(Mt 13, 1-9)
Owego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: „Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedne ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na grunt skalisty, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne wreszcie padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha!”
Co zrobić gdy czujesz że wokół wybujały ciernie a ty leżysz na skalistej spalonej ziemi…
Czy ziarenko które leży samotne w krainie śmierci może się samo przenieść…
Jedynie siewca może je wziąć w swe palce i delikatnie przenieść do żyznej ziemi…
Jedyne co może zrobić takie ziarno to prosić o łaskę przesadzenia… Samo z siebie nic nie może…
Mamo weź i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga to wszystko pochodzi i Jemu to pragnę oďdać z wielkim plonem – przez Twe Matczyne dłonie. Ty Momo mnie przesadź. Zarządzaj tym wszystkim zgodnie z wolą Boga. Przesadź mnie w żyzną ziemię bym zaowocował i przyniósł plon. Przynieś mi tylko miłość i łaskę a to w zupełności mi wystarczy.