Tagi
obraz Boga, otwartość, powątpiewanie, prorok, przemiana, Słowo, uzdowienie, wiara, wykrzywienie, zatwardziałość
Dzisiejsza Ewangelia opisuje trudne doświadczenie Jezusa. Odrzucenie wśród najbliższych. Odrzucenie i niezrozumienie pośród tych, którzy powinni Go znać najlepiej i którzy są najbliżej. Problemem tych ludzi jest obraz który noszą w sercu. Utrwalone zdanie. Zabetonowane spojrzenie i włożenie Jezusa w konkretne ramy.
Także ja jestem wśród tych, którzy są najbliżej. Wychowywałem się w wierze katolickiej od lat młodości – od dzieciństwa. Od maleńkości noszę w sobie obraz Boga i Jezusa, który w wielu aspektach ewoluował i dojrzał – ale pewnie też w wielu pozostał infantylny. Trudno mi w sobie odnaleźć takie nowe odkrywcze i świeże spojrzenie na Pana, jakie może mieć osoba dorosła która się nawróciła.
Jezus, przyszedłszy do swego miasta rodzinnego, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali: „Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc u Niego to wszystko?” I powątpiewali o Nim. A Jezus rzekł do nich: „Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony”. I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa. (Mt 13, 54-58)
Bóg Jednak cały czas szuka takich sposobów. Przychodzi do mojego Kafarnaum – do naszego wspólnego miejsca wzrostu. Do moich infantylnych obrazów i je leczy. Tak też zrobił w życiu św Ignacego. Przyszedł do jego rycerskiego życia. Do jego pragnienia podbojów i dotknął go cierpieniem. Ciężka rana od kuli armatnie zatrzymała Ignacego w miejscu. Zaprowadziła do nowego całkiem świeżego spojrzenia na Jezusa. Do rozwalenia tych ramek w które ubierał Chrystusa i otwarcia się na nowe spojrzenie. Znalazł się w gronie tych „niewielu” którzy uwierzyli i dla których dokonał się cud w mieście rodzinnym. To wielkie niebezpieczeństwo Chrześcijaństwa trwającego wiele lat – stagnacja.
Ludzie w synagodze doświadczyli zadziwienia Jezusem. Zadali właściwe pytanie!
SKĄD U NIEGO TA MĄDROŚĆ I MOC!
Zadali je niestety nie Jezusowi a samym sobie! I tu jest cały błąd. Weszli w obraz który nosili. W ludzkie spojrzenie. W swoje ludzkie doświadczenie. Nie wpuścili w tą przestrzeń Jezusa. Nie zapytali Mistrza – choć stał kilka metrów od nich. Tuż obok… Szatan tak właśnie działa – sprowadza spojrzenie na Boga w ludzkie rany i budzi POWĄTPIEWANIE. Zwątpienie – czyli przeciwność WIARY.
Wiara jest patrzeniem w to co niewyjaśniane. Wiara to spojrzenie poza ramy. Poza to czego doświadczyłem. Wiara to widzenie poza horyzont. Wiara to zaufanie. Wiara ma w sobie zawsze element niewytłumaczalny – element paradoksu. Pójścia poza świat widzialny i zanurzenie się w świat niewidzialny.
Powątpiewali o Nim – tego im właśnie zabrakło – WIARY!
Zlekceważyli wizytę Pana. Za lekko zważyli to, że mają u siebie Boga. Zlekceważyli – czyli nie podjęli dość wysiłku, by wykorzystać tak niesamowitą okazję. Spotkanie twarzą w twarz z Jezusem – doświadczenie o którym każdy z nas by marzył. Choć trudno powiedzieć ilu z nas współczesnych nie zachowałoby się podobnie…
Bóg będzie wołał mimo wszystko. Będzie posyłał proroków. Będzie wypowiadał trudne Słowo. Jednakże uszanuje nasza wolność – jeśli wybierzemy lekceważenie – to nic nie może robić… Taka postawa prowadzi w końcu do zatwardziałości serca. Budzi chęć zamordowania proroka za jego słowo… Dziś to już może nie mordowanie ciała, ale mordowanie Słowa przez hejt, wytykanie, walkę o zamknięcie ust takiej osoby, odebranie jej wiarygodności…
Na początku panowania Jojakima, syna Jozjasza, króla judzkiego, Pan skierował następujące słowo do Jeremiasza: Tak mówi Pan: „Stań na dziedzińcu domu Pańskiego i mów do mieszkańców wszystkich miast judzkich, którzy przychodzą do domu Pańskiego oddać pokłon, wszystkie słowa, jakie poleciłem ci im oznajmić; nie ujmuj ani słowa! Może posłuchają i zawróci każdy ze swej złej drogi, wtenczas Ja powstrzymam nieszczęście, jakie zamyślam przeciw nim za ich przewrotne postępki. Powiesz im: Tak mówi Pan: Jeżeli nie będziecie Mi posłuszni i nie będziecie postępować według Prawa, które dla was ustanowiłem, i jeśli nie będziecie słuchać słów moich sług, proroków, których nieustannie do was posyłam, mimo że jesteście nieposłuszni, zrobię z tym domem podobnie jak z Szilo, a to miasto uczynię przekleństwem dla wszystkich narodów ziemi». Kapłani, prorocy i cały lud słyszeli Jeremiasza mówiącego te słowa w domu Pańskim. Gdy zaś Jeremiasz skończył mówić wszystko to, co mu Pan nakazał głosić całemu ludowi, prorocy i cały lud pochwycili go, mówiąc: «Musisz umrzeć! Dlaczego prorokowałeś w imię Pana, że się z tym domem stanie to, co z Szilo, a to miasto ulegnie zniszczeniu i pozostanie niezamieszkałe?” Cały lud zgromadził się dokoła Jeremiasza w domu Pańskim. (Jr 26, 1-9)
Jezu cichy i serca pokornego – daj mi serce ciche i pokorne – serce otwarte na Twoje Słowo. Serce pełne wiary i potrafiące przekroczyć moje obrazy – to wszystko co noszę w sercu. Światłe oczy serca które potrafią dostrzec Ciebie gdy przychodzisz. Nawet gdy kłóci się to z obrazami które noszę w sercu od młodości. Uzdrawiaj moje serce, umysł i duchowy wzrok. Otwórz mnie na Twoje wołanie.