Tagi
Bóg, dary, droga, Jezus, Józef, Maryja, Matka, Ofiarowanie, Ojciec, pamieć, Pośredniczka, rozum, rozważanie, rozwój, serce, śmierć, stałość, wola, wolność, wytrwalość, życie wewnętrzne
Bóg wybiera czas i miejsce. Wybrał czas i miejsce naszego poczęcia wybierze i czas i miejsce naszej śmierci. Od tego czy wytrwamy, w jakiej duchowej i wewnętrznej kondycji zastanie nas śmierć zależeć może nasze przyszłe życie. Warto zatem mieć żywą łączność z Tą która wie najlepiej jak nas wprowadzić do Niebieskiego Jeruzalem – z Maryją.
Ona przyjmowała wszystko z ręki Boga. Wydarzenia trudne, bolesne, ale i te radosne i niezwykłe. Wszystko przyjmowała i trawiła wewnętrznie. W głębi ducha badała te wydarzenia i po duchowym „przetrawieniu” podejmowałą konkretne działania. Działa przepełnione cichością i pokorą. Miała świadomość że zrodziła Króla. A jednak Józef nie porwał 100 tysięcznej armi i nie najechał Jerozolimy, by przejąć władzę i oddać tron Jezusowi. Zarówno MAryja jak i Józef przyjmowali wszystko z ręki Boga, rozważali to wewnętrznie i oddawali Bogu pole do działania. Gdy przyszedł we śnie to wstawali rano i działali.
Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane. Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus, którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie Matki. (Łk 2,16-21)
Narodziny Boga powinny mieć miejsce w ludzkim sercu, we wnętrzu. To nie choinka, Wigilia, to nie nabożeństwa, ale narodziny we wnętrzu prowadzą do przemiany. W chłodzie, brudzie, smrodzie naszego pokiereszowanego grzechem serca – to tam ma się narodzić Światłość. To tam ma zagościć Duch Święty i to z tego miejsca ma się wydobyć wołanie: „Abba Ojcze”. Taka droga sprawia że człowiek staje się SYNEM – bratem Jezusa:
Bracia: Gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: „Abba, Ojcze”. A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej. (Ga 4,4-7)
Narodzenie Jezusa w sercu czyni nas Jego braćmi i Synami Maryi. To wszystko musi się wydarzyć wewnętrznie a nie zewnętrznie. Taką też drogę podpowiada i pokazuje św. Ludwik w „Tajemnicy Maryi”:
Nie wystarczy raz jeden tylko oddać się Maryi w niewolę. Nie wystarczy nawet czynić tak co miesiąc czy co tydzień; nabożeństwo to byłoby wówczas zbyt powierzchowne, nie wyniosłoby duszy do doskonałości, do jakiej jest zdolne ją wynieść. Nietrudno jest zapisać się do bractwa, odmawiać codziennie kilka różnych modlitw; lecz prawdziwą trudność stanowi wniknąć w ducha tego nabożeństwa, które ma wewnętrznie uczynić duszę niewolniczo zależną od Najświętszej Dziewicy, a przez Nią – od Jezusa. Spotkałem wielu, co z podziwu godną żarliwością oddali się w Ich świętą niewolę, lecz tylko zewnętrznie. Bardzo rzadko natomiast spotykałem takich, którzy przyjęli ducha tego nabożeństwa, a jeszcze rzadziej takich, którzy w nim wytrwali. (pkt. 44. „Tajemnica Maryi”, św. Ludwik)
To nie praktyki zewnętrzne, ale stały stan serca, postawa wnętrza. Trzeba się wzorować na Maryi. Potrzeba ZACHOWYWANIA WSZYSTKIEGO W SERCU – tak jak Ona to czyniła. Serce przepełnione taką postawą zaczyna owocować radością, zaczyna BŁOGOSŁAWIĆ – to staje się naturalnym sposobem bycia:
Pan mówił do Mojżesza tymi słowami: „Powiedz Aaronowi i jego synom: tak oto macie błogosławić synom Izraela. Powiecie im: „Niech cię Pan błogosławi i strzeże. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad tobą, niech cię obdarzy swą łaską. Niech zwróci ku tobie swoje oblicze i niech cię obdarzy pokojem”. Tak będą wzywać imienia mojego nad synami Izraela, a Ja im będę błogosławił”. (Lb 6,22-27)
Człowiek który tak żyje wszędzie staje się znakiem sprzeciwu, prowokuje pytanie „ską on to ma”. Ewangelizuje. Przynosi błogosławieństwo – dobrą nowinę – drogę wiary i nadziei.
Gdy już odda się serce w niewolę wówczas przychodzą wilki – trzeba o ten stan WALCZYĆ. Wytrwać do końca… Schronić się pod płaszcz Mamy…
Weź Panie i przyjmij przez ręce Matki całą wolność moją, wolę, rozum i pamięć. Na Twoje ręce Matczyne składam wszystko co mam i posiadam, wszystko co pochodzi od Boga. Każdy dar, talent, relację, doświadczenie, zasługę, ty Matko zabierz to wszystko i zanieś do Jezusa jako wyraz mojej Miłośći. Rozporządzaj tym Matko, bo ty znasz doskonale wolę Ojca Niebieskiego. Zarządzaj tym według uznania i woli Boga.
Pośredniczko wszelkich łąsk, przynieś mi tylko MIŁOSĆ i ŁĄSKĘ, a to mi w zupełności wystarczy.