Celem jest Chwała Boga – uwielbienei Boga przez moje życie. Jakie są zatem drogi. Fundament ignacjański pokazuje trzy jasne metody dojścia do celu. Trzy kardynalne zasady.
Zasada pierwsza – O TYLE O ILE
O tyle powinienem korzystać z rzeczy tego świata o ile one mi pomagają dojśc do celu ostatecznego. I tylko o tyle je odrzucać o ile mi przeszkadzają. Czyli mam nie przesadzać ani w jedną ani w drugą stronę. Zasada ta ma w sobie pewien element krytycyzmu, zarówno tego pozytywnego jak i negatywnego. Czyli – mam oceniać rzeczy tego świata na chłodno pod kątem duchowym. Jeśli coś mi pomaga i służy mojemu wzrostowi – przyjmuję to w tej mierze w jakiej mi pomaga. Bez super-optymistycznego przesadzania. Jeśli zaś coś mi przeszkadza odrzucam to tylko do tego poziomu w jakim mi przeszkadza. Nie neguję tego świata totalnie. Mam stać w pozycji zbalansowanej. Nie tak jak dzisiejszy swiat lubiący ekstrema i lajki. Pokazanie się w skrajnych sytuacjach…
Ta zasada uczy swoistej otwartosci i optymizmu. Mogę być koło kogoś o odmiennych poglądach. Dyskutować z nim. Ale nie odrzucam osoby przez to jakie ma poglady. Odrzucam tylko do tego stopnia dokąd stoi to w sprzecznośći z moim celem ostatecznym. Podejmuję post i wyrzeczenie dla jakeigoś celu, to nie od razu jak asceci średniwiecza, nie biczuję się, nie chwytam wszystkich srok za ogon. Tylko spokojnie krok po kroku wchodzę.
Ta zasada uczy wielkiego zaprcia się siebie i samodyscypliny. Walki o swoje ja. Tu człowiek ma głowę w chmurach, ale stąpa też bardzo twardo po ziemi.
Zasada druga – RÓWNOWAGA
A co jeśli nie wiadomo czy coś prowadzi do celu, czy mnie odciąga. Co wówczas robić. Wówczas można w pełnej wolności trwać. Spokojnie trwać, aż stan tej rzeczywistości się wreszcie ujawni. Nie ma szarej strefy, tylko nieraz wilk potrafi przyjść dobrze zamaskowany w owczej skórze, albo też może być tak, że Bóg prowadzi nas przez pustynię poddając nas próbie. Braku doświadczeń. Ciemnej nocy. W obu wypadkach trzeba trwać czujnie i czekać na symptomy. Gdy one się pojawią, wtedy trzeba wrócić do zasady pierwszej. Tu też jest rzestrzeń pokus nęcących i straszących. Próy wybicia mnie z równowagi. Pokusy straszące można pomylić z wyrzutami sumienia, zaś necące z wołąniem Boga do jakichś rzeczy niezwykłych, porywajaćych…
Ta zasada uczy głównie pracy nad uczuciami. To one najcześciej wybijają nas z właściwej drogi. Porywaja pożądaniem czegoś/kogoś lub straszą podcinajać skrzydła i usidlając.
Zwracam się na cel i działam i idę ku wyznaczonemu celowi realizując moje powołanie. Jak przychodzi burza, potoki uderzaja w dom ja przytwerdzam się do fundamentów w skale i czekam.
Ta droga walki o uczucia jest walką o prawdziwą miłość:
Jezus powiedział do swoich uczniów:” Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości. To wam powiedziałem, aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna. To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego. Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili i by owoc wasz trwał, aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go prosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali”. (J 15, 9-17)
Zasada trzecia – MAGIS
Najbardziej znana zasada ignacjańska i swoisty wyróżnik tej drogi. Optymalizacja drogi do Boga. Znalezienie drogi najefektywniejszej, najszybszej. Najskuteczniejszej. Jeśli mam ograniczony czas dnia, wybieram to co mi bardziej pomaga dojsć do Boga spośród wielu propozycji na ten czas. Jeśli mam do wyboru kilka dróg, wspólnot, rozwiązań problemu – wybieram z tych dobrych to najskuteczniejsze i najlepsze. Nie zadowalam się półśrodkami.
Wybrać najlepszą z dróg – byle Uwielbić Boga swoim życiem. Pędzić do Boga tak szybko jak tylko potrafię. Z całych sił:
Bracia: Wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego. Dla Niego wyzułem się ze wszystkiego i uznaję to za śmieci, bylebym pozyskał Chrystusa i znalazł się w Nim, nie mając mojej sprawiedliwości, pochodzącej z Prawa, lecz Bożą sprawiedliwość, otrzymaną przez wiarę w Chrystusa, sprawiedliwość pochodzącą od Boga, opartą na wierze, przez poznanie Jego: zarówno mocy zmartwychwstania, jak i udziału w Jego cierpieniach, w nadziei, że upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych.Nie mówię, że już to osiągnąłem i już się stałem doskonałym, lecz pędzę, abym też to zdobył, bo i sam zostałem zdobyty przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę w Chrystusie Jezusie. (Flp 3, 8-14)
Zasady wzrostu duchowego to drogowskazy do współpracy z łaską i budowania drogi mądrości. Trzeba tej madrosci poszukiwać, przedzierać się. Walczyć o nią:
Będąc jeszcze młodym, zanim zacząłem podróżować, szukałem jawnie mądrości w modlitwie. U bram świątyni prosiłem o nią i aż do końca szukać jej będę. Z powodu jej kwiatów, jakby dojrzewającego winogrona, serce me się w niej rozradowało, noga moja wstąpiła na prostą drogę, od młodości mojej idę jej śladami. Nakłoniłem tylko trochę ucha mego, a już ją otrzymałem i znalazłem dla siebie rozległą wiedzę. Postąpiłem w niej, a Temu, który dał mi mądrość, chcę oddać cześć. Postanowiłem bowiem wprowadzić ją w czyn, zapłonąłem gorliwością o dobro i nie doznałem wstydu. Dusza moja walczyła o nią i z całą starannością usiłowałem zachować Prawo. Ręce wyciągałem w górę, a błędy przeciwko niej opłakiwałem. Skierowałem ku niej moją duszę i znalazłem ją dzięki czystości. Z nią od początku zyskałem rozum, dlatego nie będę opuszczony. (Syr 51, 13-20)
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamieć i rozum. Weź wszystko co mam i posiadam – wszytko to pochodzi z ręki Boga. I Jemu to rapgnę oddać przez Twoje ręce jako wyraz mojej miłosći. Ty Matko przyozdób to wszystko tak jak tylko Ty potrafisz. Rozporządzaj tym wszystkim zgodnie z wolą Boga, którą Ty Matko znasz.
Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.