Za Jezusem podążają ogromne tłumy. Ludzie idą za Nim bo widzą wielkie cuda. Idą bo chcą dostać od Niego jakiś dar. Widzą, że on rozdaje łąski za darmo. Tłum jest potężny i ciśnie się na Niego – do tego stopnia, że Jezus każe im zostawić dla siebie łódkę na brzegu, by móc się ewakuować. Idą do Niego ci, którzy mają jakieś choroby fizyczne – chcieli Go dotknąć.
Gdy wyrzucał złe duchy, te oznajmiały ludziom Kim On jest, a Jezus je uciszał. Chciał by ludzie sami to odkryli. Nie jako tłum podążajacy za jakimś sloganem, ale weszli w relację z nim w ciszy i samotności – na głębinach swego serca.
(Mk 3, 7-12)
Jezus oddalił się ze swymi uczniami w stronę jeziora. A przyszło za Nim wielkie mnóstwo ludzi z Galilei. Także z Judei, z Jerozolimy, z Idumei i Zajordania oraz z okolic Tyru i Sydonu szło do Niego mnóstwo wielkie na wieść o tym, jak wiele działał. Toteż polecił swym uczniom, żeby łódka była dla Niego stale w pogotowiu ze względu na tłum, aby na Niego nie napierano. Wielu bowiem uzdrowił i wskutek tego wszyscy, którzy mieli jakieś choroby, cisnęli się do Niego, aby Go dotknąć. Nawet duchy nieczyste, na Jego widok, padały przed Nim i wołały: „Ty jesteś Syn Boży”. Lecz On surowo im zabraniał, żeby Go nie ujawniały.
Najistotoniejszą drogą jest uzdrowienie wnętrza. Oczyszczenie z grzechów. Jezus to niezwykły arcykapłan składajacy ofiarę z samego Siebie za nas wszytkich. Kapłani na ziemi maja tylko wzorce, kopie rzeczywistosci niebieskich. Podążają jedynie za symbolicznymi przedstawieniami. Natomiast Jezus jako Syn Boga sam jest Bogiem. Jego Ciało jest doskonałą światynią. Jako Stwórca ma pełną władzę nad człowiekiem. Jest Arcykapłąnem w pełnym słowa tego znaczeniu.
(Hbr 7, 25 – 8, 6)
Bracia: Jezus może całkowicie zbawiać na wieki tych, którzy przez Niego przystępują do Boga, bo wciąż żyje, aby się wstawiać za nimi. Takiego bowiem potrzeba nam było arcykapłana: świętego, niewinnego, nieskalanego, oddzielonego od grzeszników, wywyższonego ponad niebiosa, takiego, który nie jest zobowiązany, jak inni arcykapłani, do składania codziennej ofiary najpierw za swoje grzechy, a potem za grzechy ludu. To bowiem uczynił raz na zawsze, ofiarując samego siebie. Prawo bowiem ustanawiało arcykapłanami ludzi obciążonych słabością, słowo zaś przysięgi, złożonej po nadaniu Prawa, ustanawia arcykapłanem Syna doskonałego na wieki. Sedno zaś wywodów stanowi prawda: takiego mamy arcykapłana, który zasiadł po prawicy tronu Majestatu w niebiosach, jako sługa świątyni i prawdziwego przybytku zbudowanego przez Pana, a nie przez człowieka. Każdy bowiem arcykapłan ustanawiany jest do składania darów i ofiar, przeto trzeba, aby Ten także miał coś, co by ofiarował. Gdyby więc był na ziemi, to nawet nie byłby kapłanem, gdyż są tu inni, którzy składają ofiary według postanowień Prawa. Usługują oni obrazowi i cieniowi rzeczywistości niebieskich. Gdy bowiem Mojżesz miał zbudować przybytek, został w ten sposób pouczony przez Boga: „Bacz, abyś uczynił wszystko według wzoru, jaki ci został ukazany na górze”. Teraz zaś Chrystus otrzymał w udziale o tyle wznioślejszą służbę, o ile też stał się pośrednikiem lepszego przymierza, które oparte zostało na lepszych obietnicach.
Złoży doskonałą ofiarę za grzechy ludu. A wczęsniej bedzie mówił do serca ludzu. Będzie jako arcykapłan wypowiadał swoje Kazanie na Górze. Opowie o przymierzu z Bogiem. Znów zaprowadzi ludzi w przeogromny paradoks. Unosząc 8 antywartosci do rangi źródeł szczęścia. To kolejny element walki z Diabłem i jego „wartośćiami”, którymi odrywa ludzi od Prawdy. Którmi zatruwa ludzkie serca. Wymiania Boga na rzeczy, dażenia, materialne zabawki.
Z jednej strony 8 błogosławieńst potrafi człowieka odstreczać. Z drugiej strony polecenia wydają się być łątwe do spełnienia – jeśli zaufa się BOGU jak dziecko.
Tak nas uczy Ignacy – PROSIĆ, PROSIĆ, PROSIĆ. Parafrazujać modlitwa wprowadzenia mówi: „Aby wszytko w nas zmierzało wyłącznie ku większej chwale Boga. Żebyśmy żyli w prawdzie wobec nas samych…”. Tak na prawdę jest to prośba o otwartość na 8 błogosławieństw. Na życie tą kartą Bożych dróg.
Jezus nauczał w różnych miejscach. Ale wydarzenia na górze – na szczycie góry zawsze mają charakter podniosły i wyjątkowy. Bóg zawsze objawiał siebie na Górze. Jezus ogłasza 8 błogosławieństw na górze, przemienia się na Górze, oddaje za nas życie na Górze. Trzeba się na tą górę wdrapywać. Dać się porwać Bogu do tej wędrówki – bo tam się dzieją rzeczy niezwykłe.
Mowa Jezusa odwraca wszystko do góry nogami. To co w starym testamencie było źródłem błogosławieństwa, w kazaniu na górze traci znaczenie, a do źródeł błgoslawieństwa wynoszone jest to czego ludzie się wystrzegali jak ognia. Totalny paradoks. TO w kazaniu na Górze najsilniej zarysowuje się ogormna różnica między STARYM i NOWYM Testamentem. Między SŁOWEM STAREGO PRZYMIERZA a NOWYM PRZYMIERZEM opartym na MIŁOŚCI. Potężna róznica. Dlatego Jezus tak podkreślał, że nie da się wlać młodego wina do starych bukłaków. Ani nowej łaty do starego ubrania. One po prostu nie będą pasowały. Powstanie jakiś potworek. Dopiero będąc w Nowym Przymierzu można jak Ojciec rodziny sięgnać do Słowa Starego przymierza – i jak ten ojciec wyjac ze skrzyni perły – piękny album ze starymi zdjećiami. Widzieć jak historia Starego Przymierza zarysowywała wydarzenia Nowego Przymiera. Zobaczyć jak Jezus wypełnia zapowiedzi Starego przymierza.
W Kazaniu na Górze nie ma sankcji… W przeciwieństwie do Starego Testamentu – człowiekowi nie grozi kompletnie nic za nie wypełnienie 8 błogosłąwieństw. Nie grozi nic na ziemi! Ale może utracić coś więcej – całą wiecznosć. Bo zapłatą za życie zgodne z Kazaniem na Górze jest szczęście wieczne. Błogosławieństwo na wieki w zjednoczeniu z Bogiem.
Bóg jest Ojcem. Wie, że Jego dzieci cierpią głód i prześladowanie. Nie chce być Bogiem dalekim. Wyniosłym. Łamiącym kręgosłupy. Zadziwiajace – Bóg chce być przez ludzi czczonym tą właśnie prośbą o chleb, czy sprawiedliwosć. Modlitwą prostą płynącą z serca. Modlitwą DZIECKA. I ciągłym uznawaniem siebie za dziecko Boga.
„Błogosławieni jesteście wy, ubodzy, albowiem do was należy królestwo Boże.
Błogosławieni wy, którzy teraz głodujecie, albowiem będziecie nasyceni.
Błogosławieni wy, którzy teraz płaczecie, albowiem śmiać się będziecie.
Błogosławieni będziecie, gdy ludzie was znienawidzą i gdy was wyłączą spośród siebie, gdy was zelżą i z powodu Syna Człowieczego podadzą w pogardę wasze imię jako niecne: cieszcie się i radujcie w owym dniu, bo wielka jest wasza nagroda w niebie. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili prorokom.
Natomiast biada wam, bogaczom, bo odebraliście już pociechę waszą.
Biada wam, którzy teraz jesteście syci, albowiem głód cierpieć będziecie.
Biada wam, którzy się teraz śmiejecie, albowiem smucić się i płakać będziecie.
Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom”.
Jak coś pcha mnie ze szczytu to jeszcze więcej trwania jeszcze więcej modlitwy. Jeszcze usilniej musze się trzymać tej wspinaczki na szczyt. Jak zawrócę to spadnę. Im trudniej tym usilnij trzeba się przedzierać. Przecież Bóg nie gadałby głupot.
Po ludzku nie da się pojac tego paradoksu. Potrzeba Bożego światła i łaski. Kazanie na Górze trzeba rozważać modlitewnie. I tylko tak. Jak dziecko ufajace Tatcie.
A NAJISTOTNIEJSZE JEST TO KTO TO GŁOSI. Zaczynajać od samej treści człowiek się pogubi. Bóg Człowiek. Ludzki. Płacze, cierpi, jest najuboższy z ubogich – nie am nic. Jest pokorniutki. Zależny od Ojca – wszystko konsultuje z Tatą – wstaje po nocach, by skonsultować kolejne kroki z Ojcem. Jeśli ktoś zna prawdę to tylko ON!
I nie ma co udawać, że te słowa są proste… Są ogromnie trudne do wypełnienia. Człowiek musi złamać swoje przekonania doążenia do wygody. To wcale nie jest takei proste jeśli potraktuje się te słowa Śmiertelnie na SERIO. A tak trzeba je traktować. Bo one rozstrzygaja o życiu po ŚMIERCI!. Jezus wszytkie te błogosławieństwa wypełnił na sobie. To nie jest nakaz z góry od wyidealizowanego bożka. Jezus mówi i wypełnia najdoskonalej jak się da. Jest prawdziwym Liderem, który przeciera szlaki. Jezus tym którzy przylgną do Niego da siłę do pokonania takich samych, a i większych przeciwności.
Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wole moją, pamięć i rozum. Weź wszytkot o co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie wszytko to otrzymałem i Bogu przez Twe ręce pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszytkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.