[ĆD 23a,b] Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony.
Jezus zna swój cel doskonale. Zapytany przez ludzi odpowiada – CHWAŁA BOGA:
„Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany”.
Celem Jezusa jest głoszenie Kólestwa Bożego. Królestwa pokoju, miłości, szczęśćia wiecznego w zjednoczeniu z Bogiem.
Mimo wszystko CENĄ jest ŻYCIE człowieka. Przejście przez trud. Cierpienie. Śmierć. Wstawianie się za innymi ludźmi. Dzisiejsza Ewangelia przepojina jest ludzkimi cierpieniami, bólami, przeciwnościami, chorobą. Ale wszyscy stawiają w centrum Jezusa. W epicentrum ludzkich dążeń jest Jezus. I jak mówi Ewangelista:
On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży!”
Niezwykły jest motyw dzisiejszej Ewangeli. Wciąż od CIERPIENIA, BÓLU przez JEZUSA, do CHWAŁY BOGA!
(Łk 4, 38-44)
Po opuszczeniu synagogi Jezus przyszedł do domu Szymona. A wysoka gorączka trawiła teściową Szymona. I prosili Go za nią. On, stanąwszy nad nią, rozkazał gorączce, i opuściła ją. Zaraz też wstała uzdrowiona i usługiwała im. O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: „Ty jesteś Syn Boży!” Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem. Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne. A tłumy szukały Go i przyszły aż do Niego; chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich. Lecz On rzekł do nich: „Także innym miastom muszę głosić Dobrą Nowinę o królestwie Bożym, bo po to zostałem posłany”. I głosił słowo w synagogach Judei.
Wciąż ten sam cykl. Bóg prowadzi przez Cierpienie by nas uczyć. By nas wychowywać. By wykształcać w nas człowieka duchowego, wypalając przez ciepienie GRZECH:
(1 Kor 3, 1-9)
Nie mogłem, bracia, przemawiać do was jako do ludzi duchowych, lecz jako do cielesnych, jako do niemowląt w Chrystusie. Mleko wam dawałem, a nie pokarm stały, bo byliście słabi; zresztą i nadal nie jesteście mocni. Ciągle przecież jeszcze jesteście cieleśni. Jeżeli bowiem jest między wami zawiść i niezgoda, to czyż nie jesteście cieleśni i nie postępujecie tylko po ludzku? Skoro jeden mówi: „Ja jestem Pawła”, a drugi: „Ja jestem Apollosa”, to czyż nie postępujecie tylko po ludzku? Kimże jest Apollos? Albo kim jest Paweł? Sługami, przez których uwierzyliście według tego, co każdemu dał Pan. Ja siałem, Apollos podlewał, lecz Bóg dał wzrost. Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg. Ten, który sieje, i ten, który podlewa, stanowią jedno; każdy według własnego trudu otrzyma należną mu zapłatę. My bowiem jesteśmy pomocnikami Boga, wy zaś – uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą.
Wciąż potrzeba nam karcenia. Wciąż powrotu do zrozumienia faktu, że sami z sieie nic nie możemy. Nic nie potrafimy. Nic nie osiagniemy. Uczyć się od Jezusa można przez kontemplację Jego Słowa. Zanurzajac się w Jego Słowo. Znajomość Biblii jest bowiem znajomością Boga. Można kontemplować Biblię, można rozważać tajemnice z życia Jezusa w Różańcu. Wciąż powtrarzajać ten sam cykl. Wyjść w marności i cierpienia tego świata, znaleźć w modlitwie, Słowie, JEZUSA i zostać uzdrowionym.
Żyć i funkcjonować na wzór Maryi. Tej, która kontemplowała i rozważała wciaż SŁOWO BOGA w swoim sercu. Być na Jej wzór – być JEJ NIEWOLNIKIEM.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszystko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragne to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.