Bóg jest ponad czasem i przestrzenią. Bóg jest Wszechmocny i Wszechmogący, przenika wszystko we Wszechświecie. A jednak wybiera konkretny CZAS, konkretną CHWILĘ. Wybiera też konkretne MIEJSCE. Daje łaskę chwili i miejsca. Działa w czasie i działa w ludzkiej przestrzeni świata widzialnego i namacalnego. Dla każdego z nas wybierze czas i moment odejścia z tego świata. Konkretną chwilę i konkretne miejsce – bez przypadków! Kościół prowadzi dziś właśnie w takie rozmyślania, stawiając przed oczy Stanisława Kostkę. Wybrał się do Rzymu by wstąpić do Jezuitów. Święty. Nie zdążył wiele zdziałać jako ksiądz. Bóg zabrał go z tego świata jako młodego chłopaka. To Bóg wybiera i czas i miejsce…
Sędziwością u ludzi jest MĄDROŚĆ. To jest wyznacznik swoistego „Strarszeństwa”. Nie siwe włosy na głowie i skrzywiona wiekiem postawa. Bóg zabiera człowieka w najlepszym momencie życia. Najlepszy Ojciec pragnie gorąco, by człowiek dostąpił Zbawienia. Może nieraz – znając serce człowieka – zabiera odpowiednio wcześnie, by człowiek nie pobłądził na drogach życia.
(Mdr 4,7-15)
Sprawiedliwy, choćby umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek. Starość jest czcigodna nie przez długowieczność i liczbą lat się jej nie mierzy: sędziwością u ludzi jest mądrość, a miarą starości życie nieskalane. Ponieważ spodobał się Bogu, znalazł Jego miłość, i żyjąc wśród grzeszników, został przeniesiony. Zabrany został, by złość nie odmieniła jego myśli albo ułuda nie uwiodła duszy: bo urok marności przesłania dobro, a burza namiętności mąci prawy umysł. Wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele. Dusza jego podobała się Bogu, dlatego pospiesznie wyszedł spośród nieprawości. A ludzie patrzyli i nie pojmowali ani sobie tego nie wzięli do serca, że łaska i miłosierdzie nad Jego wybranymi i nad świętymi Jego opatrzność.
Jak często nieraz pojąć, że młodzi ludzie mogą mieć coś więcej do powiedzenia. Że to nie tylko zepsuta młodzież. To ludzie o wielkiej wrażliwości, niezwykłej kreatywności, nie mający serca skalanego kombinatorstwem i wyrachowaniem dorosłych. Ludzie potrafiący pójść całym sobą za ideałami – pragnąc miłości, piękna i dobra. Mimo wszystko rzadko świat chce się wsłuchać w to co oni mają do powiedzenia. Zwłaszcza Kościół ma nieraz z tym duży problem. Wszystko ma być po staremu, według tradycji…
Papieże i wielu niezwykłych ludzi Kościoła słucha tego głosu. Przychodzi do młodych by im towarzyszyć i pozwala im się wypowiedzieć. Nie krytykują, nie ganią, nie zabierają entuzjazmu. Poszukują… poszukują tam Jezusa.
Poszukują na wzór Maryi i Józefa. Poszukują tego kilkunastoletniego młodego człowieka który potrafił zadziwić mędrców. Wielkich teologów, uczonych w Piśmie Świętym. Tego młodego człowieka który chłonie klimat Słowa Bożego całym sercem i przekłada go na słowa płynące z serca. Jego nie interesują akademickie dysputy – on chce Słowa które pociąga ludzi ku czynieniu Miłości. Mówi jak ten który ma władzę a nie jak naukowcy. On Jest SŁOWEM WCIELONYM. Każdy element Jego życia wypływa z zapowiedzi Starego Testamentu:
(Łk 2,41-52)
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał On lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych. Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie”. Lecz On im odpowiedział: „Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?” Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział. Potem poszedł z nimi i wrócili do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu. Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi.
To słowo mówi też w jakiś delikatny sposób o duchowej rutynie. Co roku tak samo. Co roku chodzili do Jeruzalem. Mieli ustalony schemat. Szli tam, każdy w odpowiedniej grupie – potem wracali. W tym wszystkim, z czasem Jezus gdzieś się „ZGUBIŁ”. Zostały rytuały związane z rutyną powtarzanych czynności. Maryja i Józef zorientowali się, że coś jest nie tak – że nie ma Jezusa. Bóg rozpalił ich serca do czerwoności. Maryja może wspomniała na słowa ze Świątyni Jerozolimskiej sprzed 12 lat – że miech przeniknie Jej serca. Może pomyślała – to teraz – dokonało się. Józef – odpowiadający za chłopca, chroniący Go – ZGUBIŁ GO! Bóg potrafi ludzi niesamowicie otrząsnąć ze swoistego powtarzalnego rytmu. Czasem przez wstrząsające zdarzenia i napełniając serce niepokojem pobudza do poszukiwań JEZUSA. Na tym polega Dar Bożej Bojaźni. Jeden z darów Ducha Świętego. Boję się, bym przypadkiem Boga nie utracił. Bym nie poszedł ze świętego miasta, gdy On tam został.
Dialog który prowadza po odnalezieniu jest przedziwny. Dotyczy właśnie tego poszukiwania. Maryja zarzuca Jezusowi, że im się zgubił. Ale to nie tak. ON JEST W ŚWIĄTYNI. Cały czas jest tam. W domu Ojca. To oni poszli zapominając Go z sobą zabrać. Maryja i Józef JESZCZE NIE DOJRZELI DO ODPOWIEDZI JEZUSA. Nie zrozumieli. Ale ten proces poszukiwania był im ogromnie potrzebny na drodze wiary. Dwunastolatek w tamtej kulturze zyskiwał dorosłość. Jezus wraz z Ojcem Niebieskim przeszedł właśnie w dorosłość…
To doświadczenie głęboko zapadło w sercu Maryi. Chowała je głęboko w sercu. Wracała do Słów Syna i próbowała je zrozumieć.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź to wszystko co mam i posiadam, z ręki Boga to wszystko pochodzi i Jemu to pragnę oddać przez Twe matczyne dłonie. Ty Mamo, która znasz wolę Boga, rozporządzaj tym wszystkim i przygotuj to na ofiarę doskonałą dla Ojca Niebieskiego. Pośredniczko łask – przynieś mi tylko Miłość i Łaskę, a one w zupełności mi wystarczą.