Niesamowita jest dzisiejsza Ewangelia. Dwóch uczniów słyszy rano swiadectwa Kobiet. Ale nie wierzą – kobiety jako świadkowie w tamtym czasie w tamtej kulturze – to było trudne do zaakceptowania – Pan przełamał pewne granice.
Potem Piotr i Jan biegną do grobu sprawdzić. POTWIERDZILI słowa Kobiet! No ale Jego nie widzieli tak jak kobiety. DALEJ NIE WIERZĄ – nawet mężczyznom – Apostołom, którzy 3 lata z Nim byli!
Potem powiedzą Jezusowi, że ich serca i pragnienia są na uwięzi tego czego się spodziewali. Ich plany były inne. Przewrót w Jeruzalem. Obalenei rzymian. A wszytko pod prywództwem Jezusa.
Idą do Emaus. 11 kilometrów. To długa wędrówka – pewnie z 3h godziny drogi. Jest Niedziela popołudniu. Idą i rozmawiaja ze sobą. Dzielą się wydarzeniami ostatnich dni. Próbują to zrozumieć. I gdy tak rozmawiją przybliża się Jezus…
Prowokuje ich pytaniem. Pyta o czym rozmawiają?
ONI STAJĄ SMUTNI! Wracają do wydarzeń męki i śmierci Jezusa. Ale ze względu na swój projekt na życie i działanie Jezusa ich oczy są jak na uwięzi. NIE ROZPOZNAJĄ JEZUSA. To jest niesamowite i nieprawdopodobne. Ile razy mogłem w życiu rozmawiać z Jezusem snujac swoje plany i nie poznać że to On do mnie mówi! Jezus podpytuje ich „Co się stało?”. Pragnie by nazwali swój stan. Określili i nazwali to co ich gryzie. Oni Ewangelizują Jezusa – prawie Ewangelizują – bo nie opowiadają o Jego zmartwychwstaniu. Tylko odnoszą się do wydarzeń poranka. Jakby do reportażu. Pokazują, że nie wierzą w Zmartwychwstanie.
Wówczas Jezus wyrzuca im niewiarę. Prowadzi ich przy STOLE SŁOWA aż do Emaus. Opowiada im o tym co u poszczególnych proroków odnosi się do Niego. Jezus wyjaśnia im SŁOWO BOŻE. Pokazuje związek swojego życia ze Starym Testamentem. Ale ciągle Go nie rozpoznają.!!! Ich serca już kołaczą, już płoną na to Słowo. Ona się zasiewa w ich sercach…
Jezus pokazuje że chce iśc dalej. Nie wejdzie do niczyjej przestrzeni życia bez ZAPROSZENIA. On dał człowiekowi pełnię wolności. Oni przymusząją Jezusa by został z Nimi. Mogli Mu pozwolić odejść i nie dokonałby sie cud!!! Może i ja nieraz nie „PRZYMUSIŁEM” Pana by został ze mną!!!?
Po karmieniu ich Słowem usiadł za stołem i nakarmił ich EUCHARYSTIĄ. Wtedy dopiero Go poznali. Przy łamaniu chleba. OTWORZYŁY IM SIĘ OCZY. A Jezus zniknał.
W tych smutnych sercach zagoscił optymizm, enuzjazm i radość. Teraz – wieczorem – pobiegli z powrotem te 11 km. Z zadyszką musieli opowiadać o swoim spotkaniu z Panem. Z otawrtymi ustami musieli słuchać tego czego inni doświadczyli…
Teraz stali się NAOCZNYMI ŚWIADKAMI. Głoszą EWangelię w całosci – wraz z Tajemnicą najważniejszą – że ON ŻYJE. ŻE ON ZMARTWYCHWSTAŁ.
(Łk 24,13-35)
W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze? Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało. Zapytał ich: Cóż takiego? Odpowiedzieli Mu: To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela. Tak, a po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli. Na to On rzekł do nich: O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały? I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał? W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba.
Potrzeba mi takiej drogi do Eamus z Panem. Drogi od smutku do radości. Od zrezygnowania i życia swoimi planami do spotkania z Panem i entuzjastycznego biegu by tym spotkaniem się dzielić z innymi. Od zrezygnowania do pełni szczęścia i entuzjastycznego głoszenia Kerygmatu.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszytko to co mam i posaidam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszystko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Boga rozporządzja tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełnośći mi wystarczą. Amen.