Tagi
Bóg, Duch Św, miłość, obraz Boga, pokora, stworzenie, ubóstwo, wolność
FUNDAMENT
„Wszystko, co dotyczy Boga, a co nie jest w jakiś sposób PARADOKSALNE powinno się uważać za podejrzane” (F. Varillon)
Tak niezwykle mówi o tym dzisiejsza Ewangelia. Miłość, radość i cierpienie. Sprzeczne i paradoksalne rzeczywistości przenikające się w Bogu:
Gdy Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: ”Za kogo uważają Mnie tłumy?”. Oni odpowiedzieli: ”Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał”. Zapytał ich: ”A wy, za kogo Mnie uważacie ?”. Piotr odpowiedział: ”Za Mesjasza Bożego”. Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: ”Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”. Potem mówił do wszystkich: ”Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa”. (Łk 9,18-24)
To niezwykłe, jeśli pomyśli się, że Bóg jest nieskończenie wolny, że może sam siebie zdefiniować i wybrać. We wszelkich możliwościach wybrał kruchą Miłość. On jest wszechmocny, potrafiący obrócić Wszechświat w kupkę prochu jednym tchnieniem swych warg i wybrał Miłość jako swą definicję. Wybrał drogę, w której można Go dotknąć i zranić. Jest też w Nim coś ludzkiego – bo jest niezwykle wrażliwy i wstrząśnięty do głębi złem. Wystawia się na ryzyko odtrącenia, niezrozumienia, zranienia Miłości. A może jest odwrotnie. Tworząc nas na Swój obraz zawarł w nas właśnie te cechy swego obrazu Miłości. Takie przebłyski Bożego tchnienia nosimy w sobie jako ludzie. Tak rezonuje w nas Miłość objawiając swą obecność – w słabości, ubóstwie, zranieniach, pokorze…
Słowo Boże tak mocno potwierdza te cechy Boga – zwłaszcza w historii Narodu Wybranego. Naród, który jest umiłowaną Oblubienicą, jednakże Oblubienicą niewierną nieustannie wystawiającą oblubieńczą miłość Boga na odrzucenie i odtrącenie. Bóg jednak – mimo zachowania Oblubienicy – ciągle przy niej trwa. Nie opuszcza, nie odchodzi. Dusza cierpi ale nie potrafi przestać kochać. Nie potrafi odtrącić. Cierpienie w Bogu w przedziwny sposób łączy się ze szczęściem.
PARADOKS MIŁOŚCI
Cierpienie i Miłość stają się jedno – niezwykle połączone.
Wielu mistyków dochodziło do szczytów szczęścia jednocześnie godząc sie na ogromne współcierpienie z Bogiem. Cierpienie i radość są w niezwykły sposób spajane Miłością.
„Nie mogę więcej cierpieć, bo każde kolejne cierpienie jest dla mnie słodkie. Myśl o niebieskim szczęściu nie budzi we mnie radości, bo jak mogłabym być szczęśliiwa bez cierpienia” (mała Tereska)
Wszystko, co dotyczy Boga a nie ma w sobie paradoksu, jest podejrzane. Bóg jest pełen paradoksów – wejście w relację z Nim wymaga wiary…!
Panie ucz mnie wiary i prowadz drogą Miłości. Pomóż mi dostrzegać Ciebie w świecie paradoksów i pozornych sprzeczności. Przynieś wiarę tam gdzie dzieją się sprawy Twej Miłości, Nieskończonej Miłości – często paradokslanej, bo nie do ogarnięcia przez mój maleńki umysł i serce.
Pomóż mi patrzeć na chrześcijaństwo i życie i codzienność poprzez pryzmat prawdziwej Miłości.