Tagi
Duch, Emaus, Eucharystia, hierarchia, Jezus, Kościół, niewidzialny, obecność, Pan, papież, Piotr, serce, Zmartwychwstały
Dzisiejsze Słowo mówi o zmianie sposobu w jaki Jezus będzie obecny przy swoich uczniach:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”. (J 14,27-31a)
Zaprasza Apostołów do radowania się z tego, że nie będzie z nimi fizycznie obecny. Uczy ich nowego sposobu obecności już od samej Niedzieli Zmartwychwstania.
Idzie z uczniami do Emaus, a oni Go nie rozpoznają. Gdy go wreszcie poznają – On znika im z oczu. Jest obecny, ale niewidzialny! Nie widzą Go już, nie mogą dotknąć ale wiedzą – ON JEST! JEST KTÓRY JEST! Po doświadczeniu spotkania z Panem w Emaus uczniowie zrywaja się i biegną z powrotem do wspólnoty – do utraconej jedności. Szli Z Jeruzalem do Emaus. W przeciwnym kierunku. Teraz wracają. Pan powoli przygotowuje Kościół a Apostołowie których wychowuje są jego filarami. Przygotowuje ich do swej nowej formy obecności. Jezus jest wśród nich i raduje się razem z nimi. Raduje się tym entuzjazmem którym oni pałają ogłaszajac nowiny o swych zpotkanaich z Nim. Dzieląc się Ewangelią i doświadczeniem spotkania z Panem.
Ewangelia mówi o tym, ze Szymon spotkał Pana.
W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba. (Łk 24, 33-34)
Ewangelia nie zawiera szczegółowego opisu tego spotkania. Mówi też o objawieniu a nie konkretnym spotkaniu. Może chodzić o rozjaśnienie umysły Piotra, by wreszcie zrozumiał wypełnienie się obietnic. Piotr szybko biegnie do grobu z Janem. Ogląda płótna. Szybko biegnie i bada sprawę. Jak przystało na papieża – nie dowierza od razu. Bada. Przeplatały sie w nim pewnie rozwaga z ostrożnością pomieszane ze smutkiem, a z drugiej strony ogrom nadziei i radosci. Tylko Piotr i Jezus znają szczegóły tego objawienia. Piotr przez wieki będzie stał na straży tego wydarzenia. Pierwszy z papieży. Bez zmartwychwstania kościół nie ma sensu.
Jezus objawia się na różne sposoby. Nawet w drodze uczniów do Emaus. Mimo że jest fizycnie z nimi, rozawia z nimi, to dopiero przy łamaniu chleba rozpoznają że to On. Poznają Go w komunii.
Kobiety przylgnęły do Pana całym sercem. Mimo wszystko. Mimo śmierci. Mimo krzyża. Do nich JEzus przyszedł tak bardzo osobiście… Oe przylgnęły do OSOBY Pana a nie dzieła. Nie spodziewały się niczego nadzwyczajnego, nie szukały dobrych pozycji w hierarchi Królestwa Pana. Kochały i to wszystko. Kochały i zostały wyróżnione spotkaniem Pana jako pierwsze – jeszcze przed Apostołami.
Serce to epicentrum. Serce jest najważniejsze. Serce!
„Ponieważ do mnie przylgnął, zbawię go” (Ps 91)
O taką odpowiedź chodzi. Przylgnąć, by być zbawionym…
Duch, serce, szaleje w Kościele. Ale może się tak dziać bo jest wokół chłodna, badająca wszystko hierarachia kościoła. Wszystko ejst badane w ogniu. Zbadane w świetle wiary, roumem. Charyzmat pochodzi z głębi serca, ale musi być zbadany, zweryfikowany. Każdy prawdziwy charyzmat podda się chętnie hierarchii – nawet tej nasurowszej. Wierność, posłuszeństwo, pokora i ubóstwo. To są cechy prawdziwego głębokiego charyzmatu.
Kościół hierarchiczny załamał się po smierci Pana – wszystko runęło. Logika i rozum jest po ich stronie. Ale Bóg nie poddaje się ludzkim schematom i logice. Apostołowie wędrujaćy do Emaus są zaślepieni wym zalem, doświadczeniem ostatnich dni. Mają zawezon perspektywę patrzenia, dlatego nie dostrzegają Pana w towarzyszącym im wędrowcu. Jednak uratowała ich gościnność. „Pozostań z nami, bo dzień się nachylił…” Nie obrazili się. Mieli w sobie pokorę, choć zaślepiał ich smutek.
Panie, daj mi poznawać Ciebie w Eucharystii.