Jan upomina człowieka, brata ze swego narodu. Tym bratem jest król Izraelski – Herod. Wobec Boga są równi. Nic się nie różnią. Jan walczy Słowem a Herod mieczem…
Skąd u Jana taka postawa. Jest powołany przez Boga. Woła w mocy Ducha Świętego i przygotowuje drogę dla jeszcze większego znaku sprzeciwu. Dla Jezusa i Jego krzyża. Krzyża który spolaryzuje świat. Uwydatni granicę między dobrem i złem.
Jan ma tą moc i siłę od Boga. Nie ma lęku bo postawił na Pana – Boga swego. Pana, który jest większy od wszystkich ludzi na Ziemi. Jan stał się takim murem, kolumną ze stali. Tylko wypowiada Słowa – nie atakuje Heroda. Zaprasza go do nawrócenia.
(Jr 1, 17-19)
Pan skierował do mnie następujące słowa: Przepasz swoje biodra, wstań i mów wszystko, co ci rozkażę. Nie lękaj się ich, bym cię czasem nie napełnił lękiem przed nimi. A oto Ja czynię cię dzisiaj twierdzą warowną, kolumną ze stali i murem spiżowym przeciw całej ziemi, przeciw królom judzkim i ich przywódcom, ich kapłanom i ludowi tej ziemi. Będą walczyć przeciw tobie, ale nie zdołają cię zwyciężyć, gdyż Ja jestem z tobą – mówi Pan – by cię ochraniać.”
To SŁOWO PRAWDY nie pozostaje obojętne dla Heroda. Kiełkuje. Gdzieś tam daje światło zmiany życia na lepsze. Ewangelista mówi, że Herod CHĘTNIE GO SŁUCHAŁ. SŁUCHAŁ GO…! Powodem uwięzienia była chęć ograniczenia głosu Jana. Ograniczenia tego, by roznosiła się wieść o grzechu Heroda. Tak działa grzech – chce zostać NIE-ODKRYTY. Chce być NIE-JAWNY. Chce pozostawać w mroku.
Ta ewangeli jest doskonały opisem reguł rozeznawania duchów św. Igancego.
Duch dobry będzie „męczył” nasze sumienie gdy popełnimu grzech. Będzie Słowem rezonujacym we wnętrzu. Ale nie będzie potępiać. Nie będze upadlać. Nie będzie zabijać. Duch dobry będzie stawiał nas w prawdzie. Ale też wskazywał drogę wyjścia. Będzie łagodny ale stanowczy.
Duch zły będzie upadlał. Będzie chciał wciągać w spiralę coraz większych grzechów. Będzie wykorzystywał nieuporządkowane emocje i zmysły by nas trzymać w złym. Herod widzi talent córki Herodiady wówczas wypowiada w emocjach obietnice które wciągają go w spiralę zła. Duch zły pociaga w dół. Chce uśmiercać, bo nie potrafi nic więcej. Nie jest twórczy, kreatywny. Jest duchem upadlajacym prowadzącym ku rozpaczy i wiecznej śmierci. Inną cechą złego ducha jest pośpiech i przynaglenie. Wszystko dzieje się OD RAZU. ZARAZ. Przynieś mie TU! i TERAZ!.
Wystarczy tu porównać postawę Maryi i sytuację z dzisiejszej Ewangelii. Maryja bierze Słowo. Słucha tak jak Herod – dobrego Słowa. Oboje lubią go słuchać. Tylko że Maryja je zachowuje w sercu. Rozważa. Czeka cierpliwie aż ono wykiełkuje. Nawet takie Słowo, które zapowiada miecz przenikajacy Jej serce. Herod niestety Słucha ale z drugiej strony chce uciszyć. Zagłuszyć ten głos. A potem działa gwałtownie. Tego chce zły duch – BY CZŁOWIEK SIĘ NIE ZASTANOWIŁ! By zadziałał w porywie. Zły duch wie, że Bóg daje człowiekowi mądrość i łaski rozeznania. Jak człowiek sie zastanowi głębiej to odkrywa pułapki złego.
Dobry Duch prowadzi KU WILNOŚĆI od ziemksich przywiązań. Dzieje się tak, bo zły duch będzie takie przywiązania wykorzystywał. Przywiązania do przysięgi, do władzy, do dobrej zabawy, do toksycznych związków… Tak jest w przypadku Heroda. Zły zaatakował z wielu kierunków i wykorzystał duchowe słabości Heroda… Owocem jest ŚMIERĆ NIEWINNEGO! Jak zawsze w przypadku grzechu… My dziś wiemy, że owocem grzechu jest śmierć niewinengo BARANKA!
(Mk 6, 17-29)
Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: „Proś mię, o co chcesz, a dam ci”. Nawet jej przysiągł: „Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”. Ona wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?” Ta odpowiedziała: „O głowę Jana Chrzciciela”. Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”. A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją wolę moją pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Boga wobec mnie rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą. Łaskę rozważania Słowa Boga. Łaskę cierpliości w oczekiwanu na działanie Słowa. Łaskę uwalnianai serca z nieuporządkowanych przywiązań.