(J 6,52-59)
Żydzi sprzeczali się między sobą mówiąc: „Jak On może nam dać swoje ciało na pożywienie?” Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje ciało i pije moją krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje ciało i pije krew moją, trwa we Mnie, a Ja w nim. To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił. Nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”.
Ta mowa była rzeczywiście niezrozumiałą i trudna do przyjęcia dla żydów. Oni nie mieli takiej wiedzy o Zmartwychwstaniu jak my. Tam nie było jeszcze ostatniej wieczerzy, wylania Ducha. Nie było zalążka Kościoła…
Tam, gdzie w Słowie Boga nie ma paradoksu, gdzie idzie bardzo łątwo z przebrnięciem przez Słowo należy być co najmniej ostrożnym…! Bóg jest ponad ludzki umysł. Jego drogi są ponad nasze zamysły i drogi. Stąd rodzące się paradoksy… Prawdy wymagające wejścia na drogę WIARY.
Pytanie tak na prawdę o RELACJĘ. Jeśli kochasz, ufasz drugiej osobie, wóczas go słuchasz… Starasz się wejść w to co mówi, nawet gdy pierwotnie wydaje się to być sprzeczne z rozumem.
Jezus przyszedł OBJAWIĆ OJCA… Bo my przez grzech, od upadku pierwszych rodziców – tracimy OJCA z oczu. Opuszczamy świat jedności i idziemy na niebezpieczne, śmiertlenie niebezpieczne bezdroża. Ojciec ciagle nam towarzyszy – ale my wszytko cchemy sami. Sami ogarnąć. Sami zrozumieć. Sami wyjaśnić. Sami zapanować…
I tak samo SAMI Z SIEBIE chcą stanowić żydzi z Ewangelii. Chcą zaprzeczyć Słowu Jezusa. W ich pytaniu można wyczuć próbę podstępnego wyśmiania i zaprzeczenia temu co mówi Jezus. Choć jest tez w tym pytaniu pewien element zaskoczenia i zaciekawienia…
Jezus zaś wyjaśnia że chce nas doprowadzić na nowo do RADOŚCI RAJU. Do jedności z Ojcem. Pojednać. Tak jak Jezus żyje przez Ojca, tak i my, którzy przyjmujemy Jego Ciało, bedziemy żyli przez Jezusa. A Jezus żyje w MIŁOŚCI, kochany PRZEZ OJCA… Jezus obiecuje nieprawdopodobne łaski, dary. Życie na wieki.
I Bóg działa właśnie tam, gdzie wydaje nam się to najbardziej absurdalne. W zapieczętowanym grobie dokonuje dzieła Zbawienia. W cuchnącym żlobie przychodzi na świat. W łonie dziewicy się poczyna. A teraz mówi, że nas nakarmi swoim ciałem!!! Drogi Boga nie są drogami człowieka. Zbawia świat milcząc na krzyżu. Nie mogąc ruszyć ręką i nogą. Wyszeptujać zaledwie kilka zdań!
Bóg daje radość, ale też jest Bogiem WYMAGAJACYCM od człowieka. CHoćby nikt nie wymagał, ON BĘDZIE WYMAGAŁ. Wymagał pracy duchowej. Wymagał Wiary. Wymagał przełamania się w sakramencie pokuty. Nie tak jak świat – tylko to co łatwe, przyjemne i proste. Bóg chce byśmy podjęli trud, bo to najwartościowsze musi kosztować… Bóg chce byśmy wiedzieli, zę życie wieczne ma nieprawdopodobną wartość, byśmy rozumieli ze to kosztuje wiele i byśmy nie lekceważyli tej drogi. Nie skakli z łaski uświęcajacej w grzech – bo to za darmo! On to robi z Miłosci dla nas. Kocha nas, dlatego wymaga. Bo Miłość WYCHOWUJE.
Radość Raju, Radość Boga jest przez ten wysiłek głęboka. Zakorzeniona w sercu. To nie powierzchowna wesołkowatość. Głupkowatość. Farsa. To głęboka paschalna radosć, nawet jak po policzkach płyną gorzkie łzy skruchy i żalu… Ta radość jest trwałą mocna i stabilna. Bo dusza Karmi się pokarmem nieprzemijającym. Ciałem Pana. Zmartwychwstałym. Przepełnionym paschalną radoscią.
Jezus daje nam Siebie nie ze względu na nas, byśmy się nie pysznili, ale ze względu na OJCA i na IMIĘ OJCA! Dlatego im bardziej pokorne jest serce człowieka, im bardziej posłuszna jest osoba i im bardziej ubogie i puste są ludzkie ręce, tym więcej Bóg może tam włożyć swej łaski.
W Bogu jest wyjaśnienie. Tylko w Bogu, przedzierajać się przez sałony WIARY można odnaleźć odpowiedzi na te zawiłe i trudne prawdy. Można przejść z NOCY do Światła. Z Niezrozumienia do przyjęcia z wiarą tego co niezrozumiałe – bo przekracza ludzki umysł. Bo BÓG JEST WIĘKSZY OD NAS. Nieskończenie większy – i nie da się Go pojąć ludzkim umysłem.
O zaiste koneiczny był grzech Adama – śpiewa kościół w Exultet. Ale jak to. Bogu nigdy nic się nie wymknęło spod kontroli. Bóg dopuścił ten grzech, by doprowadzić do Wcielenia i Zbawienia. Błogosławiona wina… To można pojać tylko przez pryzmat WIARY i POKORY i MIŁOŚCI. Inaczej człowiek utknie w paradoksie i będzie się kręcił w kółko.
Istotnym pytaniem chrześcijaństwa będzie zawsze nie JAK, ale KTO i OD KOGO!!!
OD OJCA PRZEZ SYNA W MOCY DUCHA….
i te prawdy przyjmuje się sercem…
Wina jest szcześliwa BO ZGŁADZIŁ JĄ KTO! – SYN BOGA. Tylko cała sentencja czytana razem daje wyjaśnienie. WYchodząc od OSOBY, do wydarzenia… Nie na odwrót…