Matka w objawieniach Fatimskich pokazała głebię swego serca. Pokazała że jest Matką calego Koscioła i każdego człowieka. Także tego, ktory jej urąga, który z Nią walczy. Pragnie nawrocenia i zbawienia każdego. Prosi te swoje dzieci, które są blisko, by zatroszczyły się swą modlitwą i ofiarami o tych, którzy się odwrócili i odeszli.
Każdy może się zgubić. Każdy może pobładzić. Dziś Kościół wspomina Tomasza. Pascha Pana, jego droga krzyża, wieczorny sąd, oddział żołnierzy w nocy w Getsemani – to było za dużo dla Tomasza. W Niedzielę Zmartwychwstania był poza Wieczernikiem. Był gdzieś na uboczu. W jego serce wkradły się wątpliwości. Był jednak w myślach i sercu zgromadzonych. Na pewno szczególnie w sercu Pana i sercu Matki. Oni pragnęli by tam z nimi był – ale dali mu wolność… Wolność przejścia własnej drogi.
Przyszedł po tygodniu, przyciągnięty przez Pana i złożył jedno z najpiękniejszych wyznań wiary.
Wątpliwości Apostołów tak bardzo były i są potrzebne Kościołowi. To nie zbiorowa halucynacja, cukierkowy wymysł. Wieść o Zmartwychwstaniu jest trudna do przyjęcia i do zaakceptowania. Wymaga wyjścia poza to co namacalne i widzialne. Wymaga wiary!
Nasza wiara jest jednakże tak bardzo mała i tak bardzo daleka od wiary Abrahama.
Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: „Widzieliśmy Pana”. Ale on rzekł do nich: „Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę”. A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych, stanął pośrodku i rzekł: „Pokój wam!” Następnie rzekł do Tomasza: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”. Tomasz Mu odpowiedział: „Pan mój i Bóg mój!” Powiedział mu Jezus: „Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś. Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. (J 20,24-29)
Inni uczniowie widzieli – byli naocznymi świadkami – mowili do Tomasza. Jednak on nie chciał im wierzyć. Nie otworzył się na łaskę wiary. Same słowa to za mało. Chciał po swojemu – na swoich warunkach – zbadać Zmartwychwstanie za pomocą zmysłów ciała. Zobaczyć, dotknąć, poczuć. Jednakże spotkanie z Jezusem pokazuje, że tak na prawdę zabrakło wzroku wiary, dotkniecia łaską ran Tomasza.
Najważniejsze że Tomasz po świadectwie Apostołów poszukiwał dalej. Nie wzgardził. Przyszedł do Wieczernika w kolejną Niedziele wieczorem.
Wiara. Upór w poszukiwaniu, w przejściu poza to, co namacalne, widzialne, co można zbadać zmysłami. To jest prawdziwy klucz do doswiadczenia tajemnicy Zmartwychwstania.
Mamo, Ty ktora troszczysz się o każde serce i każde pragniesz przyprowadzić do Jezusa, weź i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Wszystko to jest darem pochodzącym z ręki Boga i Jemu to pragnę oddać jako wyraz mojej miłości. Ty Mamo, ktora znasz wolę Boga wobec mnie, ktora mnie znasz, moje ralenty, umiejetności i Boże dary; Ty, Mamo rozporzadzaj moim życiem. Uczyń ten dar doskonałą ofiarą na ołtarz Boga w Niebie.
Przynieś mi tylko Miłość i łaskę a one w zupełności mi wystarczą.