie chwały, która pochodzi od samego Boga? Nie mniemajcie jednak, że to Ja was oskarżę przed Ojcem. Waszym oskarżycielem jest Mojżesz, w którym wy pokładacie nadzieję. Gdybyście jednak uwierzyli Mojżeszowi, to byście i Mnie uwierzyli. O Mnie bowiem on pisał. Jeżeli jednak jego pismom nie wierzycie, jakżeż moim słowom będziecie wierzyli? (J 5,31-47)
Apogeum zdrady Boga – zdrady Jezusa można znaleźc w Wieczerniku. Tam dokonują się największe cuda. Tam sa Apostołowie tak blisko Jezusa. Żyją z Nim. Jedzą. Wędrują. Dyskutują. Doświadczają wszystkich znaków. A jednak…. Jednak mają swoje wizje tego, jak ma wyglądać królowanie Boga. Nie chcą przyjąć drogi i wizji Boga. W Wieczerniku są dwie zdrady Miłośći – jest Judasz i Piotr. Obie odbywaja się w sąsiedztwie samej Eucharystii i ogłoszenia największej KArty Królestwa Niebieskiego – przykazań miłości i błogołsawieństw. Zgrzyt i maksymalny kontrast. Ludzkie serce cały czas musi sie nawracać. Im bliżej Boga tym zdrady mogą się wydawać subtelniejsze, ale są też boleśniejsze. Obcej osobie możemy przebaczyć niejedno. Te same słowo, gest, czyn od osoby z którą żyjemy w wielkiej zażyości mogą potwornie ranić.
Miłość nie jest kochana – Miłosć jest zdradzana. Każda Eucharystia o tym mówi. Woła o tej prawdzie. Cierpienie i Miłość mają ze sobą jakiś niesamowity związek. Pojemność serca na cierpienie w jakiś niezwykły sposób pokazuje pojemność serca na Miłość. Jezus został ogromnie zraniony. Zdradzony przez swoich najbliższych – Piotra i Judasza. Szatan będzie robił wszyskto by ludzi najbliżej źródła – ludzi Eucharystii doprowadzić do upadku i zdrady. Do odejścia. Odwrócenia się. Wchodzenia w rozpacz…
Judasz podejmuje decyzję i wchodzi w NOC. Wchodzi w CIEMNOŚĆ i MROK. By pod osłoną nocy wydać Pana. Jezus ciągle próbuje go zawróćić. Mói oficjalnie o zdradzie. Wyraża słowami myśli i plany Judasza. Próbuje nim wstrząsnąć.
Niezwykłe są też słowa z Wieczernika, z szatan prosił, by przesiać uczniów jak pszenicę. A Jezus PROSIŁ ZA SZYMONEM, BY NIE USTAŁA JEGO WIARA. Te słowa towarzyszą deklaracji Piotra, że życie odda za Jezusa. Deklaracji że pójdzie za Jezusem w ogień…
Trzeba się zapytać jak szatan konstruuje pokusy, co w człowieku wykorystuje, by doprowadzić do zdrady. Szatan nie ma w sobie Miłości. Odrzuca Boga. Odrzuca Stwórcę. Dlatego też nie ma w sobie nic twórczego. Używa ciągle dokładnie tych samych mechanizmów i metod tylko w opakowaniu dostosowanym do konkretnych czasów.
- NIE CAŁY
Szatan używa szczelin w sercu. Tych melńkich szczelinek, w których człowiek nie przylgnął do Boga całym sercem. Tak, gdzie zostaje moja wizja, moja pycha, moje myślenie o sobie, który jestem większy niż problemy które mnie mogą napotkać. Tam, gdzie nie ma pokory, tam szatan znajdje to pęknięcie, które zaczyna drążyć. Jak człowiek przylgnął do Boga z pokorą, całym sobą, wówczas zło jest bezsilne.
Niewielka nieufność, pielęgnowana, nie zwlaczana, nie przepracowana, małe rezerwy dla samego siebie, to na początku nic takiego, ale satan to wykorzysta i zrobi z tego wielkie królestwa pozbawione Boga.
Jedyna droga to uznać, że BÓG JEST JEDYNY! TYLKO ON! JEST MOIM OSOBISTYMY i JEDYNYM PANEM I ZBAWICIELEM!
2. BRAK CZUJNOŚĆI
To kolejna metoda. Lekkomyślność, nieuwaga, lekceważenie niebezpieczeństwa. Zbytnia pewość siebie. Apostołowie jak jeden – PEWNI SIEBIE – zapewniaja, że oddają życie za Jezusa…. A za parę godzin rozpierzchną się po Jeruzalem i pochowają w kąty.
3. BOJAŹŃ LUDZKA PONAD BOJAŹŃ BOŻĄ
Lęk przed opinią ludzi. Piotr pokazuje to w dyskusji z odźwierną. Co ludzie o mnie pomyślą albo powiedzą. Przecenienie tego co ludzie mogą o mnei powiedzieć. Bojaźń Boga jest zaś początkiem MĄDROŚCI. Jest swoistą postacią MIŁOŚCI.
4. BRAK MODLITWY
To kolejny sposó w jaki człowiek słabnie. Nie wraca do Boga i relacji z Nim.
5. NIE TRAKTOWANIE NA SERIO SŁOWA BOGA
To co dziś pokazywał Jezus w EWangelii. Specjaliści od Starego Testamentu. DOskonale wiedzący, zę to Słowo opisuje MEsjasza i Jego przyjscie. Oczekujaćy na przyjście Jezusa. Gdy stoją z Nim twarzą w twarz w wielkim tłumie stanowią nieliczną grupę, kóra w Niego NIE WIERZY!. Bo Interpretują SŁOWO dopasowujać go do własnego obrazu, zamiast się w NIE WSŁUCHAĆ!
Jezus w Wieczerniku mói im rost co się wydarzy, a oni się zapierają, nei wierzą. Przeciwstawiają się SŁOWU – a w Jezusie Słowo stąło się Ciałem. Jezus wypowiada Słowo Miłosći i wie lepiej co nam grozi.
6. NIEKONTROLOWANE NAMIĘTNOŚCI
Nie przepracowane wady. Namiętności. Uciekanie w pragnienia ciała i zamykanie się na głos Ducha. Judasz wiele razy jest wspmniany w Ewangelii jako osoba chciwa. Podążajaca za pieniądzem… Nic z tym ejdnakże nie zrobił. Odsłonił swoja naturę w Betanii, gdy chciał przebiegle pokazać, że dba o ubogich, by położyć rękę na pieniazach za drogocenny olejek.
Gdy się tych małych drzewek nie karczuje zawczasu, to potem urastają w wielkie topole i nawet Słowo Pana nie działa na takeigo człowieka – bo on jest przywiązany do swego lasu pożądań.
Jezus do końca ragnie ratować swoich uczniów. W szczególności Judasza i Piotra. Zwraca im uwagę. ZApowiada ich zdradę. Mówi im o niej wprost. Przestrzega. Jednakżę Judasz nie chce słuchać tych Słów. Żyje w swoim zamyśle. Planie działania. Pan jest przy nim – Miłość Miłosierna – na wyciągnięcie ręki – ale ON NIE JEST PRZY PANU…! To Judasz zdecydował o pójściu w mrok – w NOC. Jezus go dotyka, macza z nim rękę w misie myje mu nogi….
Sprzedaje Pana za cenę NIEWOLNIKA – za 30 srebrników. Za pieniądze. Drwina i ironia piekła. Dali cenę za niewilnika. Podkreślili tylko Słowa Jezusa – JA JESTEM WASZYM SŁUGĄ. Podkreślili tylko to co czynił w wiezcerniku obmywajac nogi uczniów. Piekło chciało się naigrywać z tego niewolnictwa Pana. „Wykupiło” Go za cenę niewolnika.
W WIeczerniku jest niezwykła podniosłość i wielka godność tego niewolnictwa Pana. Nieskońcaona cena. W Wieczerniku NIEWOLNICTWO = MIŁOŚĆ. SŁUŻBA = MIŁOŚĆ. W świątyni w rozmowie z Judaszem jest pogarda i ignorancja. Te same znaki, ale inna wymowa.
PAN SAMOTNY
Jezus w Wieczerniku wydaje się być odizolowany. Nieby atmosfera ejst serdeczna i bliska. Ale jakoś nikt Go nie rozumie. Każdy jakoś szuka swojej racji. Nikt nie potrafi Mu ulżyć. Jezus jest niby w samym środku i centrum wieczernika ale czuć tu jakąś samotność Pana.
„Dokąd Ja idę, wy pójść nie możecie…” Te słowa tak dobitnie to wyrażają. JEst rzeczywistosć, której Apostołowie nie pojmą. Nie mogą z Nim tam pójść. „Nie zrozumiecie”… Jest samotny w tym tłumie – nie przez grzech, ale przez wierność i miłość. Nie zrozumiany do końca. Wierny Bogu do końca. Wszyscy innu mówią jednym głosem, znajdują wspólny język. A Jezus samotny. Osamotnienie jest jeszcze spotęgowane zdradami…!
Psalmista wołał: „Gdyby to był wróg, ale to ty, mój przyjaciel, z którym razem przy stoleśmy zasiadali, szli do świątyni”
Jezus jest osamotniony i zakłopotany. Jezus głosi największe tajemnice królestwa a obok siedzą zdrajcy. Jezus zna myśi i serca ludzi. Odbiera całą swą istotą ochydę tego, co się dzieje. Tam, gdzie ejst EUcharystia, tam, gdzie ejst głębia miłości, tak zaraz anty-miłość przysiądzie się i będzie szukłaa sposobu na rozwalenie tego wszystkigo w drobny mak.
Tu już jest KRZYŻ.
Weź Matko i przyjmij całą wolność moją, wolę moja pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki BOg ato wszystko pochodzi. Jemu to rpagnę oddać – bez reszty, nie zostawiajać żadnej szczeliny, przez którą do mojego serca mógłby wkraść się szatam. Ty Matko rozporządzaj całym moim życiem, wszystkim co mam i posiadam – Ty, która znasz wolę Boga. Przygotuj ten dar jako ofiarę miłą Bogu. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę, a one w zupełności mi wystarczą.