Tagi
bezprawie, emocje, fałsz, Jezus, kłamstwo, Mesjasz, miłość, naród, niesprawiedliwość, Oblubienica, podstęp, sąd, uczucia, upokorzenia, wyznanie, zatwardziałość, złośliwość
Dzisiejsze Słowo obfituje w opisy niesprawiedliwych i krzywdzących nieraz osądów ludzkich. Człowiek próbuje drugiego wepchać w ciasne ramy swojego projektu na świat, drugiego człowieka a nade wszystko tego jak powinien funkcjonować i diałać Bóg. Człowiek odrzuca Boga, bo nie pasuje mu w ramki i nie mieści się w ograniczeniach, które zbudował sobie człowiek.
W księdze JEremiasza można znaleźć skargę proroka na nieprawidłowe osądy które go spotkały od innych ludzi:
Pan mnie pouczył i dowiedziałem się; wtedy przejrzałem ich postępki. Ja zaś jak potulny baranek, którego prowadzą na zabicie, nie wiedziałem, że powzięli przeciw mnie zgubne plany: Zniszczmy drzewo wraz z jego mocą, zgładźmy go z ziemi żyjących, a jego imienia niech już nikt nie wspomina! Lecz Pan Zastępów jest sprawiedliwym sędzią, bada nerki i serce. Chciałbym zobaczyć Twoją zemstę nad nimi, albowiem Tobie powierzam moją sprawę. (Jr 11,18-20)
Krzyż i Chrystus zawsze będą znakiem sprzeciwu, bo stawiają ludzi wobec jaśniejacej jak słońce prawdy. PRawdy która obnaża występki ludzi. Wtedy człowiek ma dwie drogi, albo ukorzyć się w pokorze, uznać swój błąd i pójśc do światła. Albo wchodzić coraz głębiej pod osłonę ciemności. Prawda jednak nie przestaje palić wnętrza takiego człowieka. Szatan pociaga ku coraz bardziej zbrodniczym myślom podsuwajac kłamstwo, że jeśli zgładzę źródło światła na świecie – zgładzę Boga w moim życiu, to odzyskam spokój. To jest największe z kłamstw. Ta droga nie prowadzi do pokoju ale do rozłamu. Faryzeusze rozeszli się w Ewangeli. Nie odzyskali pokoju. Weszli w jeszcze większe emocje. Szatan prowadzi sukcesywnie ku rozpaczy. Ku zabiciu Boga w swoim życiu. Ku beznadziei.
Bóg daje natchnienia ludziom, potem straznikom, nawet Nikodemowi – jednemu z nich. Bóg podpowiada delikatnie nie naruszając ich wolności. Poddaje w wątpliwośc dorgę którą podpowiada szatan. Oni jednakże nie chcą słuchać. Brną coraz mocniej w ciemność:
Wśród słuchających Go tłumów odezwały się głosy: Ten prawdziwie jest prorokiem. Inni mówili: To jest Mesjasz. Ale – mówili drudzy – czyż Mesjasz przyjdzie z Galilei? Czyż Pismo nie mówi, że Mesjasz będzie pochodził z potomstwa Dawidowego i z miasteczka Betlejem? I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu. Niektórzy chcieli Go nawet pojmać, lecz nikt nie odważył się podnieść na Niego ręki. Wrócili więc strażnicy do arcykapłanów i faryzeuszów, a ci rzekli do nich: Czemuście Go nie pojmali? Strażnicy odpowiedzieli: Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia. Odpowiedzieli im faryzeusze: Czyż i wy daliście się zwieść? Czy ktoś ze zwierzchników lub faryzeuszów uwierzył w Niego? A ten tłum, który nie zna Prawa, jest przeklęty. Odezwał się do nich jeden spośród nich, Nikodem, ten, który przedtem przyszedł do Niego: Czy Prawo nasze potępia człowieka, zanim go wpierw przesłucha, i zbada, co czyni? Odpowiedzieli mu: Czy i ty jesteś z Galilei? Zbadaj, zobacz, że żaden prorok nie powstaje z Galilei. I rozeszli się – każdy do swego domu. (J 7,40-53)
Tak też wygąda sąd nad Jezusem u Kajfasza. Po nocnym sądzie Annasza, który był bezprawny teraz przyszedł czas na wykonanie sądu trochę bardziej zgodnego z prawem bo prowadzonego przez Kajfasza, który miał prawo przeprowadzić sąd bo był Najwyższym Kapłanem tego roku. Jednak nadal sprawa sądowa odbywa się w trybie pilnym nocą – łamiac przy tym prawo. Bo sprawy karne mają się odbywać w BLASKU DNIA!
Kajfasz korzystajac z czasu któy dał mu Annasz od wieczora do rana szybko rozsyła posłańców, budzi Wysoką Radę. Ściąga wszystkich do swego pałącu. Powyrywał ich z łóżek. Na reszcie mają okazję uciszyć głos tego człowieka. Nikt nie zdążył przedyskutować w kuluarach, zasięgnąć jezyka. Dopytać na mieście o Jezusa.
To wszystko ciagle dzieje się o zmroku. Oni mają pilnować prawa a naruszają je. Potm powiedzą Piłatowi – że WEDŁUG PRAWA ON MA UMRZEĆ. Że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami…! Jedynie Jezus zwraca na to uwagę – mówi im, że obradują nocą, a sprawy kryminalne powinno się dyskutować za dnia!
Kajfasz i Annasz są wielkimi reżyserami tych widowiska. Nocnych przedstawień pełych emocjonalnej gry aktorskiej. Wyrok juz wydano. Teraz potrzeba dobrych aktorów by porwać tłumy w ten sposób, by zapadł jedyny słuszny wyrko – skazujaćy na śmierć.
Z góry zakłada się fałsz. Są świadkowi którzy mają zeznawać dałszywie – z góry zakłąda się fałsz i kłamstwo jako podwaliny tej rozprawy.
Nie ma przestępstwa – to trzeba je skrzętnie utworzyć, zagrać, wyreżyserować. Cel jest jeden i prosty – doprowadzić ludzi do skrajnych emocji – go gniewu. Potem pójdzie z górki. Potem tylko zakrzyknie sie „Winny” i Rada powtórzy – przypieczętuje.
Niestety ten plan sie sypie. Zbyt szybko był sklecony. Świadkowie się mieszają w zeznaniach. Nie wszystko apsuje do siebie. Wysoka rada wyciągnięta z łóżek zamiast wzbudrzenia na Jezusa zaczyna objawiać zniecierpliwienie i wzburzenie na Kajfasza za to że powyrywał ich z łóżek. Kajfaszowie też pewnie popsuł się humor, bo teatrzyk zaczyna się sypać. A jak teraz padnie to już drugiej szansy nie będzie.
Dwaj świadkowie zaczynaja mówić spójnie – ale i tak nei do końca. Kajfasz jednak uchwycił się tej nitki i ze sprytem prowokuje. A nóż się uda! Ostatnia szansa.
Jezus zna myśli Kajfasza i sam wchodzi w tą prowokację. Chce wejsć w skutki grzechów, które będą dotykały w ten sposób miliony ludzi. Chce wejść w niezawinione cierpienie, w wyreżyserowany spektakl sądowy, którego ceną będzie Jego życie.
Kajfasz wie, że Jezus mówił o sobie jako o Synu Boga. Chce go doprowadzić do takiej wypowiedzi. Wie, że całą wysoka rada ma wyryte w sercu bardzo głęboko – BÓG JEST JEDYNY. Tego chce się uchwycić i wywołać wielkie wzburzenie. Jeśli tylko Jezus zasugeruje, że jest Bogiem, to mamy bluźnierstwo. Potem będzie już z górki.
Pyta wrpost, mocnym głosem, ze swym autorytetem:
„Przysięgam Cię na Boga Żywego, czy Ty jesteś Mesjaszem, Synem Boga?”
Na sali musiała zapaść ogromna cisza. Cokolwiek nie powie będzie źle. Kajfasz już wie, że Jezus wpadł w jego sidła… Jak powie „NIE” to mu sie całą ta gromadka rozsypie. Jak powie „TAK: to koneic z Nim.
Jezus stoi przed swoją Oblubienicą – Izraelem reprezentowanym przez Wysoką Radę. Jezus bardzo pragnie wreszcie wyznać MIŁOŚĆ Oblubienicy.
Wyznaje swą Miłość na tych przedziwnych zaślubinach. Mówi „TAK! TO JA JESTEM!”
JA JESTEM – wywołuje imię Boga nad sobą. Świadczy o sobie jako o Synu Boga. Jezus sam chciał by to pytanie od Kajfasza padło. Tak bardzo chciał to powiedzieć oficjalnie.
Na tą deklaracje czekał Kajfasz – na jej wypowiedzenie czekał też Jezus. Każdy interpretuje tą chwilę inaczej. Kajfasz symuluje wielkie oburzenie by podgrzać atmosferę – by nikt nie miał odwagi się spreciwić wśród zebranych. Woła: „Za bluźnierstwo ŚMIERĆ”
Zgładźmy Go w obronie Boga, w obronie czystosci wiary! Światło i cieność. Te same słowa a jak różna interpretacja i CEL.
Oblubienic pluje w twarz Jezusa. Na Jego wyznanie Miłości skazuje Go na śmierć! Na ślubnym kobiercu wydaje wyrok skazujacy na śmierć.
Jezus woła jeszcze o tym, że zapowiadali Go prorocy, o tym, że powróci. ODwołuje się do proroka Daniela. Stara się im udowodnić ich jezykiem – TO JA! WASZ MESJASZ! OCZEKIWANY!
Onie ejdnak już są ślepi z powodu nieuporządkowanych emocji. Oni już zdecydowali. Nie słuchają. Chcą Go odrzucić, skazać. Żaden argument nie jest już ważny – byle do Celu! MIŁOŚĆ SIĘ NIE UBEZPIECZA – pozwala na to! Jezus jest nieskończenie inteligentniejszy – mógł rozsypać im ten cały plan. Ale chciał teog doświadczyć.
Diabeł myśli że zwyciężył – ale to jest jego wielka klęska!
Miłość zwycięża – ale tego piekło nigdy nie pojmie w swojej ślepej pysze.
Panie uspokój moje emocje i uczucia. Uporządkuj i zharmonizuj moje człowieczęństwo. Uczyń moje serce na wzór Twego serca. Spraw by płonęło żarem Miłośći. Ucz mnie badania mojego życia w rachunku sumienia. Przynieś dar pokory i wsłuchanai sie w Twoje Słowo i ostrzeżenia, które mi dajesz.