Reguła 7. U tych, co postępują od dobrego do lepszego, anioł dobry dotyka takiej duszy słodko, lekko i łagodnie, jakby kropla wody wnikała w gąbkę; duch zaś zły dotyka takiej duszy ostro, z odgłosem i niepokojem, jak kiedy kropla wody spada na kamień. U tych zaś, co postępują od złego do gorszego, te same duchy dotykają duszy w sposób odwrotny. Powodem tego jest usposobienie duszy aniołom tym przeciwne lub podobne. Kiedy jest im przeciwne, wchodzą do duszy z hałasem, dając się odczuć wyraźnie; kiedy znów jest im podobne, wchodzą w milczeniu, jak do własnego domu przez drzwi otwarte.

Reguła która pomaga wybadać jaki głos wywpłuje w sercu niepokój. Jaki głos uderza w nadze wnętrze. Czy są to pokusy, czy raczej wyrzuty sumienia.

Barometrem tej reguły jest zdolność człowieka do przebywania sam na sam z sobą w ciszy. W kompletnej ciszy. Czy od razu człowiek poszukuje jakichś zagłuszaczy, zajęć, czy może potrafi przbywać sam ze sobą, nie nękany wyrzutami sumienia…

Jak człowiek idzie we właściwą stronę to będzie doświadczał ataków ze strony złego ducha. Będzie nekany coraz mocniej pokusami. Niektórzy święci – jak św. O. Pio – byli wręcz fizycznie nękani przez złęgo ducha. Z drugiej strony dobry duch będzie wnikał spokojnie, słodko w duszę człowieka – jak kropla wody w gąbkę. Święci wołali – IM GORZEJ TYM LEPIEJ. Mówiąc o atakach kusiciela i o pokusach. Taka sytuacja oznacza, zę człowiek idzie ku dobremu.

Jeśli natomiast pojawiają się wyrzuty sumienia. I jakoś tak grzech przychodzi z łatwością, bezrefleksyjnie – to znaczy, żę człowiek już bardzo daleko zaszedł drogą przeciwną przeciwną niż ta prowadząca do Raju. Odchodzi od Boga. Szatan nie ma się tu co męczyć. Zostawia jakiegoś złęgo ducha, by pilnował by ta dusza szła jak idzie. Nie nęka jej. Podszeptuje deliaktnie kolejne grzechy, które mają zamaskować poprzednie. Wnika jak kropla w gąbkę. Dobry duch natomiast przychodzi z niepokojem wyrzutów sumiena. Ludzie nieraz starają się je zagłuszać, alkoholem, rozrywkami, pracą, nałogami. Czymkolwiek, by nie zostać sam na sam ze sobą w ciszy… Bo taka przestrzeń staje się neiznośna.

Duchy do serca im sprzyjajaćego wchodzą jak do domu – ich drzwi są otwarte. Zaś do serca im przeciwnego walką ile wejdzie – z zamknięte drzwi.

To co człoiwiek powinien robić – to najpierw zbadać, czy zyję w grzechu, czy łasce uświęcajacej. Potem może rozeznać skąd pochodzą niepokoje wnętrza. Czy za nimi podążyć czy raczej się im sprzeciwić.

Który głos przynosi ze sobą słodycz, głaszcze, stara się uspokoić?

Czy twoje postępy są w stronę dobra czy w stronę zła?

Dzisiejsza Ewangelia opisuje właśnie taki niepokój.

(Mk 1, 21-28)
W Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Był właśnie w ich synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga”. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego!” Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne”. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

To nic nowego… Zły i dobry duch są od samego początku na świecie. Od upadku szatana.

Jezus jest Stwórcą wszystkich duchów. Jest ich Panem… Dał im wolność tak jak dałą ja i nam. Wolność wyboru. I pozwala im istnieć. Tak samo i człowiekowi pozwala wybierać zarówno dobro jak i zło. ALE ZŁO JUŻ PRZEGRAŁO. Gdy on Zmartwychwstał ZŁO ZOSTAŁO POKONANE. Trzeba isć ku zwycięztwu wiecznemu a nie w stronę wiecznej klęski człowieka.

Poddać się Chrystusowi i dobrym duchom które uwalniaja serce człowieka. Bo Bóg ma dla nas niesamowite miejsce do trwania z Nim i przy Nim i w Nim na wieki… Tak nas stworzył – na swój obraz – i do tego nas ukształtował. Byśmy byli szczęśliwi na wieki.

(Hbr 2, 5-12)
Nie aniołom Bóg poddał przyszły świat, o którym mówimy. Ktoś to gdzieś potwierdził uroczyście, mówiąc: „Czym jest człowiek, że pamiętasz o nim, albo syn człowieczy, że się troszczysz o niego; mało co mniejszym uczyniłeś go od aniołów, chwałą i czcią go uwieńczyłeś. Wszystko poddałeś pod jego stopy”. Ponieważ zaś poddał Mu wszystko, nic nie zostawił, co by nie było Mu poddane. Teraz wszakże nie widzimy jeszcze, aby wszystko było Mu poddane. Widzimy natomiast Jezusa, który mało co od aniołów był mniejszy, chwałą i czcią uwieńczonego za mękę śmierci, iż z łaski Bożej zaznał śmierci za każdego człowieka. Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko istnieje, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienia. Tak bowiem Ten, który uświęca, jak ci, którzy mają być uświęceni, od Jednego wszyscy pochodzą. Z tej to przyczyny nie wstydzi się nazywać ich braćmi swymi, mówiąc: „Oznajmię imię Twoje braciom moim, pośrodku zgromadzenia będę Cię wychwalał”.

Maryja przewodniczka, która nigdy nie poszła za głosem pokusy, uczy nas jak walczyć z głosem złych duchów i podążać za głosem Anioła.

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posaidam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszystko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragne to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca roporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.