Pokora to klucz do dzisiejszego Słowa… Ale i do świata i miejsca w którym jest Kościół w Polsce…

Dziś na Mszy Świętej siedziało wokół mnie kilka osób bez maseczek na twarzy. Na drzwiach wyraźny rysunek. W mediach wciąż wałkowane. A jednak oni WIEDZĄ LEPIEJ! Muszą coś zamanifestować? Nie znam powodu… Założenie maseczki nic nie kosztuje… a powoduje dyskomfort innych obecnych wokół chrześcijan… Jedna z takich par mówiła na koniec świadectwo zachęcające do wstąpienia do wspólnoty. Dla mnie wewnętrznie ten brak maseczki był w jakiejś kątrze do świadectwa… Jakimś zaprzeczeniem tego by wspólnota czuła się przy mnie bezpiecznie…

Inny obraz jaki mi się dziś nasunął, gdy myślałem po co nam ta pandemia, to trąd i grzech. Jakiś taki obraz trędowatych. Mieli zakrywać usta i żyć w oddaleniu. To tak bardzo podobne do tego gdzie jesteśmy teraz. Są tacy, którzy w pokorze uznali, że są tredowaci (grzesznikami) – są i tacy, którzy będą szli w zaparte i będą temu zaprzeczali.

Ciekawe, że Jezus w Ewangelii najpierw pyta młodzieńca tylko o przykazania nie związane z postawieniem Boga na pierwszym miejscu. Pyta tylko to te związane bezpośrednio z relacją do innych ludzi.

Gdy słyszy, zę ten człowiek podąża za nimi. Wraca do pierwszych trzech przykazań. I tutaj uderz we właściwą strunę. Zaczyna od wielkiego pozytywu. Pokazuje temu człowiekowi – patrz jak daleko zaszedłeś. Kolejny krok przed tobą. Podejmij go…

Jezus wie – zna serce tego człowieka – wie jak wielkei nadzieje pokłada on w tym co posiada. Niestety cłowiek odchodzi zasmucony… Nie podejmuje wezwania Pana…

(Mk 10, 17-30)
Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, zaczął Go pytać: „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Jezus mu rzekł: „Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę”. On Mu odpowiedział: „Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości”. Wtedy Jezus spojrzał na niego z miłością i rzekł mu: „Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną”. Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał dookoła i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno tym, którzy mają dostatki, wejść do królestwa Bożego». Uczniowie przerazili się Jego słowami, lecz Jezus powtórnie im rzekł: „Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego”. A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: „Któż więc może być zbawiony?” Jezus popatrzył na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe”. Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą”. Jezus odpowiedział: „Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci lub pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym”.