TYDZIEŃ 1
Grzech bazuje na kłamstwie – taką prawdę pokazują już pierwsze karty Biblii. Grzech ma swój przebieg – proces – w psychologii człowieka. Twórcą, zaczynem tego procesu jest szatan. Zaczyna od drobnych, nic nie znaczących kłamstewek i powoli wprowadza człowieka w coraz większe zaprzeczenie prawdzie realizując swoje plany.
Wszytko ma swój początek w czymś maleńkim, ukrytym, niewidocznym – jakieś przynęcie. Potem szatan doprowadza do grzechów lekkich- zarzuca haczyk. Nastepnie ciągnie człowieka ku upadkowi. Ku przedmiotowi grzechu. Ku sprzeniewierzeniu się Miłości.
Człowiek jest wielki – utworzony na obraz i podobieństwo samego Boga. Powołany do współ-stwarzania i współ-budowania swojej osoby ku MIŁOŚCI i DOBRU. Człowiek jest powołany do wzrostu ku rzeczom wyższym. Szatan zaś próbuje człowieka ściągnąć w dół, ku byle jakości. Takie jest prawo wolności – jeśli człowiek ma być w pełni wolny, to szanse muszą być równe. Człowiek staje przed wyborem – poddany jest próbie. Ma wybierać z jakiego budulca będzie tworzył samego siebie.
Świat pokus działa na każdego – człowiek wybierając dobro, wzrasta:
Sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek. Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy: sędziwością u ludzi jest mądrość, a miarą starości życie nieskalane. Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość, i żyjąc wśród grzeszników, został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy: bo urok marności przesłania dobro, a burza namiętności mąci prawy umysł. Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele. Dusza jego podobała się Bogu, dlatego pospiesznie wyszedł spośród nieprawości. A ludzie patrzyli i nie pojmowali ani sobie tego nie wzięli do serca, że łaska i miłosierdzie nad Jego wybranymi i nad świętymi Jego opatrzność. (Mdr 4,7-15)
Mądrość Syracha powie:
„Szczęśliwy, kto mógł zgrzeszyć, a nie zgrzeszył – człowiek, który się opowiedział właściwie w sytuacji próby”
Św. Paweł napisze:
„Grzech waruje u wrót i łasi się do ciebie, a ty masz nad nim panować.”
Jeszcze głębiej proces psychologiczny grzechu opisuje w swym liście św Jakub (Jk 1,14-16)
- Najpierw kusi człowieka pożądliwość
- Potem ta pożądliwość zaczyna się zagnieżdżać w myślach – odwodzi od dobra i nakłania do zła
- Gdy pożądliwość pocznie, wówczas rodzi grzech
- A gdy grzech jest bardzo dojrzały, wówczas rodzi śmierć.
Zadaniem człowieka który mądrze wykorzystuje swoja wolność jest nie dać się oszukać i zwodzić.
Specjaliści od życia wewnętrznego kładą nacisk an rozróżnienie pokusy od grzechu. Pokusa woła do umysłu – tak łatwo jest to zrobić, wykorzystując nasza pamięć, zmysłowość, wyobraźnię. Jednakże żadna pokusa, choćby była największa i najohydniejsza, nie jest grzechem. Pokusa to nie grzech, bo nie ma tu jeszcze przejścia przez wrota wolności – człowiek nie podjął jeszcze decyzji. Jednakże pokusa to wielka OKAZJA – okazja do zasługi. Dlatego nie należy się bać pokus, ale im opierać i walczyć. Wielcy święci wołali do Boga – więcej pokus – bo walka z nimi wydoskonala.
Ignacy Loyola w Ćwiczeniach także zajmuje się tematem pokusy:
- są dwa sposoby zdobycia zasługi, gdy pojawia się pokusa
- Gdy przychodzi do mnie myśl by popełnić grzech śmiertelny, ja w stosunku do tej myśli sprzeciwiam się natychmiast. Moja wolna wola mówi stanowcze „NIE” i myśl odchodzi
- Druga droga jest trudniejsza ale i piękniejsza. Gdy przychodzi myśl, ja się sprzeciwiam. Na moment odchodzi i znów atakuje – ja znów się sprzeciwiam. I tak natrętnie wiele razy wraca. Walczę tak długo aż natrętna myśl odejdzie. Ta droga przynosi większe zasługi w przestrzeni ducha.
Przy natręctwach człowiek może iść do komunii, bo nagromadził sobie wiele zasług. Pokusa to nie grzech, ale okazja do zasług.
Panie udziel mi Twego Ducha, który uczy jak przezwyciężać pokusy. Jak ciągle wracać do Ciebie. Odnajdywać właściwe miejsce i drogę by na nowo Ciebie odnajdywać przezwyciężając to co mnie trapi. Znajdować Cię na nowo, tak jak Maryja i Józef w Jerozolimie:
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócili do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi. (Łk 2,41-52)