Tagi
bałwochwalstwo, bitwa serce, Bóg, bojaźń boża, człowieczeństwo, Dawid, Jezus, Maryja, Matka, modlitwa, Ojciec, pokora, pycha, rozeznawanie, Salomon, ubóstwo, wierność, wolność, wybory, wytrwalość
TYDZIEŃ II
Dzisiejsze Słowo w niezwykły sposób pokazuje dwie postawy które pozwalają trwać w obozie Chrystusa pod sztandarem krzyża. Jedna z tych postaw to wytrwałość. Wytrwać przy Bogu, przy JEgo obietnicach. SAlomon otrzymał neizwykłe dary i obietnice od Boga. Bóg wysłuchał jego pokornej modlitwy o mądrość. Dał Salomonowi dar madrości i obsypał go wieloma innymi darami – pokojem, bogactwem, przepychem. Dziś jednak Słowo Boże pokazuje Salomona który się starzeje. Człowieka, który powinien tym bardziej posługiwać się doświadczeniem życiowym i mądrością. Człowieka który powinien przylgnąć do Boga jeszcze mocniej. Tymczasem Salomon stracił czujność. Przestaje być wierny. Nie WYTRWAŁ do końca. Bóg go bezpośrednio upomina! Wprost! Jednak Salomon wpatruje się w kukły władzy, bogactwa, popularnosci innych kultów, wsłuchuje się w słodkie słowa swoich pogańskich żon i podąża jak w letargu do obozu szatana. Wychodzi z obozu pokory, wewnętrznego ubostwa i Bożej bojaźni i wchodzi w świat pychy, wyniosłosći i bałwochwalstwa.
Czy człowiek może powiedzieć Bogu nie?! Niestety tak – w swej wolności – może to zrobić. A Bóg szanuje ludzką wolność i uszanuje takze tą decyzję ze łzami w oczach. Będzie upominał, ale nigdy nie przekroczy granizy ludzkiej wolnosci i decyzji.
W kontekście dwóch sztandarów jest jeszcze jeden ciekawy element tego Słowa. To ciągłe porównywanie ojca i syna – Dawida i Salomona. Dawida – tego który mimo porażek, grzechów i upadków ciągle trwał przy Bogu i nie dopuścił się bałwochwalstwa. Jako przeciwieństwo pokazuje tutaj Salomona, który miał dobry początek, ale u końca swego życia zaczyna wchodzić w spiralę zła i bałwochwalstwa. Dawid od czasu do czasu zapędził się pod sztandar złego ducha ale zawsze z pokorą wracał do Boga. Salomon zapędził się na obszar złęgo i zachwycił się i z pychą odrzucił nawoływanie do powrotu.
Kiedy Salomon się zestarzał, żony zwróciły jego serce ku cudzym bogom i wskutek tego serce jego nie pozostało tak szczere wobec Pana, Boga jego, jak serce jego ojca, Dawida. Zaczął bowiem czcić Asztartę, boginię Sydończyków, oraz Milkoma, ohydę Ammonitów. Salomon dopuścił się więc tego, co jest złe w oczach Pana, i nie okazał pełnego posłuszeństwa Panu, jak Dawid, jego ojciec. Salomon zbudował również posąg Kemoszowi, bożkowi moabskiemu, na górze naprzeciw Jerozolimy oraz Milkomowi, ohydzie Ammonitów. Tak samo uczynił wszystkim swoim żonom obcej narodowości, palącym kadzidła i składającym ofiary swoim bogom. Pan rozgniewał się więc na Salomona za to, że jego serce odwróciło się od Pana, Boga izraelskiego. Dwukrotnie mu się ukazał i zabraniał mu czcić cudzych bogów, ale on nie zachowywał tego, co Pan mu nakazał. Wtedy Pan rzekł Salomonowi: „Wobec tego, że tak postąpiłeś i nie zachowałeś mego przymierza oraz moich praw, które ci dałem, nieodwołalnie wyrwę ci królestwo i dam twojemu słudze. Choć nie uczynię tego za twego życia ze względu na twego ojca, Dawida, to wyrwę je z ręki twego syna. Jednak nie wyrwę całego królestwa. Dam twojemu synowi jedno pokolenie ze względu na Dawida, mego sługę, i ze względu na Jeruzalem, które wybrałem”. (1 Krl 11, 4-13)
Bóg upomina. Stara się zwrócić uwagę Salomona. Potem daje mu obietnicę rozpadu królestwa by Salomon otrząsnał się jak Dawid ejgo ojciec i pojął pokutę. Nawrócił się. Niestety – Salomon w swej wolnosci idzie krok za krokiem do obozu szatana – jego serce opuszcza sztandar krzyża…
Zupełnie odwrotną sytuacje pokazuje Ewangelia. Tutaj osoba z poza kręgu Izraela – poganka – przychodzi do Jezusa. Pod sztandar krzyża. Pokazuje niesamowitą wytrwałosć w modlitwie. Nie daje się zbyć nawet dośc surowym słowom Jezusa. W Swej wypowiedzi pokazuje niesamowitą wręcz pokorę wobec Jezusa i niezwykłe posłuszęństwo i ubóstwo. Wzamian Jezus na jej pragnienei i modlitwę wyrywa jej córkę z obozu szatana. Poakzuje że ma władzę wszedzie – takze w tym przegranym obozie lucyfera. Ona wybrała Jezusa i wytrwale prosiła. Nie poddawała się mimo przeciwnosci. Nie ustąpiła mimo prób, którym poddał ją Jezus. Wgramoliła się jakby siłą do obozu Jezusa pod sztandar krzyża.
Jezus udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, nie mógł jednak pozostać w ukryciu. Zaraz bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, padła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka z pochodzenia, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki. I powiedział do niej Jezus: „Pozwól wpierw nasycić się dzieciom, bo niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a rzucać szczeniętom”. Ona Mu odparła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jedzą okruszyny po dzieciach”. On jej rzekł: „Przez wzgląd na te słowa idź; zły duch opuścił twoją córkę”. Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku; a zły duch wyszedł. (Mk 7, 24-30)
Dziś tak samo trzeba przychodzić do obozu Jezusa i błagać uslnie o okruchy z JEgo stołu – o te okruchy Chleba Eucharystycznego. Niezwykłą moc ma Eucharystia. potrafi oczyścić z grzechu lekkiego, ugruntować naszą przynależnośc do Chrystusa.
Dzisiejszy swiat pokazuje też jak szatan potrafi wprowadzać kłąmstwo w białych rękawiczkach. Tak by koniec końców ludzie przyklaskiwali „wolności” w imię której zabija się innego człowieka. By mordowanie stawało się synonimem rozwoju i postępu! Wmówić człowiekowi ze tak trzeba z naukowymi dowodami, uzasadnieniami, autorytetami, danymi ekonomicznymi. EGOIZMEM i MYŚLENIEM O SOBIE!
Oddawanie czci ochydzie tego swiata!
Modlitwa i czujność, wytrwanie do końca – to są lekarstwa!
Największa nawet świadomosć istnienia szatana i obozu złęgo ducha nie pomoże w walce wewnętrznej o serce. Potrzeba – jak to mówił Jezus w Ewangelii – modlitwy i postu. Wytrwałej modlitwy – jak pokazuje to przykłąd dzisiejszej syrofenicjanki z Ewangelii.
Właściwe rozeznawanie duchów które mówią do naszego serca wynika z wielu czyników:
- na pewno ze świadomosci i wiedzy dotyczącej metod ich działania
- z własnego doświadczenia – rachunku sumienia – zrozumienia tego, jak dotychczas zły duch opanowywał moje serce
- z doświadczenia innych – ze wsłuchiwania się w doswiadczenia innych – wczytywanie się w Słowo Boże
- doświadczenia trwania w bliskości z Panem – z dośiadczenia wytrwałej, spokojnej modlitwy kontemplacji. Spoglądania i upodabniania się do Pana
- to wszystko prowadzi ku czujności. Świadomosci swych słabości, sytuacji w których nie daję rady. Pozwala przewidywać czujnie, gdzie zły może mnie podejsć.
Niebezpieczeństwo można oddalić przez modlitwę, uchwycenia się spudnicy Matki, tej która podeptała głowę węża.
Trzeba ciągle pamiętać ze jak szatan wymiotę to on wróci w to samo miejsce z siedmioma innymi złymi duchami. Dlatego tak bardzo potrzeba wytrwałej czujnej modlitwy. To jest WOJNA DUCHOWA. Świat jest w stanie WOJNY O SERCA. Jak tylko jakieś poletko się zwolni zaraz wchodzą tam któreś z sił. Trzeba oddawać wszystko Chrystusowi. Każdy uwolniony centymetr pól bitewnych mojego serca. Tak by On w ciągu mojego życia centymetr po centymetrze opanował całe moje serce.
Trzeba też usilnie prosić NIEPOKALANĄ – postrach piekła! Tą do której szatan nigdy nie zyskał dostępu – Tą której panicznie się boi.