Człowiek ma jeden konkretny cel na ziemi. Dojść do Zbawienia. I tak jak sportowieć podporządkowuje całe swoje życie założonemu celowi, tak też i człoiwek wierzacy nie powinien tracić czujności i poddać się w dazeniu do celu. Bo największą przegraną chrześcijanina nie jest grzech, najwieksza przegraną jest ZNIECHĘCENIE i ZAWRÓCENIE. Poddanie się w staraniach i dażeniach. Gdy człowiek upada, ale ciągle powstaje i przedziera się i idzie do przodu, to idzie w kierunky wygranej. Jeśli zawróci, to idzie w przeciwnym kierunku. Poddaje się i przestaje podejmować wysiłki….
Cel życia jasno podkresla święty Igancy w Zasadzie FUNDAMENTU. W pierwszych zdanaich punkktu 23 ćwiczeń duchownych:
[ĆD 23a,b] Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją.
Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony.
Zazwyczaj od drogi odwodzą nas te „INNE” rzeczy. Prowadzą do zniechecenia, do poszukiwania szerokiej, wugodnej drogi ku zbawieniu.
Jezus w dzisiejszej Ewangelii bardzo obrazowo i dobitnie pokazuje zagrozenia wynikajace z braku czuwania, wytrwałości i zapracia się samego siebie w dażeniu do celu ostatecznego:
(Mt 24, 42-51)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Czuwajcie, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie. A to rozumiejcie: Gdyby gospodarz wiedział, o jakiej porze nocy nadejdzie złodziej, na pewno by czuwał i nie pozwoliłby włamać się do swego domu. Dlatego i wy bądźcie gotowi, bo o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie. Któż jest tym sługą wiernym i roztropnym, którego pan ustanowił nad swoją służbą, żeby we właściwej porze rozdał jej żywność? Szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy wróci, zastanie przy tej czynności. Zaprawdę, powiadam wam: Postawi go nad całym swoim mieniem. Lecz jeśli taki zły sługa powie sobie w duszy: „Mój pan się ociąga z powrotem”, i zacznie bić swoje współsługi, i będzie jadł i pił z pijakami, to nadejdzie pan tego sługi w dniu, kiedy się nie spodziewa, i o godzinie, której nie zna. Każe surowo go ukarać i wyznaczy mu miejsce z obłudnikami. Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”.
Czrzescijanin zna cel i może iść wytrwale i z radoscią pielgrzymujac do tego celu. Czasem jest to droga w skwarze Słońca, czasem w ulewie, czasem w śnieżycy wiejćej w twarz. Czasem robią się odciski. Ale kierunek jest jeden. Mapę też od Boga mamy. Dostaliśmy też pokarm i wszystko co do tej drogi jest potrzebne. Naszym jawikeszym zrogiem jest nasze lenistwo w nas samych. Idziemy ku największemu szczęściu – w dodatku pewnemu i wiecznemu (ĆD 23a,b). Człowiek dostał wszystko co mu otrzebne – wszelkie rzeczy na ziemi służące drodze ku zbawieniu, a nieraz nie potrafi z nich właściwie skorzystać. Jezus mówił w Ewangelii – wielokrotnie to powtarzał – KTO WYTRWA DO KOŃCA< TEN BĘDZIE ZBAWIONY… WYTRWAJCIE!…. BĄDŹCIE MOCNI….. ZAPIERAJCIE SIĘ SIEBIE….
Jezus powtarza te słowa wciąż na nowo bo doskonale wie, że z tym będzie NAJTRUDNIEJ!!!! Zna kondycję człowieka i słomiany zapał jaki mamy w naszych planach, założeniach, dążeniach. A to w wytrwałosci i prezdzieraniu się przez wąskie drzwi jest całą wielkość człoiweka. W upartym i cierpliwym dażeniu do celu wiecznego.
Problem człowieka XXI wieku jest wychowanie w świecie reklamy. Cięgle szukamy tego co nowe, swieże, lepsze, bardziej wydajne, dajace nowe idczucia, emocje… I nieraz przerzucamy to na swiat duchowy. Raz biegniemy za tą wspólnotą, za chwilę za inną. Takie rekolekcje, a potem inne. Tu Joga, tam kontemplacja. Aktyeność fizyczna, czy siedzenie nad duchową książką…. Ciągle coś nowego… Poszukiwanie podniosłości chwili i świeżych emocji. Ciągłe robienie pięciu kroków i zawracanie, by zajć się czymś innym. Tak jak robią kilkuletnie dzieci mające całe pudło zabawek.
A tym czasem prawdziwe duchowe postawy zdobywa się przez mozolne i wytrwałe ćwiczenia. Ciągłe wracanie do tych samych ćwiczeń, treści, mądrze je poszerzajać o drobne szczegóły, o małe kroki do przodu. Ewoluując a nie rewolucjonizujać to co dobre.
Zniechęcenie to JEDYNA PRZEGRANA W DUCHOWOŚCI. Można popełniać błędy, upadać, powstawać, zaczynać na nowo, posuwać się tylko milimetr do przeodu – ale ciągle w jednym kierunku i ku celowi. BO CEL ŻYCIA NADAJE SENS!
By jak Jezus w Ogrójcu. Ciągle te same słowa. Ciagle tam i z powrotem od uczniów do zakrwawionego potem kamienia. Ciagle jedno zdanie, miotanie się. Ale NIE UCIEKŁ. NIE OLAŁ LUDZKOSCI. NIE PODDAŁ SIĘ… Życie duchowe nie znosi nerowwych ruchów. W rozwoju duchowym trzeba ze spokojem robić krok po kroku…
Na wzór Maryi. Królowa wszechświata, Pani Aniołów. A tak na prawdę jej życie przepełnione jest spokojem, ciszą. Nie ma tu jakichś spektakularnych cudów, tłumów które za nią podążają. Nie idzie głosić Ewangelii, ale trwa i modli się w wieczerniku. Nie jes tporywcza, ale przyjmuje Słowo i roważa je w swoim sercu… Ona potrafi nas nauczyć najlepszej drogi – wystraczy oddać się Jej w niewolę Miłości.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszyskto to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wole Ojca wobec mnie rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.