Tagi

, , , , , , , , , , , , ,

Słowo na Środę 20 Listopada 2019

Wytrwałość to klucz do drogi życia – bo tylko zniechęcenie i poddanie się jest prawdziwą przegraną. Sługa Jezusa nie może też żyć tylko oczekiwaniem – w lenistwie duchowym. Jezus wzywa do Bożej Ekonomi. Do pomnażania dobra, do multiplikowania darów. Do mnożenia ile się da. Im więcej, im wyższy mnożnik, tym lepiej…

Ciekawy jest POWÓD dla którego Jezus opowiada tą historię. Jego słuchacze myślą, że już jest po wszystkim, już jest „posprzątane”. Królestwo Boże jest za progiem, zatem teraz trzeba tylko rozdać wszystko, usiąść na progu świątyni i czekać. Przecież to za dzień dwa. Jezus był blisko Jerozolimy – prawie u celu swej wędrówki – niedługo rozpocznie się Pascha. Owszem zacznie się od Królewskiego orszaku – wjazdu do Jerozolimy, ale potem będzie miała niewiele wspólnego z wyobrażeniem Bożego Królestwa jakie mieli słuchacze Jezusa.

Człowiek z przypowieści poszedł, BY WRÓCIĆ! To też element życia ucznia Jezusa – oczekiwanie na POWRÓT PANA. Ale aktywne a nie bierne. Nie potrafisz wykorzystać daru Pana, to idź i przyłącz się, oddaj go komuś kto nim zarządzi, kto Ci pomoże go dobrze wykorzystać. Wejdź we wspólnotę. Poszukaj drogi do naśladowania – świętość nie musi być autorska, nie musi być niepowtarzalna. Wielu zakonników, wielu członków wspólnot naśladuje wiernie drogę swojego założyciela – Bożego bankiera. Ale coś robią. Nie kładą się w łóżku i nie przesypiają swego życia zawinięci w białą chustkę prześcieradła.

Jezus opowiedział przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. Mówił więc: „Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: „Zarabiajcie nimi, aż wrócę”. Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: „Nie chcemy, żeby ten królował nad nami”. Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dal pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. Stawił się więc pierwszy i rzekł: „Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min”. Odpowiedział mu: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami”. Także drugi przyszedł i rzekł: „Panie, twoja mina przyniosła pięć min”. Temu też powiedział: „I ty miej władzę nad pięciu miastami”. Następny przyszedł i rzekł: „Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał”. Odpowiedział mu: „Według słów twoich sądzę cię, zły sługo. Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał”. Do obecnych zaś rzekł: „Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min”. Odpowiedzieli mu: „Panie, ma już dziesięć min”. Powiadam wam: „Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach”. Po tych słowach ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy. (Łk 19,11-28)

Jezus jest zawsze w pełni spójny w swym postępowaniu i Słowach. Jemu powierzono Zbawienie ludzkości, w Jerozolimie, poprzez mękę i śmierć. Otrzymał przeogromny dar od Boga – dar bycia SYNEM i MESJASZEM. Opowiada słuchaczom historię o sługach, o tym, że należy pomnażać dobro i Miłość i podejmować Bożą drogę. Dlatego zaraz po tej przypowieści w zasadzie pobiegł do Jerozolimy – można by sądzić, że ludzie nie mogli mu dotrzymać kroku – tak bardzo pragnął wypełnić wolę Ojca:

„Po tych słowach ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy.”

Bóg daje różne dary – „miny”. Czasem jest to po prostu wiara i dar przykazań i prawa. Daje wolność wyboru. Wyboru miedzy dobrem i złem. Także w tych darach trzeba być tym, kto je pomnoży. Nieraz to pomnażanie odbywa się we krwi:

Siedmiu braci zostało schwytanych razem z matką. Bito ich biczami i rzemieniami, gdyż król Antioch chciał ich zmusić, aby skosztowali wieprzowiny zakazanej przez Prawo. Przede wszystkim zaś godna podziwu i trwałej pamięci była matka. Przyglądała się ona w ciągu jednego dnia śmierci siedmiu synów i zniosła to mężnie. Nadzieję bowiem pokładała w Panu. Pełna szlachetnych myśli, zagrzewając swoje kobiece usposobienie męską odwagą, każdego z nich upominała w ojczystym języku. Mówiła do nich: „Nie wiem, w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie, nie ja wam dałam tchnienie i życie, a członki każdego z was nie ja ułożyłam. Stwórca świata bowiem, który ukształtował człowieka i wynalazł początek wszechrzeczy, w swojej litości ponownie odda wam tchnienie i życie, dlatego że wy gardzicie nimi teraz dla Jego praw”. Antioch był przekonany, że nim gardzono, i dopatrywał się obelgi w tych słowach. Ponieważ zaś najmłodszy był jeszcze przy życiu, nie tylko dał mu ustną obietnicę, ale nawet pod przysięgą zapewnił go, że jeżeli odwróci się od ojczystych praw, uczyni go bogatym i szczęśliwym, a nawet zamianuje go przyjacielem i powierzy mu ważne zadania. Kiedy zaś młodzieniec nie zwracał na to żadnej uwagi, król przywołał matkę i namawiał ją, aby chłopcu udzieliła zbawiennej rady. Po długich namowach zgodziła się nakłonić syna. Kiedy jednak nachyliła się nad nim, wtedy wyśmiewając okrutnego tyrana, tak powiedziała w języku ojczystym: „Synu, zlituj się nade mną. W łonie nosiłam cię przez dziewięć miesięcy, karmiłam cię mlekiem przez trzy lata, wyżywiłam cię i wychowałam aż do tych lat. Proszę cię, synu, spojrzyj na niebo i na ziemię, a mając na oku wszystko, co jest na nich, zwróć uwagę na to, że z niczego stworzył je Bóg i że ród ludzki powstał w ten sam sposób. Nie obawiaj się tego oprawcy, ale bądź godny braci swoich i przyjmij śmierć, abym w czasie zmiłowania odnalazła cię razem z braćmi”. Zaledwie ona skończyła mówić, młodzieniec powiedział: „Na co czekacie? Jestem posłuszny nie nakazowi króla, ale słucham nakazu Prawa, które przez Mojżesza było dane naszym ojcom. Ty zaś, przyczyno wszystkich nieszczęść Hebrajczyków, nie uciekniesz z rąk Bożych”. (2 Mch 7,1.20-31)

Matka siedmiu Synów – Boży Bankier. Nieprawdopodobny bankier, pomnażający dobro przez świadectwo krwi swoich dzieci. Przedziwna jest Boża ekonomia. Niezwykła jest moneta Królestwa Bożego. Krople krwi. Czysta dusza. Pozyskane ludzkie serca poprzez świadectwo. To jest dziesięć „min” które rodzi się z jednej „miny” którą człowiek otrzymał – z WIARY w MIŁOŚĆ PRZEDWIECZNĄ.

Panie, daj mi dar wytrwałości. Łaskę trwania przy Tobie. Ale nie biernie, lecz pomnażając MIŁOŚĆ. Będąc świadkiem Twojej Miłości. Przynieś mi umiejętność pomnażania Miłości. Ulecz mnie ze wszelkiego duchowego lenistwa. Prowadź ku świętości.