Rodzic siedzący przy drodze i wyczekujący powrotu swego dziecka, które poszło poszukiwać żony. Matka czeka na syna i spotkanie z synową. Czeka jak Ojciec Miłosierny w przypowieści Jezusa. Wygląda w dal… I w końcu dostrzega. Raduje się. Biegnie do swego męża, który stracił wzrok i oznajmia mu radosną widomość.

Tobiasz, syn, otrzymał polecenie przez Anioła, jak ma sporządzić lekarstwo dla swego ojca, by ten odzyskał wzrok.

Anna, matka wybiega naprzeciw dziecka i rzuca mu się na szyję… Wypowiada słowa tak bardzo podobne do Symeona – teraz mogę już odejść bo spotkałam swego syna! Tobiasz widzi swego ojca, który wyszedł mu naprzeciw. Wykonuje co polecił mu anioł. I ojciec odzyskuje wzrok. Uzdrowienie dokonuje się tak bardzo podobnie jak w przypadku wielu uzdrowień Jezusa – UFAJ! WIERZ! To wiara uzdrawia!

Tobiasz starszy odzyskuje wzrok i rzuca się na szyję dziecka. Znów proto-scena przypowieści o miłosiernym Ojcu. I zaczyna się uwielbienie Boga – na wzór Maryjnego Magnificat. Radości ni ma końca. Tobiasz przynosi wieści – że idzie do Niniwy jego żona. Zatem jego ojciec czym prędzej wychodzi naprzeciw swej synowej. Błogosławi.

W drodze do bramy Niniwy powoduje nie małe zamieszanie – ludzie sądzą że jest niewidomy – tymczasem on prawie biegnie, sam i nie potyka się.

(Tb 11, 5-18)
Anna siedziała przy drodze, wypatrując syna. I spostrzegła go powracającego, i zawołała do jego ojca: „Oto nadchodzi twój syn i człowiek, który poszedł razem z nim”. A Rafał rzekł do Tobiasza, zanim ten przybliżył się do ojca: „Wiem, że otworzą mu się oczy. Potrzyj żółcią ryby jego oczy, a lekarstwo wygryzie i ściągnie bielmo z jego oczu; potem twój ojciec przejrzy i zobaczy światło”. Anna tymczasem wybiegła, rzuciła się synowi na szyję i zawołała do niego: „Ujrzałam cię, dziecko, teraz już mogę umrzeć”, i rozpłakała się. Także Tobiasz starszy podniósł się i utykając na nogę, wyszedł do wrót podwórza. Wtedy przystąpił do niego Tobiasz z żółcią ryby w ręku, dmuchnął w jego oczy, dotknął go i rzekł: „Ufaj, ojcze!”, nałożył mu lekarstwo i odczekał chwilę. Potem obiema rękami ściągnął bielmo z kącików jego oczu. A Tobiasz starszy rzucił mu się na szyję, rozpłakał się i rzekł do niego: „Ujrzałem cię, dziecko, światło moich oczu”. I rzekł: „Niech będzie błogosławiony Bóg! Niech będzie błogosławione wielkie imię Jego! Niech będą błogosławieni wszyscy Jego święci aniołowie! Niech będzie obecne nad nami wielkie imię Jego! I niech będą błogosławieni wszyscy aniołowie Jego po wszystkie wieki! Ponieważ zesłał na mnie plagę, a oto teraz widzę Tobiasza, mego syna”. I wszedł Tobiasz do domu, ciesząc się i wielbiąc Boga na cały głos. Potem Tobiasz opowiedział ojcu, jak szczęśliwie odbył swoją podróż i że przyniósł pieniądze, oraz że wziął za żonę Sarę, córkę Raguela. A oto i ona przybliża się i jest już blisko bramy Niniwy. Potem Tobiasz starszy, ciesząc się i wielbiąc Boga, wyszedł na spotkanie swej synowej do bramy Niniwy. A mieszkańcy Niniwy zdumieli się, gdy go ujrzeli, jak porusza się i kroczy co sił, nieprowadzony za rękę przez nikogo. Tobiasz zaś obwieszczał im, że Bóg zmiłował się nad nim i otworzył mu oczy. Potem Tobiasz podszedł do Sary, żony swego syna, Tobiasza, pobłogosławił ją i tak do niej przemówił: „Witaj, w zdrowiu przybywająca córko, niech będzie błogosławiony twój Bóg, który przyprowadził cię do nas. Niech będzie błogosławiony twój ojciec i niech będzie błogosławiony Tobiasz, mój syn, i ty bądź błogosławiona, córko! Wejdź do domu swego w zdrowiu, z błogosławieństwem i radością! Wejdź, córko!” Tego dnia nastała wielka radość między wszystkimi Żydami mieszkającymi w Niniwie.

W Ewangelii spotykamy Jezusa nauczającego w Świątyni.

Jezus wskazuje, że Mesjasz nie będzie człowiekiem – tylko człowiekiem.

Wskazuje na słowa Dawida, na proroctwo które Dawid wypowiedział. Nazywa a nim Mesjasza swoim Panem. Wypowiada te słowa pod natchnieniem Ducha Świętego.

Mesjasz nie może zatem być tylko synem Dawida z krwi i Kości. Mesjasz będzie miał w sobie zarówno naturę ludzką jak i boską. Przekraczającą wyobrażenia uczonych w Piśmie.

UFAJ! WIERZ!

Od upadku człowieka w Raju ciągle potrzebne jest zaufanie Bogu i wiara w Boga, a w zasadzie wiara Bogu. W Raju wiara nie była potrzebna  – człowiek mógł oglądać Boga twarzą w twarz. Gdy człowiek stał się nieufny przez grzech, wyszedł z Raju. Przestał oglądać Boga twarzą w twarz i od tego czasu potrzeba Wiary i Zaufania. Bez nich się już nie obędzie.

Człowiek potrzebuje wiary, bo Boga nie da się pojąc rozumowo. Bóg jest większy niż nasz umysł i nasza wiedza, i świat widzialny. Wychodzi poza ramy rozumu – pojawiają się PARADOKSY. Paradoksy w Bogu które wymagają wiary. Inaczej człowiek pobłądzi – zgubi się. Zacznie upraszczać. Będzie próbował Boga opisać tym co ziemskie! Idąc tą ścieżką zatraci część z cech natury Boga… Tak jak uczeni w Piśmie zgubili boską naturę Mesjasza i szukali tylko człowieka.

(Mk 12, 35-37)
Jezus, nauczając w świątyni, zapytał: „Jak mogą twierdzić uczeni w Piśmie, że Mesjasz jest synem Dawida? Wszak sam Dawid mówi mocą Ducha Świętego: „Rzekł Pan do Pana mego: Siądź po prawicy mojej, aż położę Twoich nieprzyjaciół pod stopy Twoje”. Sam Dawid nazywa Go Panem, jakże więc jest tylko jego synem?” A liczny tłum chętnie Go słuchał.

Tam gdzie brakuje paradoksu, tam, gdzie nie potrzeba wiary, trzeba być co najmniej podejrzliwym. Boga nie da si objąć rozumem… Gdy wydaje nam się że Go objęliśmy – wówczas trzeba się zapytać, czy nie upraszczam za bardzo…

Bóg jest przede wszystkim Bogiem relacji – takich serdecznych i głębokich relacji jakie pokazywało pierwsze czytanie… I to w relacji, w bliskości, da się Go prawdziwie poznawać.

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Bogo przez Twoje dłonie wszystko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Boga rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.