Tagi

, , , , , , , , , , , , , ,

Gdy wczyta się w Ewangelię Jana opowiadającą wydarzenia Wieczernika można zauwazyć, że Jezus jest wuobcowany, wyizolowany. Apostołowie dyskutują o swojej wielkośći, o tym kto ma zdradzić i, żę na pewno nie oni. Nie rozumieją co Jezus do nich mówi. Judas knuje zdradę.

Podobny obraz pokazuje dzisiejsza Ewangelia. Prorok odrzucony, osamotniony, niezrozumiany. I to w dodatku wśród najbliższych pośród swoich rodaków. Wśród ludzi z którymi najwięcej go łączy. I to własnie ci ludzie mu nie ufają. W wydarzeniach Ewangelii widać nawet, że prawie posuwaja się do zbrodni w przypływie gniewu.

Jeszce inny obraz pokazuje ksiega Królewska w pierwszym czytaniu. Historia Naamana. Idzie ze złotem, z nadziejami, ale niesie też swe ogromne wyobrażenia. Niesie w sercu jakiś obraz nadzwyczajnych znaków. Idzie do króla Izraela. Myśli że to się odbędzie w jakimś niesamowitym rytuale. A gdy otrzymuje proste polecenie proroka, to się obraża. Proste, pokorne, ubogie posłuszęństwo poleceniu. Tyle. Stanąc w krzyżu – nic więcej. Zanurzyć  się w rzecze 7 razy.

Wspólnym mianownikiem wszystkich tych obrazów są wyobrażenia. Ludzka projekcja tego, jak Bóg ma zadziałać, co Bóg ma zrobić. Wychodzeniem z wyobraźnią w przyszłosć albo w przeszłość.

Jezus założy królestwo, a ja jako najbliżsyz będę u Niego premierem.

Ten prorok? Znam go od młodości. Dobry stolarz, solidny, zna się na robocie. Ale prorok – odbiło mu. Szkoda.

Pójdę na dwór króla. Stanę w pałącu. Otoczą mnie kadzidłami. Prorok odmówi nade mną magiczne formuły, skropi mnie krwią. Całą noc będą nade mną wznosić modły aż w końcu będę uwolniony.

Wszysyc poddają się pokusie Jezusa z pustyni. Wszyscy szukają cudownych znaków i dróg na skróty. Zamiany kamienia w „chleb”, skoku z narożnika świątyni i lewitowania nad ludem przy lądowaniu, bogactwa i królowania nad innymi.

Jezus samotny:

„Dokąd ja idę ty teraz pójśc nie możesz” Jezus w pełni świadom tego, że uczniowie nie pojmą tych wydarzeń. Dopiero w mocy Ducha zrozumieją. Jezus trwa w krzyżu – krzyżu samotności. Nie przez grzech ale przez wierność i miłość. Jest wyobcowany i nie rozumiany przez Apostołów.

Jezus przeżywa mękę serca – ta jest dużo krwawsza niż męka ciała. Zakłopotanie. Niezrozumienie. Zna myśli uczniów, wie co je zaprząta – władza, królowanie… A On ogłasza kartę Królestwa Boga. Miłość. Całą swoja konstytucję. Słowo, które się wypełni na krzyżu. Wszystko. Całe te trzy lata w samej esencji. I jeszcze Judasz, który ma go zdradzić….

Drogi Boga są niepojęte. Nie ma tu nic z wielkiej podniosłosci. Z reklamy. Z ogłasznia królewskiego przy fanfarach i trąbach. Jest totlane ubóstwo, pokora i uniżenie. Posłuszeństwo Ojcu – mimo że jakoś tak wszystko jest nie tak…

Jezus jest zniesmaczony i dotknięty do głębi. Słychać to w słowach wyrzutu – idź, czyń co prędzej co masz czynić. Jego serce cierpi w krzyżu odrzucenia.

Euchrystia i zdrada…

Słowa Miłości i brak uwagi uczniów…

Karta Miłości i egoistyczne dyskusje najbliższych…

Wieczernik to już podnóże Golgoty… To kilkaset metrów od Golgoty… Może Pan przez okno widział tą górę skąpaną w mroku nocy, gdy przekazywał Apostołom całą konstytucję Miłosci. Już teraz jest w swym umyśle, psychice i sercu zanurzony w krzyżu. Pelen pokory, ubóstwa, ogołocenia i w duchu posłuszeństwa Ojcu wykonuje wszystko. Wykonuje mimo, że jest nierozumiany i osamotniony wśród swoich najbliżsych i umiłowanych.

Taka też jest Eucharystia. Prosta uczta. Ubogi kawałek chleba i trochę wina. Po wielkiej uczcie z paschalnej z barankiem ziołami, plackiem. Ziarenko z którego wyrasta królestwo. W takim duchu trzeba dziś przeżywać Eucharystię ogołoconą z udziału osobistego. W więzieniu domu. Odartą z uczestników.

Paradoksy – tego wymaga wiara. Paradoksalnych doświadczeń. Przeskoczenia tego co widoczne i doświadczalne i spojrzenia daleko poza zasłony znaków. Nic nie znaczący początek.

Wieczernik sie nie udał !?

Takie mikro ziarenko !?

A Jednak z niego wyrośnie Kościół. Miliardy ludzi, którzy będą powtarzać na całej Ziemi te wydarzenia. Czy Wieczernik się nie udał?

Nasiono wpadło w ziemię a potem obumiera – Apostołowie uciekają, zdradzają. Siedzą przerażeni w wieczerniku po śmierci Pana. Wsystko u Boga ma swój rytm i czas.

Msza uczy, że krótka chwila potrafi poprowadzić w wieczność. Taka prosta. Pokorna ukrzyżowana. Wyrwana codzienności. Msza św woła do człowieka wytrwaj. Przetrwaj tą kwarantannę życia na ziemi. Odosobnienie. Samotność.

Bóg nie potrzebuje pozorów potęgi. On sam jet potęgą!