Tagi
Herod, Jezus, milczenie, Piłat, poitykowanie, poszukiwanie wyjścia, prawda, Sanchedryn, śmierć, ustępstwa, wyrok
Jezus po katuszach w ciemnicy, traktowany jak zabawka przez żołnierzy trafia o poranku znów przed Sanchdryn. Pragną by stało się zadość prawu. Najsurowsze wyroki nie mogą zapadać nocą. Nie chcą by potem były pretensje. A chcą dobrze wygladać w oczach innych i nie narazić się okupantowi – jak to pokazuje dzisiejsza Ewangelia:
Wielu spośród żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego. Niektórzy z nich udali się do faryzeuszów i donieśli im, co Jezus uczynił. Wobec tego arcykapłani i faryzeusze zwołali Wysoką Radę i rzekli: Cóż my robimy wobec tego, że ten człowiek czyni wiele znaków? Jeżeli Go tak pozostawimy, to wszyscy uwierzą w Niego, i przyjdą Rzymianie, i zniszczą nasze miejsce święte i nasz naród. Wówczas jeden z nich, Kajfasz, który w owym roku był najwyższym kapłanem, rzekł do nich: Wy nic nie rozumiecie i nie bierzecie tego pod uwagę, że lepiej jest dla was, gdy jeden człowiek umrze za lud, niż miałby zginąć cały naród. Tego jednak nie powiedział sam od siebie, ale jako najwyższy kapłan w owym roku wypowiedział proroctwo, że Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. Tego więc dnia postanowili Go zabić. Odtąd Jezus już nie występował wśród żydów publicznie, tylko odszedł stamtąd do krainy w pobliżu pustyni, do miasteczka, zwanego Efraim, i tam przebywał ze swymi uczniami. A była blisko Pascha żydowska. Wielu przed Paschą udawało się z tej okolicy do Jerozolimy, aby się oczyścić. Oni więc szukali Jezusa i gdy stanęli w świątyni, mówili jeden do drugiego: Cóż wam się zdaje? Czyżby nie miał przyjść na święto? Arcykapłani zaś i faryzeusze wydali polecenie, aby każdy, ktokolwiek będzie wiedział o miejscu Jego pobytu, doniósł o tym, aby Go można było pojmać. (J 11,45-57)
O poranku Sanchedryn powtarza tylko teatrzyk na wzór tego, który odegrano w nocy. Znów to samo podchwytliwe pytanie, kóre zadziałało nocą. Jezus sam im odpowiada, że nawet, jeśli ogłosi im wprost, żę jest Mesjaszem to oni nie uwierzą. Przyszli tulko po to by się Go pozbyć!
Teatrzyk znó zakońćzony po myśli Kajfasza i Sanchedrynu. Mają jednak problem – wydali wyrok śmierci, ale w okupowanym państwie nei mają możliwosci by go wykonać, bez zgody okupanta. Bez przyzwolenia Piłata. Piłąta, który ich nie znosi. Uważa, że są kombinatorami, którzy tylko czekaja by mu wbić nóz w plecy.
SAnchedryn wie jak grać z Piłatem. Mogli go nakłonić do podpisania wyroku – co graniczyłoby z cudem, albo odegrać nowy teatrzyk, z zupełnie inną fabułą, tak by zaszantażować Piłata i zmusić go do jedynie słusznego wyroku.
Wieczorem już nowy dzień – Pascha. Nie mogą się skalać. Musza się spieszyć i załatwić sprawę jeszcze tego samego dnia.
Ciekawe – przychodzą z Jezusem pod twierdzę Antonia. Tu są do cna drobiazgowi. Nie wchodzą do środka by się nie skalać, ale wcześniej robili karkołomne zabiegi, podszyte kłamstwem i intrygą, by tylko skazać Jezusa. Nawet jak zeznania swiadków się nie kleiły. A tu nie postawią nawet stopy w pałącu Piłata. Wielkie zasłony, sztandary, bilboardy o swej nieskazitelności. Zasłaniaja się prawem a czynią ochydztwa.
ZAczynają wielkimi słowami. Piłat wychodzi do nich przed twierdzą a oni od razu z grubej rury – MAMY ZŁOCZYŃCĘ. Gdyby tak nie było, nie fatygowalibyśmy się tutaj. Piłat ich ignoruje. Weźcie więc go sobie i osądźcie.
Oni jednak od razu ogłaszaja swój wyrok – NAM NIE WOLNO NIKOGO ZABIĆ – w domyśle – bez twojej zgody Piłacie.
Piłat musiał się zaskoczyć i pomyśleć, ze chodzi o coś na prawdę poważnego, skoro wyrok to śmierć. I na tej kanwie od razu bombardują Piłata zarzutami.
ZUPEŁNIE NOWYMI! Dalekimi od tego, co zarzucali Jezusowi w nocy i o poranku. „Podburza naród!” „Zakazuje płacić podatki” „Mówi, że jest nowym Królem – Mesjaszem, Chrystusem”. Dla Sanchedrynu liczy się cel a nie środki. Chcą doprowadzić do eyroku śmierci. Nie liczy się proces i dochodzenie do prawdy – tylko WYROK! Wyrok Piłata, który będzie spójny z ich wyrokiem! Wytaczają zarzuty czysto olityczne – takie, które mogą wogóle obchodzić Namiestnika Rzymu.Zadziwiajace, że oni sami chętnie ruszyliby w powstaniu przeciw Rzymowi, nienawidzą okupanta, nie chcą płacić podatków.
Piłat jednakże też jest wytrawnym politykiem. Ma dość tego krzykliwego motłochu. Wykorzystuje to, że żydzi nie wejdą do Pretorium. Wchodzi do srodka, przywołuje tam Jezusa i zaczyna przesłuchanie.
Piłat odpytuje – zadaje podobne pytania, które wcześniej podchwytliwie chcieli zadać żydzi. Pyta, czy Jezus jest Królem Żydowskim. Ale zbytnio go nie obchodzi odpowiedź. Jezus pyta go, czy to mówi od siebie, czy tylko powtarza za arcykapłanami.
Jezus wyznaje że JEST KRÓLEM, ale jego KRÓLESTWO nie jest z tego świata! Przyszedł na świat by zasiadczyć o PRAWDZIE!
Piłat widzi, że coś jest nie tak. Ma przed sobą spokojnego człowieka. Kogoś, kto mówi coś o sprawach duchowych. Nie wyglada na jakiegoś wichrzyciela. Odpowiada Jezusowi – cóż to ejst Prawda. Sam wychodzi do arcykapłanów, by im utrzeć nosa.
JA NIE ZNAJDUJE W NIM ŻADNEJ WINY! Połapał się, że chodzi o jakieś sprawy religijne i wydali mu JEzusa przez zawiść.
Władza cywilna ogłasza wyraźnie – NIE MA W NIM ŻADNEJ WINY! Po krótkim przesłuchaniu… Sanchedryn jednakże się wściekł i szuka nowego sposobu.
Gdyby Piłat trzymał się swojej decyzji. Zawołał paru żołnierzy iz robił porzadek z tymi sarymi wichrzycielami z Sanchedrynu, byłoby po sprawie. Ale chciał spokoju w mieście.
Arcykapłani wiedzą, zę ejgo słabym punktem jest spokój w mieście. Podburzaja lud. A wiedzą jak to zrobić. Mają pieniądze i wpływy. Piłat zaczyna się denerwować. Liczył na spokojny dzień, a oni mu tu robią jakieś zbiegowisko…
Znów przesłuchuje Jezusa. „Nic nie odpowiadasz” Słyszysz o ile rzeczy się oskarżają”
Ale JEZUS MILCZY! Daje do zrozumienia Piłatowi, że to sprawka Sanchedrynu… Odpowiedział Piłatowi, że PRAWDA STOI PRZED NIM! Piłat jest przerażony i sciekły, że został wmanewrowany w coś takiego. Może być wierny prawu Rzymu – ŻADNEJ WINY. Lub być Politykiem i szukać dróg wyjścia, na skróty. Tłum mówi o Galilei. Piłat słyszy to i przypomina sobie o Herodzie. Postanawia sprzedać problem… Niech sobie Herod radzi. Pokażę HErodowi, że daję mu choć odrobinę władzy.
Herod zaś jest żądny sensacji. Szuka rozrywki. Czeka na jakiś cud JEzusa o którym tyle słyszał. Chętnie zobaczyłby któryś, ale jako królowi nie wypadało mu wchodzić miedzy tłum zgromadzony wokół Jezusa. Niestety z Jezusem przyszły te lisy z Sanchedrynu. I nie dają mu pobyć z Jezusem. Wytaczają nowe oskarżenia. Znó religijne – łamanie szbatu, bluźnierstwa, występowanie przeciw świątyni, głoszenie, że jest Bogiem…
Jezus jednakże milczy… Milczenie Jezusa oskarża Heroda rozpustnika…
Herod zniesmaczony sytuacją ubiera Jezusa w białą szatę – ubranie szaleńca, chorego psychicznie. Wzgardza Nim i odsyła z powrotem do Piłata.
Piłat znów ma problem.
Wychodzi do ludu i mówi konkretnie. Zbadałem sprawę. Jest NIEWINNY! Ani też Herod nie znalazł w nim winy! … Ale dodaje absurdalny gest polityczny. Jest niewinny – ukaram Go!!!! – i wypuszczę. Ukaram za co….!!!! Chciał pomóc sobie i JEzusowi i skończyć to… Ale sam się złapał we włąsne sidła.
MAŁA SZCZELINKA SIĘ POAJWIŁA. Tu może się wśliznąć szatan. Małą niesprawiedliwosć. Małe ustępstwo polityczne. Piłat dał palec i zaraz straci całą rękę!!!
SZatan teraz dopiero zacznie motać, straszyć, nęcić, przerażać, budzić najgorsze demony…
On tylko czeka na to jedno małe ustępstwo… By wejsć w nim w polemikę…
Piłąt zrobił ustępstwo,a Sanchedryn poczuł, że on się z nimi liczy. Że chce załatwić sprawę polubownie. Teraz go już mają.
Matko Najświętsza, weź i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamieć i rozum, weź wszystko to co mam i posiadam, z ręki Ojca to wszystko pochodzi i JEmu to pragnę oddać przez Twoje dłonie. Ty znasz wolę Boga – rozporządzja tym wszystkim i wydoskonal ten dar.
Przynieś mi tylko MIŁOSĆ i ŁĄSKĘ a to w zupełności mi wystarczy. Chroń mnie przed dawaniem zaczepów szatanowi. Małych ustępstw…