Tagi
delikatność, droga krzyża, Jezus, małość, miłość, pokonanie siebie, pokora, przełamanie siebie, służba, ukrzyżowanie, walka duchowa, wytrwalość, zaparcie się siebie, zniechęcenie
Wielki Post 2019
WYTRWAĆ I WTSAWAĆ Z UPOREM
ZNIECHĘCENIE – to jedyna przegrana na drodze krzyża…
Najpierw wielkie nawrócenie po głębokim upadku. Nowo narodzeni patrzą na świat wiry przez różowe okulary. Teraz moze być juz tylko dobrze. TYLKO lepiej i lepiej i nie zakłądam innej opcji. Idą, potykają się, tracą siły i leżą drugi raz. Przyszło siedem duchów jeszcze złośliwszych niż poprzednie. Jezus uczy – POWSTAŃ!. Mimo to POWSTAŃ! Jezus też uczy – patrz trzeźwo na życie:
Ja w drodze krzyżowej traciłem siły. Słaniałem się. Z kroku na krok, z upadku na upadek było coraz trudniej i ciężej! PRZEWIDUJ! Zasady pracy duchowej według Ignacego mówią, by przewidywać. Gdy jest czas pociechy, trzeba sobie uświadamiać, że niedługo może przyjść ciemna dolina. Trzeba się na nią przygotowywać. Obwarowywać się na czas, gdy sił duchowych nie będzie wiele.
Wielu ludzi powstało, upadło raz, drugi, trzeci…. i już nie powstało. Odrzuciło krzyż na pobocze drogi i zawróciło. ZNIECHĘCILI SIĘ! Chrześcijaństwo nie jest słodką i cukierkową drogą. Pasmem samych górnolotnych cudów, natchinionych modlitw i rozemocjonowanych wspólnot. Ono rośnie niepostrzeżenie – jak ziareno gorczycy – wytrwale. Każda roślina zażywa za dnia radości światła i słońca, ale potem przychodzi wieczór i noc i chłód. I nie ma już pokarmu z fotosyntezy. I trzeba przetrwać. Przygotowana za dnia, musi przetwać noc.
WIĘCEJ SIĘ MODLIĆ! I TRWAĆ! UPARCIE DO KOŃCA!
BO TYLKO ZNIECHĘCENE TO PRZEGRANA!
Gdyby wszyzstko krzyczało: „TO NIE MA SENSU!”…
Gdyby ludzie wokół mówili: „JESTEŚ WRAKIEM!”…
Gdybym widział wokół tylko MROK….
…potrzeba mi zaprzeć się siebie zamego. Odpowiadać sobie cały czas: „NIEPRAWDA! TO MA SENS! JESTEM DZIECKIEM BOGA A NIE WRAKIEM! TAM W PORANEK PO WIELKIEJ NOCY PRZYJDZIE PROMIEŃ SŁOŃCA! MROK TO TYLKO ETAP!”
Potrzeba mi chwytać Chrystusa za dłoń i dac się poprowadzić.
Wejść w porażki, nie negować ich. Żałować. Przyjmować ból jaki sprowadza na mnie grzech! Ale uczyć sie jeszcze większej pokory i czujności z tych bolesnych lekcji.
WSTAWAĆ NATYCHMIAST! NIE TRWAĆ W BAGNIE! NIE ROZGRYZAĆ! NIE MEDYTOWAĆ PORAŻKI! ALE PATRZEĆ W STRONĘ CHRYSTUSA – SŁOŃCA – CELU!
Potrzeba mi sie bronić przed tym, bym trwał w porażce i nasiakał poczuciem goryczy i bezsensu. Bo można tak trwać wiele lat. WTEDY NIC NIE ZROBIĘ DLA EWANGELII! Skupię si tylko an samym sobie! Wtedy odwracam wzrok od Niego! Rozpaczam nad sobą! A to nie ja zbawiam świat. To ON!
Nie mogę też wchodzić w myślenie:
„A MYŚMY SIĘ SPODZIEWALI!” Duch wieje tam gdzie che i tak jak chce. Pewnie nieraz będę się źle spodziewał!
Po sobie niczego nie powinienem się spodziewać. ALE PO PANU WSZYSTKIEGO!
Potrzeba mi też takiej postawy wobec innych. Z Miłosierdziem! Na wzór Pana – brać zagubionego na ramiona i w obronę a nie atakować jak wilk owcę która odłącza się od stada – by ją rozszarpać i pożreć. Nigdy nie wolno mi skazywać kogoś. Mówić sobie „z tego człowieka już nic nie będzie”. Bo każy człowiek ma w sobie to tchnienie Ducha od Stwórcy. Każdy ma nieprawdopodobny potencjał. Cudem jest gdy ta wewnętrzna iskierka roznieci pożar ducha w człowieku…
Golgota pokazuje, że do ostatniej sekundy życia jest szansa… Pan wszystko może. Dlatego trzeba mi się modlić za innych dużo abrdziej niż wchodzić w dyskusje. Trzeba mi pościć czy ofiarować siebie za innych na wzór Pana, niż whcodzić w wiekie „akcje”.
Pan znajdzie SPOSÓB! On zna serce człowieka i On wie jak do niego dotrzeć. Jak dotrzeć z propozycją do drugiego człowieka szanuja do końca ludzką wolność. Trzeba mi RAZEM Z PANEM walczyć do końca o drugiego człowieka. Miłością a nie przymusem.
Pan jadał z celnikami i grzesznikami, bo to oni potrzebowali lekarza!
Praca z drugim człwoiekiem to też droga krzyża. Im więcej Miłosci człowiek włoży w prace nad drugim człowiekiem. Im więcej wytrwałej i mozolnej pracy. Ty boleśniejszego dozna „odwdzięczenia”. Jezus czysta Miłość przyszedł do Oblubienicy, by wyznać jej miłość i ją zaślubić. A Oblubienica, Izrael, posłąłą Go na krzyż. Ja nie jestem w niczym lepszy od Pana. Ludzie mnie oszukają, zwiodą, pokąsają, ukrzyżują. Zwłaszcza Ci którym najbardziej będę chciał pomóc… Ci którym będę najofiarniej służył i pomagał. To jest nauka KRZYŻA. I w ten sposób bede mógł mieć udział w drodze krzyża. Pan nie wyrzucił Judasza z gorna Apostołów. Nie zastąpił go Łazarzem o którym dziś mowa w Ewangelii. Pan chciał go do końca uratować. Mimo że wiedział jak ogromną ranę może mu zadać zdrajca. Jezus, MIłość, nie zabezpieczał się. Nie chciał mieć przy sobie IDEAŁÓW! Tylko miłych i fajnych ludzi. On trzymał się z grzesznikami. On miał w swym otoczeniu zdrajcę – i znał jego czyny, myśli i serce. I to właśnie tych ludzi chciał uratować. Na tym polega chrześcijaństwo! Na tym polega Ewangelizacja.
„Panie boli!!! Ale Ty upadłeś i powstałeś! To i ja powstanę tak jak Ty! Podnieś mnie Jezu i prowadź ku Ojcu! Nie chcę już leżeć w piachu przywalony krzyżem!”
Tylko ZNIECHĘCENIE JEST CHOROBĄ ŻYCIA WEWNĘTRZNEGO! TYLKO ZNIECHĘCENIE ZABIJA – TYLKO ZNIECHĘCENIE JEST PRZEGRANĄ!
WERONIKA
Nie przyszła z mieczem i oddziałem wojowniczych izraelskich kobiet. Nie zaatakowała silnych żołnierzy rzymskich. Ale nie staął też obok drogi. Weszła w jej centrum…
Słaba bezbronna i bezradna kobieta. Uzbrojona w białą wilgotną chustkę. Bezbrona delikatna kobieta wobec machiny cesarstwa, rozwrzeszczanych tłumów, kochorty, potężnej miażdżącej przewagi uzbrojonych okupantów.
On TYLKO:
- WSPÓŁCZUŁA
- OKAZAŁA SERCE
- WIDZI ABSURD
- ROBI TYLE ILE POTRAFI I MOŻE
Nic jej ta potęga, żołnierze i tłum nie obchodzą. Obchodzi ją tylko ta druga osoba, która cierpi neiwinnie. Idzie na śmierć, choć nikogo nigdy nie skrzywdziła. Widzi Jego samotność, widzi jak nikt o Nim nie myśli. Jak jest bezradny i opluwany.
POKONUJE SIEBIE – LĘK I BOJAŹŃ. Podchodzi i wyciera Mu twarz. Wbrew wszystkim i wszystkiemu – służy. Prosto, ubogo.
Posłuchałą SERCA. Szmeru Ducha Świętego w sercu. Czym jest otarcie twarzy wobec tej męczarni? A jednak z tego gestu będą się rodzić święci! Ten gest będą rozpamietywać i kontemplować miliardy ludzi! Droga krzyżowa idzie dalej. Ale ten gest się LICZY!
TO CO POZORNIE NIE WPŁYWA NA BIEG DZIEJÓW, MA OGROMNE ZNACZENIE, JEŚLI WYKONYWANE JEST Z MIŁOŚCIĄ! Choćby malusieńki gest. Prosta służba. Najuboższa, niezauważona, pominięta przez wszystkich.
Jeden mały gest potrafi nakierować historię an nowe tory!
MIŁOŚĆ NIE POTRZEBUJE WIELKICH ŚRODKÓW WYRAZU. MIŁOŚĆ NIE POTRZEBUJE MANIFESTACJI! MIŁOŚĆ TO POKORA, UBÓSTWO I POSŁUSZEŃSTWO! MIŁOŚĆ MA CZAS – DRĄŻY SKAŁY JAK KROPLA WODY – LATAMI! ALE TE KROPLE MUSZĄ SPADAĆ. CHOĆBY KAŻDA WYDAWAŁA SIE BEZ ZNACZENIA.
Żaden wysiłek ku zjednoczeniu, żaden wykonany z miłością nie jest bez znaczenia.
Potrzeba mi robić, co w mojej mocy. Nie ważne, że nie ma efektów. Jeśli jest miłość to nawet lepiej gdy nie ma efektów. Bo uchronię się przed pychą i próżnością – złodziejami skarbów zgromadzonych an wieczność. Trzeba mi się tylko pytać, czy robię to z miłością? Czy zorbiłem co potrzeba?
Panie:
„Ja nie chcę! Na prawdę już nie chcę być słaby! Chcę być mocny – ale nie swoją mocą – chcę być mocny Twoją mocą i Twoją łąską – Pomóż mi Panie! Umocnij mnie!”
Męko Chrystusowa, wzmocnij mnie!
Panie ucz mnei cenić to co małe i proste i pokorne. Dziękować innym za nadrobniejszą posługę. Za okazaną Miłość.