Jezus kocha wszystkich. Także Faryzeuszów. To oni kapłani Izraela i uczeni w Piśmie są przedstawicielami Narodu do którego posłał Go Ojciec. To im jako przedstawicielom Izraela – po aresztowaniu w Getsemani – Jezus wyzna miłość do Izraela. Poślubi sobie Izraela biorąc ich jako przedstawiciela Oblubienicy.
Pragnie dla nich zbawienia. Nie wchodzi z nimi w wojnę czy otwarty spór – wie, że to jeszcze bardziej zatwardziłoby ich serca. Wręcz przeciwnie. Wybiera ukrycie i usuwa się w cień
Faryzeusze wyszli i odbyli naradę przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić. Gdy się Jezus dowiedział o tym, oddalił się stamtąd. A wielu poszło za Nim i uzdrowił ich wszystkich. Lecz im surowo zabronił, żeby Go nie ujawniali. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Oto mój Sługa, którego wybrałem; Umiłowany mój, w którym moje serce ma upodobanie. Położę ducha mojego na Nim, a On zapowie prawo narodom. Nie będzie się spierał ani krzyczał, i nikt nie usłyszy na ulicach Jego głosu. Trzciny zgniecionej nie złamie ani knota tlejącego nie dogasi, aż zwycięsko sąd przeprowadzi. W Jego imieniu narody nadzieję pokładać będą. (Mt 12,14-21)