Człowiek nie jest STWORZONY do samotności. Jesteśmy istotami stworzonymi na wzór i podobieństwo Boga. Tego który przebywa w ciągłej relacji wymiany, relacji miłości w Trójcy Świętej. Mądry i Wszechmogący Bóg wiedział doskonale, że człowiek nie będzie potrafił wieść życia na ziemi w samotności. Bez istoty podobnej jemu. W jakiś sposób uzupełniajacej. Bóg jest stwórczy. Ciągle stwarza i kreuje. Najbardziej niezwykłe u Boga jest stwarzanie życia. Także tą cechą chciał się z człowiekiem podzielić – dał mu zatem istotę z którą wspólnie może uczestniczyć w tworzeniu życia. Tworząc niezwykłą nową trójcę – Mąż/Żona/Bóg. Miłość małżonków i miłość do Boga są drogą do wielkiego spełnienia się człowieka – stworenia nowego życia.
W Maryi zrobił jeszcze krok dalej. Tą stwórczą cechę człowieka użył dla Wcielenia. Włączył Maryję jeszcze głębiej w Jedność Trójcy. Bo to co się poczęło w Jej łonie było z Ducha Świętego. Ale nie postawił Józefa na drugim planie. Józef – Mąż – jako swoisty ojciec adopcyjny Boga-Człowieka nadal był wolny. Bóg podpowiadał mu we śnie kolejne kroki i pozwalał decydować i chronić tą najcenniejszą i najbardziej neizwykłą osobę na ziemi – Jezusa.
W Słowie z księgo Rodzaju uderza swoista „niepełność” jakaś „depresja” pierwszego człowieka. Tak długo jak jest sam nie potrafi nazwać stworzeń. Nie potrafi ich rozróżniać. Daje im tylko imię określajace ich najbardziej podstawową cechę – życie – nazywajac je „istota żywa”. Jest też w człowieku ogromne poszukiwanie. Przeszedł cały ogród. Nazwał wszelkie bydło, ptaki powietrzne, polne. Może znalazł kota i zabrał do domu, może psa któremu rzucał patyk a ten aportował. Ale i tak nie znalazł Osoby – by wyrazić miłość OSOBOWĄ.
I pojawia się ten niezwykły opis stworzenia. Operacji chirurgicznej Boga w pełnej narkozie. Bóg zabiera kość – żebro – budulec szkieletu mężczyzny. I na tym szkielecie buduje Niewiastę. Z tych samych źródeł, tych samych kości tego samego ciała. Ale też daje ducha i duszę. Stwarza drugą osobą. Niezwykłą. Stwarza też seksulaność i możliwość przekazywania życia. Stawia osobowość kobiety obok osobowości mężczyzny.
Miłość między niewiastą i mężczyzną jest czysta. Nie skażona. Bez wstydu. Wstyd to mechnizm obronny człowieka przed zranieniem w tej najintymneijszej przestrzeni jaką jest seksualność. Pojawił się po tym jak człowiek zgrzeszył.
Pan Bóg rzekł: „Nie jest dobrze, żeby mężczyzna był sam; uczynię mu zatem odpowiednią dla niego pomoc” Ulepiwszy z gleby wszelkie zwierzęta ziemne i wszelkie ptaki powietrzne, Pan Bóg przyprowadził je do mężczyzny, aby przekonać się, jaką on da im nazwę. Każde jednak zwierzę, które określił mężczyzna, otrzymało nazwę „istota żywa”. I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny. Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał, wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, mężczyzna powiedział: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała. Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta” Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem Chociaż mężczyzna i jego żona byli nadzy, nie odczuwali nawzajem wstydu.
(Rdz 2, 18-25)
Niezykły staje się los i życie człowieka jeśli spojry się na te źródła i korzenie z których człowiek wyszedł. Szczęśćie człowieka rodzi się w relacji osobowej. Albo między małżonkami. Albo człowieka do Boga w celibacie albo dla innych ludzi w drodze życia samotnego. Ale od momentu stworzenia w człowieku jest niezwykła i bardzo głeboka potrzeba relacji miłości osobowej.
Psalmista pokazuje inne oblicze tej relacji – relację człowiek-Bóg:
Szczęśliwy człowiek, który służy Panu
Szczęśliwy człowiek, który się boi Pana
i chodzi jego drogami.
Będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich,
szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie.
Małżonka twoja jak płodny szczep winny
w zaciszu twojego domu.
Synowie twoi jak oliwne gałązki
dokoła twego stołu.
Tak będzie błogosławiony człowiek,
który się boi Pana.
Niech cię z Syjonu Pan błogosławi
i obyś oglądał pomyślność Jeruzalem
przez wszystkie dni twego życia.
(Ps 128(127), 1b-2. 3. 4-5)
Dlatego by odkryć Boga potrzeba wrócić do korzeni. Do prostoty. Do pokory pierwszego człowieka szukajaćego w świecie spotkania z Bogiem i drugim człowiekiem. Pierwszy człowiek nie intelektualizował. Nie kombinował. Jak coś było istotą żywą to tak to nazwał. Ale i ta wrócił do Boga ze swoim brakiem spełnienia w miłości osobowej do drugiego człowieka.
Aklamacja (Mt 11,25)
Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że tajemnice królestwa objawiłeś prostaczkom.
Jezus udał się w okolice Tyru i Sydonu. Wstąpił do pewnego domu i chciał, żeby nikt o tym nie wiedział, lecz nie mógł pozostać w ukryciu. Wnet bowiem usłyszała o Nim kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego. Przyszła, upadła Mu do nóg, a była to poganka, Syrofenicjanka rodem, i prosiła Go, żeby złego ducha wyrzucił z jej córki. Odrzekł jej: „Pozwól wpierw nasycić się dzieciom; bo niedobrze jest wziąć chleb dzieciom i rzucić psom”. Ona Mu odparła: „Tak, Panie, lecz i szczenięta pod stołem jadają z okruszyn dzieci”. On jej rzekł: „Przez wzgląd na te słowa idź, zły duch opuścił twoją córkę”. Gdy wróciła do domu, zastała dziecko leżące na łóżku, a zły duch wyszedł.
(Mk 7,24-30)
W Ewangelii JEzus przywraca człowieka do raju. Uzdrawia relację do Boga. Uwalnia od chorej duchowej relacji z Diabłem. Od opętania, które upadla i wyniszcza człowieczeństwo. Wprowada serce i duszę uzdrowionej dziewczynki z powrotem do przestrzeni Raju. Wyrywa ze zniewolenia.
Uzdrawia pogankę. Kobietę, człowieka. Bóg stworzył wszystkich ludzi i dał im dar wolności. I wierzących i niewierzących, muzułmanów, ateistów, żydów, chrześcijan. Wszystkich. I jest posłąny do każdego z nich.