Dynamika której mógłby pozazdrościć Apostołom niejeden karierowicz i celebryta współćzesnosci. Problem w tym, że motywacja jest zupełnie inna. Paweł idzie, by głosić i się nie zraża nie patrzy na siebie, na słupki popularnosci. Idzie by ogłosić Kerygmat. Idzie niesiony powiewem Ducha Świętego. Prawie go zabili, on wstaje, otrzepuje się i WRACA DO TEGO SAMEGO MIASTA. Ma dzieło do wykonania, to działa….. Współcześni celebryci kalkulują, jak skupić ludzi NA SOBIE. Na pomnożyć SWOJE zyski. Jak zabłysnąć SWOJĄ OSOBĄ przed innymi. Jak pozyskać jak najwięcej atencji…
(Dz 14,19-28)
Do Listry nadeszli żydzi z Antiochii i z Ikonium. Podburzyli tłum, ukamienowali Pawła i wywlekli go za miasto, sądząc, że nie żyje. Kiedy go jednak otoczyli uczniowie, podniósł się i wszedł do miasta, a następnego dnia udał się razem z Barnabą do Derbe. W tym mieście głosili Ewangelię i pozyskali wielu uczniów, po czym wrócili do Listry, do Ikonium i do Antiochii, Umacniając dusze uczniów, zachęcając do wytrwania w wierze, bo przez wiele ucisków trzeba nam wejść do królestwa Bożego. Kiedy w każdym Kościele wśród modlitw i postów ustanowili im starszych, polecili ich Panu, w którego uwierzyli. Potem przeszli przez Pizydię i przybyli do Pamfilii. Nauczali w Perge, zeszli do Attalii, a stąd odpłynęli do Antiochii, gdzie za łaską Bożą zostali przeznaczeni do dzieła, które wykonali. Kiedy przybyli i zebrali miejscowy Kościół, opowiedzieli, jak wiele Bóg przez nich zdziałał i jak otworzył poganom podwoje wiary. I dość długi czas spędzili wśród uczniów.
Ale bez mocy Ducha Świętego bez łaski Boga nie byłoby to możliwe. Bo Jezus daje POKÓJ serca, daje odwagę i siły. Jezus nie daje świętego spokoju jak świat, nie daje uspokojenia wyrzutów sumienia przez ich zagłuszenie. Jezus daje głęboki pokój – pokój który pozwala człowiekowi trwać sam ze sobą w ciszy. Nie słysząc wyrzutów sumienia. Bez trwogi, lęku. Bo co mi się może stać. Nawet jak stracę życie trafię do lepszego świata. Jezus zapowiada ponowne przyjscie – ponowne spotkanie z Tymi, którzy pragną i przyjmują Jego pokój. Człowiek boi się przejścia na drugą stronę. Boi się tego odejscia. Boi się nawet odejścia Pana. Gdyby ludzie wiedzieli, gdzie idzie Jezus, gdzie sami trafiają po śmierci, to by się radowali tym odejsciem. Jezus też przestrzega, że do czasu jego przyjścia ludzie będą się zmagali z pokusami. Będą ciagle na froncie walki duchowej. Ta walka ma człowiekowi uświadamiać i poakzywać gdzie jest PRAWDA, DROGA, ŻYCIE. Gdzie jest prawdziwa Miłość. Nauczyć podążać za głosem Ojca, tak jak to robił Jezus. Iść do Ojca.
(J 14,27-31a)
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie. A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie. Już nie będę z wami wiele mówił, nadchodzi bowiem władca tego świata. Nie ma on jednak nic swego we Mnie. Ale niech świat się dowie, że Ja miłuję Ojca i że tak czynię, jak Mi Ojciec nakazał”.
I do tego właśnie został powołany przez Pana Kościół. By prowadził ludzi we właściwą stronę. Ne został ustanowiony przez ludzi. Został utworzony przez BOGA. Bóg działa przez prawa wzrostu. Od Zmartwychwstania do Pięćdziesiątnicy pokazuje Apostołom jak ma wygladać Kościół. Przychodzi do nich dokładnie co Niedzielę wieczorem. Naucza ich. Koryguje, poucza. Daje się poznać przy Łamaniu Chleba. Pokazuje też jak ma wyglać Eycharystia. Wychodząc od Słowa Bożego naucza w drodze do Eamus a potem spotyka się przy stole z uczniami.
Pan wybrał Niedzielę jak dzień spotkania. Dzień w którym według tradycji Bóg odpoczął po stworzeniu Świata. A Zmartwychwstanie to przecież Nowe Stworzenie. Więc znów musi przyjsć dzień dopoczynku. Jezus ukończyl dzieło i odpoczywa. A ponieważ jest Bogiem RELACJI i MIŁOSCI. To pragnie się w tym dniu SPOTYKAĆ Z CZŁOWIEKIEM. PRagnie by człowiek odpoczął i SPOTKAŁ SIĘ Z DRUGIM!
Pan przychodzi do wspólnoty. I pokazuje to dobintnie. Że chce spotkania wspólnoty. Nie przyszedł osobno do Tomasza. Nie przyszedł do jednego ucznia idącego do Eamus ale do najmneijszej wspólnoty – do dwóch. I będzie potem co Niedzielę przychodził do zgromadzonych w Wieczerniku.
Wszyscy przybiegli – nawet ci z Eamus się zgormadzili… Pan chciał by Tomasz był przykładem. Zabrakło go – nie spotkał Pana.
Jezus też uczy nowej formy swojej obecności – mimo drzwi zamkniętych, ale w ciele uwielbionym. W ciele noszącym historię Jego życia. Do nieba zaniesiemy wszytkie rany teraźniejsości. Nasze relacje dalej bedą istniały ale wyniesione bedą na bardzo wysoki poziom. Pan przenika…. Kiedyś w ciele uwielbionym będziemy przenikali rzeczywistość. Pan coraz bardziej znika z ich oczu i jest coraz bardziej OBECNY w nowej formie – NIEWIDZIALNEJ dla człowieka. W CHlebie i winie, w drugim człowieku. Czasem tak trudny do rozpoznania jak wędrowiec do Emaus, czy wygląda jak Ogrodnik przy grobie.
Jezus nosi na swym ciele rany i ma dalej swoją cielesnosć – jest głodny – prosi o jedznie. Pokazuje że ma ciało – ale ono jest inne – przebóstwione.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moja, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wole Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.