Jezus przemierza miast i wsie. Naucza. CEL TO JEROZOLIMA! Idzie w stronę szczytu paschalnego – ws tronę Gologty.
W tej drodze pojawia się pytanie – może kogoś ciekawego przyszłosci – chcącego zrozumieć. A może kogoś kto chce wystawić Jezusa na próbę. Czy tylko nieliczni zostaną zbawieni. Pewnie liczył na odpowiedź, że zbawienie jest dla wszystkich. albo wręcz przeciwnie, że każdy żyd nie ma się o co martwić. Tymczasem Jezus odpowiada obrazem.
Obrazem drzwi – lekko uchylonych, ciasnych. Drzwi, które ciągle jeszcze są uchylone. Nawołuje do starania się by przejśc przez tw drzwi…
My Katolicy nieraz jesteśmy jak pies ogrodnika. Mamy wiedzę, ze te drzwi prowadzą przez sakramenty, wiemy, że Jezus otwiera je dla wszystkich, ale stawiamy przed nimi swoje bramki i staramy się sterować ruchem. Ten tak, a ten nie…. Takim zachowaniem sami sobie zamykamy drzwi do Zbawienia… Wówczas to właśnie my, którzy z nim piliśmy, jadaliśmy, którz chodziliśmy an Eucharystię co niedziela, którzy szkalowaliśmy innych ludzi wyzywajać ich od grzeszników, którzy nie świadczyliśmy i przywłaszczaliśmy da siebie „Zbawienie” – właśnie my zostaniemy po drugiej stronie kołacząc do tych drzwi.
Wejdą ta ciasnymi drzwimi inni, którym tego dostępu broniliśmy, a my sami zostaniemy na zewnątrz. To chce nam pokazać Jezus….
(Łk 13, 22-30)
Jezus przemierzał miasta i wsie, nauczając i odbywając swą podróż do Jerozolimy. Raz ktoś Go zapytał: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” On rzekł do nich: „Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają. Skoro Pan domu wstanie i drzwi zamknie, wówczas, stojąc na dworze, zaczniecie kołatać do drzwi i wołać: „Panie, otwórz nam!”, lecz On wam odpowie: „Nie wiem, skąd jesteście”. Wtedy zaczniecie mówić: „Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Lecz On rzecze: „Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy, którzy dopuszczacie się niesprawiedliwości!” Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów, gdy ujrzycie Abrahama, Izaaka i Jakuba, i wszystkich proroków w królestwie Bożym, a siebie samych precz wyrzuconych. Przyjdą ze wschodu i zachodu, z północy i południa i siądą za stołem w królestwie Bożym. Tak oto są ostatni, którzy będą pierwszymi, i są pierwsi, którzy będą ostatnimi”.
Trzeba zapraszać, starać się przyciągnać wszystkich do Zbawienia. Vyć ciągle otwartym na wolę Boga. Bo gdy człowiek czeoś się spodziewa. Ma swoja wizję świata, a to się nie spełnia, to zaczyna się rozczarowanie. POtem przeradza się w cynizm, sceptyzm, złośliwości, oczernianie, rozłamy by w końcu doprowadzić do utraty wiary…
O tym właśnie mówi Św. Ignacy w wstępie do swych ćwiczeń:
[ĆD 22] Aby zarówno dający Ćwiczenia Duchowne, jak i przyjmujący je bardziej pomagali sobie wzajemnie i postępowali [w dobrem], trzeba z góry założyć, że każdy dobry chrześcijanin winien być bardziej skory do ocalenia wypowiedzi bliźniego, niż do jej potępienia. A jeśli nie może jej ocalić, niech spyta go, jak on ją rozumie; a jeśli on rozumie ją źle, niech go poprawi z miłością; a jeśli to nie wystarcza, niech szuka wszelkich środków stosownych do tego, aby on, dobrze ją rozumiejąc, mógł się ocalić.
Doświadczenie świata współczesnego jest przepełnione materializmem. Wszystko da się kupić Na wszystko jest cena i czas. Ale gdzieś na dnie serca jest rozpacz, samotność i poczucie bezsensu. Pojawia sie rozbicie i ogromne pragnienie MIŁOŚCI. Stąd właśnie – z tego dna zaczyna się droga do Jeruzalem. Nieraz droga trudna, wymagajaca. Dorga od paradowania udawaniem głębi po milczące twanie na pustkowi w najgłębszej z relacji. Każdy człowiek jest istotoą duchową i jest stworzony do Zbawienia. Najgłębszym powołąniem człowieka jest zbawienie. Fundamentem radosci człowieka jest zbawienie. Dlatego czlwiek jest wołany do głębi serca. I tak bardzo dziś potrzeba TOWARZYSZENIA SOBIE NAWZAJEM. WYSŁUCHANIA drugiego. Próby zrozumienia. Znalezienia porozumienia. Podprowadzenia człowieka pod te ciasne uchylone drzwi. Doprowadzenia człowieka do odkrycia tych drzwi i dokonania decyzji.
Taki ejst zamysł Boga! Ocalić wszytkich. To TYLKo BÓG MA PRAWO oceniać człowieka.
(Iz 66, 18-21)
Tak mówi Pan: „Ja znam ich czyny i zamysły. Przybędę, by zebrać wszystkie narody i języki; przyjdą i ujrzą moją chwałę. Ustanowię u nich znak i wyślę niektórych ocalałych z nich do narodów Tarszisz, Put, Lud, Meszek i Rosz, Tubal i Jawan, do wysp dalekich, które nie słyszały o mojej sławie ani nie widziały mojej chwały. Oni rozgłoszą chwałę moją wśród narodów. Z wszelkich narodów przyprowadzą jako dar dla Pana wszystkich waszych braci – na koniach, na wozach, w lektykach, na mułach i na dromaderach – na moją świętą górę w Jeruzalem – mówi Pan – podobnie jak Izraelici przynoszą ofiarę pokarmową w czystych naczyniach do świątyni Pana. Z nich także wezmę sobie niektórych jako kapłanów i lewitów” – mówi Pan.
Bóg woła nas chrześcijan do wypłynięcia na sam srodek jeziora. Na głębiny duchowości. By nie prześlizgiwać się tylko po płyciźnie brzegu. Tam nie da się nic złowić. Prawdziwe dorodne ryby są na głebinach. Głębiny wymagają ufności, zawierzenia, współpracy, zaufania.
I Bóg na tą głębię człowieka woła. Nieraz karci. Załamuje z MIŁOŚCIĄ lód pod nogami człowieka.
(Hbr 12, 5-7. 11-13)
Bracia: Zapomnieliście o napomnieniu, z jakim Bóg się zwraca do was jako do synów: „Synu mój, nie lekceważ karcenia Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza. Bo kogo miłuje Pan, tego karci, chłoszcze zaś każdego, którego za syna przyjmuje”. Trwajcie w karności! Bóg obchodzi się z wami jak z dziećmi. Jakiż to bowiem syn, którego by ojciec nie karcił? Wszelkie karcenie na razie nie wydaje się radosne, ale smutne, potem jednak przynosi tym, którzy go doświadczyli, błogi plon sprawiedliwości. Dlatego wyprostujcie opadłe ręce i osłabłe kolana! Proste ślady czyńcie nogami, aby kto chromy, nie zbłądził, ale był raczej uzdrowiony.
Bó wzywa nas na środe pustyni. W odosobnieni, W odizolownie od doczesnosci. Od tego hałąsu. Bo jego głos jest delikatny, spokojny, cichy. Tak łatwo zagłuszany przez codzienność. Bo On mówi do serca – by usłyszeć ten głos trzeba się udać na pusynię.
Pustynia to swoisty antagonizm Raju. BEz wody, bez roślin, śmiertelnie niebezpieczna. Ale tak własnie Bóg chce poprowadzić człowieka. Przez osamotnienie. Tak jak lud w ksiedze Wyjscia. Bo przejscie przez pustynię jest swoistym warunkiem dojścia do raju odnalezienia tych uczylonych, ciasnych drzwi z dziesiejszej Ewangelii. Człowiek na pustyni uczy sie i poznaje siebie ale także i Boga. Pokornieje. Pomaga innym pielgrzymom przetrwać. A nie walczy z nimi. Szanuje innych. Każdą pomocną dłoń i sam tej pomocnej dłoni udziela. Bóg powadzi na pustynię bo chce mówić do serca człowieka.
Matka uciekała przez Pustynię, do wrogiego Egiptu, by ocalić życie Jezusa. By ocalić wiarę i Zbawienie. Skoro Ona bezgrzeszna przeszła taką drogę – swoistego karcenia i wyzwania – to o ileż bardziej nam taka droga jest potrzebna. Ona potrafi nam w tej drodze pomóc. Bo Ona zawsze wsłuchiwała się w niezafałszowany głos Boga.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie – o Wszechpośredniczko – wszystko to otrzymałem. I Bogu przez Twe ręce pragne to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.