„Ty wiekuisty BOże, JESTEŚ, KTÓRY JESTEŚ,
spraw bym ja był tym, którego nie ma”. Całkowicie zanurzony w Tobie. Prowadź mnie Mamo przez tą kontemplację.
Bóg prowadzi człowieka. Jeremiasz żali się, że został przez Boga uwiedziony, że został ujarzmiony i pokonany Jego mocą. Poszedł za Panem. Podążył Jego drogami. Poddał się Jego prowadzeniu. Jego życie nie stało się prostsze, łatwiejsze, wygodniejsze. To nie jest Raj na ziemi. Wręcz przeciwnie. To ciągłe zmaganie. Ciągła walka. Jeremiasz stał się pośmiewiskiem, CIERPI. Ludzie go odrzucają i Mu urągają. Wyśmiewają się z Niego. Jeremiasz nie przynosi ludziom dobrej spokojnej nowiny. Jest głosem, który ich wytrąca z otępienia sumienia. Który jest głosem wyrzutu. Jeremiasz woła: GWAŁT i RUINA” Nawróćcie się. Zawróćcie ze złej drogi.
Słowo Boga stało się żródłem zniewag i odrzucenia dla Jeremiasza. Osamotniony. Nie rozumiany. Cierpiący.
Jeremiasz ma dość. Jest tym zmęczony. Chce przestać. MILCZY. Nie mówi nic. Trwa w tym milczeniu. Ale jego wnętrze zaczyna trawić potworny ogień. Żar palący wnętrze.
Jeremiasz próbuje ten żar stłumić ale nie potrafi. Nie potrafi nie głosić Słowa. Mimo konsekwencji. Jezus w Ewangelii wyjaśni ten stan. Lepiej stracić ciało, życie, żyć w urągniu, niż pozwolić się trawić temu ogniowi od srodka.
(Jr 20, 7-9)
Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść; ujarzmiłeś mnie i przemogłeś. Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają. Albowiem ilekroć mam zabierać głos, muszę obwieszczać: „Gwałt i ruina!» Tak, słowo Pańskie stało się dla mnie codzienną zniewagą i pośmiewiskiem. I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię! Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, żarzący się w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem.
Pragnienie Boga jest zakorzenione w głębi człowieka. W duszy człowieka. To Bóg jest moim Stwórcą i on utworzył każdą komórkę mego ciała. On daje mi każdy oddech i uderzenie serca. To do Niego dąży cała moja istota. I walcząc z głosem Boga z głoszeniem Jego Słowa zaczynam walczyć z samum sobą.
Moja dusza tęskni za Bogiem. Tak mocno pragnie spotkania i bycia z Nim. On jest spełnieneim wszelkich marzeń i najgłębszych pragnień człowieka.
(Ps 63 (62), 2. 3-4. 5-6. 8-9)
REFREN: Ciebie, mój Boże, pragnie moja duszaBoże, mój Boże, szukam Ciebie
i pragnie Ciebie moja dusza.
Ciało moje tęskni za Tobą
jak zeschła ziemia łaknąca wody.Oto wpatruję się w Ciebie w świątyni,
by ujrzeć Twą potęgę i chwałę.
Twoja łaska jest cenniejsza od życia,
więc sławić Cię będą moje wargi.Będę Cię wielbił przez całe me życie
i wzniosę ręce w imię Twoje.
Moja dusza syci się obficie,
a usta Cię wielbią radosnymi wargami.Bo stałeś się dla mnie pomocą
i w cieniu Twych skrzydeł wołam radośnie:
Do Ciebie lgnie moja dusza,
prawica Twoja mnie wspiera.
Moje serce lgnie do Boga. TĘSKNI! Potwornie tęskni za Nim. Chce być z Nim i zanurzone w Nim. Ale to co ma tak ogromną wartość wiele kosztuje. Kosztuje oddanie życia. Oddanie ciałą i cielesności na ofiarę. Ofiarę żywą, Bogu przyjemną i jemu miłą. A tą ofiarą jest SŁUŻNA BOGU. Służenie rozumne. Nie jak zombie. Bezmyślnie – wykonujac tylko Jego rozkazy. To jest nieraz zmaganie się z sobą i wolą Boga. Poszukiwanie prawdy. Tak jak Jeremiasz w dzisiejszym czytaniu. Zmaga się. Boje się ze swymi myślami, pragnieniami.
Oddanie ciała na ofiarę Bogu to kształtowanie tej cielesności by była bliższa Bogu. By stawała się podobna do obrazu Jego Syna. Walka z grzechem i pokusami. To praca wewnętrzna i przemianianie się. NIE BRANIE WZORU ZE ŚWIATA ale sięganie do korzeni STWORZENIA. Do WZORU, względem któego zostaliśmy wykreowani – do Jezusa.
Ta droga kształtowania, walki duchowej, budowania siebie prowadzi z czasem do rozpoznania WOLI BOGA. Do podążenia za wolą Ojca. Odnalezienai Siebie. Odnalezienia harmoni wnętrza – mimo ciężaru cierpienia i krzyża, jaki niesiemy na ramionach.
(Rz 12, 1-2)
Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu miłą, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu miłe i co doskonałe.
Bóg oświeca światłem duszę, która pragnie za Nim iść i podążać. Daje światło.
Aklamacja (Ef 1, 17-18)
Niech Ojciec Pana naszego, Jezusa Chrystusa, przeniknie nasze serca swoim światłem, abyśmy wiedzieli, czym jest nadzieja naszego powołania.
Jezus pokazuje jak wielka powinna być determinacja do pójścia za głosem Boga. Jak silnie będzie atakowana taka droga. Jak mocno w człowieku jest zakorzenione uciekanie od ciepienia i od trudu.
Jezus mówi uczniom otwarcie o swej drodze do JErozolimy i o tym co go tam spotka. Cierpienie i śmierć! Na to zgodził się w łonie Trójcy Świętej. Taką drogę odkupienia wybrał jako Bóg w łonie Trójcy. Mówi też o Zmartwychwstaniu. Pokazuje, że pójście za tym głosem Boga prowadzi do szczęśliwego końca.
Ale Piotr – w swoim wzorze ze świata – ludzkim myśleniu – w swoim pragnieniu tego, by Mesjasz był królem Izraela i pokonał w końcy rzymian – bierze Pana na bok i czyni mu wyrzuty! ZAWRACA GO Z DROGI POWOŁANIA! Jezus odwraca się w strone tej drogi. Nie chce patrzeć na Piotra – bo to nie do Piotra chce skierować swe Słowa tylko do tego, który Piotra skusił – do Szatana. Jezus jest twardy i stanowczy. Zejdź miz oczu Szatanie! Powie, że szatan stara się być zawadą, sprowadza do myślenia ludzkiego odwracajać od myślenia po Bożemu.
Jezus dopełnia te Słowa mówiąc o Krzyżu. Krzyż to SAMOZAPRCIE. Pokonanie SIEBIE SAMEGO. Główna przeszkodą na drodze Krzyża jestem JA SAM. Bo tylko ZNIECHECENIE JEST PRAWDZIWĄ PRZEGRANĄ. Nie żaden upadek, nie słabości, nie potkniecia. ZAWRÓCENIE i ZNIECHECENIE! Wziąć krzyż i nasladować Pana. STRACIĆ ŻYCIE DLA PANA! Patrz w dal! NA CEL. Ciągle na CEL!!!
(Mt 16, 21-27)
Jezus zaczął wskazywać swoim uczniom na to, że musi udać się do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych i arcykapłanów oraz uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: „Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie”. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: „Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz po Bożemu, lecz po ludzku”. Wtedy Jezus rzekł do swoich uczniów: „Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego razem z aniołami swoimi i wtedy odda każdemu według jego postępowania”.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszytko co mam i posiadam. Pragnę być twoim niewolnikiem. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko otrzymałem i Bogu przez Twe ręce chcę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca wobec mnie rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą. Przynieś łaskę podejmowania krzyża. Siłę SAMOZAPARCIA. Dar podążania za głosem Pana. Umiejetnosc podejmowania Jego wołania. Zarządzaj Mamo moim życiem. Pomóż mi iść we włąściwym kierunku. Staje ku Zbawieniu. Ku celowi. Ku świętości.