Tagi

, , , , , , , , , , , ,

Jedną z praktyk Niewolnika Maryi, któą propouje św. Ludwik jest noszenie poświęconego łańcuszka, który ma być wyrazem tej niewoli. Słodkich pęt i więzów łączących nas z Matką i Jej Synem:

Piątą praktyką jest noszenie poświęconego łańcuszka na szyi, na ręku, na nodze lub pasie. W prawdzie można się obejść bez tej praktyki, nie naruszając wcale samej istoty nabożeństwa. Byłoby jednak rzeczą szkodliwą gardzić nią czy ją potępiać, a rzeczą niebezpieczną – lekceważyć.
Powody przemawiające za tym, by nosić taki zewnętrzny znak:
a) aby zabezpieczyć się od zgubnych pęt grzechu pierworodnego i grzechów osobistych, którymi byliśmy związani;
b) aby oddać cześć pętom i więzom miłości, którymi Pan nasz zechciał być związany, ażeby nas uczynić prawdziwie wolnymi;
c) ponieważ więzy te są więzami miłości: traham eos in vinculis caritatis, dlatego mają nam przypominać, że powinniśmy działać nie inaczej, jak tylko powodowani miłością;
d) abyśmy sobie przypominali naszą jako niewolników zależność od Jezusa i Maryi.
Wielu wybitnych ludzi, którzy stali się niewolnikami Jezusa i Maryi, mając w wielkim poszanowaniu te łańcuszki, żałowało, że nie można im było wlec ich u stóp publicznie, niby niewolnicy tureccy.
O, łańcuchy – cenniejsze i zaszczytniejsze niż naszyjniki ze złota i drogich kamieni wszystkich cesarzy – bo łączą nas one z Jezusem Chrystusem i Jego Najświętszą Matką i są tej łączności szczególnymi znakami i symbolami…
Należy tu zaznaczyć, że łańcuszki te, jeśli nie są ze srebra, powinny być ze względów praktycznych uczynione przynajmniej z żelaza. Za życia ich nigdy nie porzucajmy, by mogły nam towarzyszyć aż do dnia Sądu. Cóż za radość, cóż za chwała i triumf dla wiernego niewolnika Maryi w dzień Sądu, kiedy to na głos trąby z ziemi powstaną jego kości, związane wciąż jeszcze skute owym łańcuchem niewoli, który nie uległ zniszczeniu! Sama myśl o tym może żywo zachęcić pobożnego niewolnika, by go nigdy nie zdejmował, jakkolwiek by mógł on być niewygodny dla ludzkiej natury. (pkt 65. „Tajemnica Maryi”, św. Ludwik)

Zewnętrzne symbole, zewnętrzne znaki prowadzą w rzeczywistosć niewidzialną. Zewnętrzne, widzialne praktyki mają nieraz w sobie ukrytą rzeczywistośc niewidzialną – duchową. Wszystko zasłoniete jest jak kurtyną przez fizyczny znak.

Obrączka na dłoni męża, żony. Kawałek złota. Ale wyraz wierności, który niesie za sobą niesamowitą wymowę. Symbolizuje jedność dusz i ciał. Symbolizuje przestrzeń płodności. Budowania głębokiej relacji. Miłość.

Tak też było w świątyni przed przyjsciem Jezusa. Wiele symboli, czynności podejmowanych przez kapłanów miało w sobie głęboką wymowę duchową. Święty Paweł prowadzi nas dziś o krok dalej. Pokazuje, że te symbole wprowadzały nie tylko w rzeczywistość duchową, ale przenosiły w czasie. MIały już w sobie zapowiedź i wyraz tego, czego dokonał Jezus. Krew zwierząt dawała odpuszczenie win w swietle Prawa, Krew Jezusa ZMYWA GRZECH – WYBIELA! Namiot spotkania był przestrzenią spotkania Boga. Jezus przyszedł na Świat by rozmawiać z człowiekiem twarzą w twarz. A potem ukrył swe oblicze i całego siebie w okruchu Chleba. Możemy się dziś każdego dnia wpatrywać w Jego świete oblicze w czasie Adoracji.

Bracia: Pierwsze przymierze miało przepisy służby Bożej oraz ziemski przybytek. Był to namiot, w którego pierwszej części, zwanej Miejscem Świętym, znajdował się świecznik, stół i chleby pokładne. Za drugą zaś zasłoną był przybytek, który nosił nazwę „Święte Świętych”. Ale Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką, to jest nie na tym świecie, uczyniony przybytek, ani przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu. (Hbr 9,1-3.11-14)

Niestety dziś swiat jest coraz bardziej racjonalny. Coraz bardziej podchodzi do rzeczy ze szkiełkiem – co nie jest złe do czasu, gdy badacz nie odrzuci możliwosci tego, że jest rzeczywistosc duchowa. Dziś człowiek chce wszystko wyjaśnić tak, by zaprzeczyć wszelkiej przestrzeni ducha. Nic nie może sie wymykać spod kontroli. Spod reguł…

CO ciekawe Jezus także doświadczył takiego podejscia. Wymknął się spod reguł cieśli z NAzaretu. Dpbrego solidnego specjalisty… Wyszedł poza granice i ramy, w których Jego bliscy chcieliby Go widzieć. Stał się ZNAKIEM SPRZECIWU. OŚCIENIEM DLA CIAŁA. Zadawał zbyt wymagajace i palące wnętrze pytania!

Dlatego zamiast zmierzyć się z tym wewnętrznym płomieniem. Zamiast wejsć z Nim w dialog, Jego bliscy postanowili Go naprostować. Żeby był na powrót dobrym normalnym Żydem! Żeby przestał być tym celebrytą gromadzącym tłumy!

Jezus przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: „Odszedł od zmysłów”. (Mk 3,20-21)

Lekarstwo jest tak proste… Wyśpiewuje je dziś Aklamacja przed Ewangelią. Kościół podpowiada jak wołać o Ducha Świętego:

Otwórz, Panie, nasze serca, abyśmy uważnie słuchali słów Syna Twojego. (Dz 16,14b)

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, rozum i pamieć. Weź wszystko to, co mam i posiadam. Z ręki Boga to pochodzi i Jemu to pragnę oddać przez Twoje Matczyne ręce. Rozporządzaj tym wszystkim Matko Najświetsza, Ty która tak dobrze znasz wolę Boga obec mnie.

Przynieś tylko – o Pośredniczko – Miłość i Łaskę a one mi w zupełności wystarczą.