Rozwój duchowy to ciągła wędrówka. Ciągłe wspinanie się na szczyt. Ciągłe wchodzenie w górę. Czasem bardzo mozolne – wydaje się że stoje w miejscu miesiacami. A jednak ciągle – milimetr po milimetrze na szcyt Golgoty.
Na świecie jest wiele wgórz prócz Golgoty. Na Golgotę też prowadzi wiele duchowości, wiele dróg. Jednakże żeby wejsć trzeba pozostać wiernym jednej i nią się sukcesywnie przedzierać. Skakanie z jednej and rugą. Schodzenie w dół i ponowne rozpoczynanie marszu inną drogą, która z pozoru wydaje się być łatwiejsza pooduje, że koniec końców nie dociera się na szczyt.
Koneic życia zastaje człowieka gdzieś w połowie drogi…
Największa wygraną złego ducha jest zasianie w naszym sercu ziarna zniechecenia. Ciekawości co do innych dróg i duchowości, by odciagnać od tej ścieżki an której ejsteśmy. Pokazanie, że za płotem „trawa jest bardziej zielona”. W tej czy tamtej wspólnocie czy duchowości ludzie idą jakoś lepiej i szybciej…!
Jeśli jest to droga Boża – to przez wytrwałość dotrę nią na szczyt! JEzus tyle razy wołał WYTRWAJCIE. Kto wytrwa do końca, ten bedzie zbawiony. WYTRWAJCIE w MIŁOŚCI. Wytrwajcie w dordze do samego końca. Zaprzyj się samego siebie, uprzyj się, weź swój krzyż i idź DROGĄ KRZYŻA NA SZCZYT GOLGOTY!
Duchowość „słomianego zapału” prowadzi donikąd!!!
Postawy, nastawienie do życia, postępy w duchowości nie zodobywa się przez intelektualizowanie ale przez konkretne ćwiczenia duchowe. Trwanie w łąsce, posty, modlitwę, wyrzeczenia, pracę nad swymi wadami.
ZNIECHĘCENIE JEST JEDYNĄ PRZEGRANĄ!!! Duchowa kropla drąży najtwardszą skałę!
Praca nad motywacją serca. Nad postawą – to jest podstawa kroczenia drogą rozwoju duchowego.
Żeby zarówno ten, kto udziela ćwiczeń, jak ten, kto je odprawia, mogli sobie wzajemniepomóc i osiągnąć korzyści, trzeba założyć, że każdy dobry chrześcijanin powinien chętniej ocalićzdanie bliźniego niż je potępić. A jeżeli nie może go uratować, to pyta, jak on je rozumie, a jeżelirozumie źle, poprawia go z miłością. Jeżeli to nie wystarczy, poszukuje wszelkich środkówstosownych, żeby tamten dobrze je zrozumiał i ocalił samego siebie. (ĆD 22)
Zniechecenie i chodzenie ciągle innymi drogami. O tym właśnie mówi I czytanie. Człowiek zniechecony zawraca. Obraca się do BOGA PLECAMI a nie TWARZĄ. Idzie w złym keirunku! Bóg woła. Przywołuje. PRóbuje dotrzeć. Posyłą sługi… A człowiek ciągle swoje. Cięgle tyłem idzie w dół GOlgoty, bo spodobało mu się zmienić ścieżkę…
(Jr 7, 23-28)
Tak mówi Pan: „Dałem im przykazanie: „Słuchajcie głosu mojego, a będę wam Bogiem, wy zaś będziecie Mi narodem. Chodźcie każdą drogą, którą wam rozkażę, aby się wam dobrze wiodło”. Ale nie usłuchali ani nie chcieli słuchać i poszli za zatwardziałością swych przewrotnych serc; obrócili się plecami, a nie twarzą. Od dnia, kiedy przodkowie wasi wyszli z ziemi egipskiej, do dnia dzisiejszego posyłałem do was wszystkie moje sługi, proroków, każdego dnia, bezustannie, lecz nie usłuchali Mnie ani nie nadstawiali uszu. Uczynili twardym swój kark, stali się gorsi niż ich przodkowie. Oznajmisz im wszystkie te słowa, ale cię nie usłuchają; będziesz wołał do nich, lecz nie dadzą ci odpowiedzi. I powiesz im: „To jest naród, który nie usłuchał głosu Pana, swego Boga, i nie przyjął pouczenia. Przepadła wierność, znikła z ich ust”.
Zawrócenie naraża człowieka na dialog z ojcem kłamstwa. Z szatanem. Może doprowadzić człowieka do grzechu przeciw Duchowi Świętemu. Do widzenia w Bogu źródła zła. Do kompletnego zagubienia i zbłądzenia. Zamiast wspinać się po skale na szczyt Golgoty, człowiek wygodnie biega po bagnach. Niby płasko, miękko pod nogami. Ale jeden nieuważny krok – i śmierć! Człowieka zagubiony widzi w przyjemności swój ratunek i odrzuca wspinaczkę zakłądajać, że to zemsta złego boga…
Zaczyna przypisywać działaniu Boga, że dzieje sie to przez Belzebuba!!!
(Łk 11, 14-23)
Jezus wyrzucał złego ducha z człowieka, który był niemy. A gdy zły duch wyszedł, niemy zaczął mówić i tłumy były zdumione. Lecz niektórzy z nich rzekli: „Mocą Belzebuba, władcy złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Inni zaś, chcąc Go wystawić na próbę, domagali się od Niego znaku z nieba. On jednak, znając ich myśli, rzekł do nich: „Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali. Jeśli więc i Szatan z sobą jest skłócony, jakże się ostoi jego królestwo? Mówicie bowiem, że Ja przez Belzebuba wyrzucam złe duchy. Lecz jeśli Ja mocą Belzebuba wyrzucam złe duchy, to czyją mocą wyrzucają je wasi synowie? Dlatego oni będą waszymi sędziami. A jeśli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy, to istotnie przyszło już do was królestwo Boże. Gdy mocarz uzbrojony strzeże swego dworu, bezpieczne jest jego mienie. Lecz gdy mocniejszy od niego nadejdzie i pokona go, to zabierze całą broń jego, na której polegał, i rozda jego łupy. Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie; a kto nie zbiera ze Mną, ten rozprasza”.
Trzeba się wpatrywac w Matkę. Ona dostała obietnice miecza w sercu – nie cofnęła się. Ona wraz z Józefem uciekła w ostatnie miejsce jakie mógł sobie wyobrazić izraelita – do Egiptu. Ona poszukiwała Jezusa w swiatyni. Ona szła za nim drogą na Golgotę. Ona trzymałą jego zwłoki na swoich kolanach… Nie cofnęła się – szła cierpliwie i wytrwale…
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszyskto to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to odać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miołość i Łaskę a one w zupełnosći mi wystarczą.