Świat przeżywa dziś w bardzo niezwykły sposób doświadczenie drogi krzyżowej.
Idzie przed siebie. Nie wie co go spotka na końcu. Idzie i walczy.
Jeśli zanurzy się w Bogu to zrozumie że poza horyzontem na którym widać śmierć i krzyż jest grób – pusty grób – niemy świadek Zmartwychwstania.
Bóg prowadzi nas przez pandemiczną drogę krzyżową ku Wielkiej Nocy. Prowadzi nas w sam środek nocy, bo wie że potem czeka nas powstanie z martwych.
Gdy spojrzy się na tą dorgę po ludzku, to na końcu jest rozpacz milionów chorych i zmarłych. Ogrom cierpienia, z którego ciężko wyciągnąć jakiś sens.
Bez Boga, bez spoglądania na Chrystusa, gdy cały świat idzie drogą krzyżową, nie da się zrozumieć tego misterium w którym trwamy.
Droga z powrotem do Raju utraconego musi być drogą krzyża. Bo raj jest utracony przez grzech i trzeba przejść przez skutki grzechu by na nowo ujrzeć światło. To jest droga od sytuacji egzystencjalnych z powrotem do początków. Do Raju, który człowiek utracił przez swój grzech. Ludzkość spadła na dno i teraz czas się wspinać na powierzchnię tej studni. Bóg nie dał ludziom zła. Sami swoimi wyborami sprowadziliśmy je na siebie. On dał nam jedynie wolność którą my możemy wykorzystać dla dobra albo dla zła…
Ale On też już zwyciężył. Dlatego wierząc w Niego i wierząc Jemu wiemy, że na końcu na pewno JEST ŚWIATŁO!
Jezus mówi: „JA JESTEM, drogą, prawdą i życiem”
Nikt nie przychodzi z powrotem do Ojca inaczej jak przez Jezua i to drogą Jezusa, która to jest drogą krzyżową. Każda droga ma sens jeśli tylko prowadzi do Chrystusa. Tylko droga z Chrystusem ma sens, prowadzi do zwycięztwa. Tylko ta droga jest pewna i ma pewne zakończenie.
Tylko ta droga ma cel – PARUZJĘ PANA!