Łaska jest człowiekowi bezwzględnie potrzebna, by dojść do świętości. Łaska to podstawa świętości. Żaden człowiek sam z siebie tego nie dokona. Człowiek w swej pokorze okazuje otwartość na Boże działanie. Otrzymuje od Boga łaskę, z którą może współpracować pomnażając ten dar bardziej lub mniej. Może też zostać bierny i  zmarnotrawić go – nie pomnażając go na swą korzyść (duchową). Każdemu Bóg daje wystarczającą ilość łask. Wystarczającą do zbawienia i świętości. Bóg jest WOLNY i może rozdzielać łaski tak jak chce. Bóg jest też Miłością i nikomu nie da tak mało łask, by pozbawić go wiecznego szczęścia. Rozlewa je raczej na wszystkich w sposób nad-obfity. To tylko my, ludzie, nie korzystamy z tej możliwości w należyty sposób. Zawijamy taką łaskę w chusteczkę i czekamy na koniec życia by oddać ją nienaruszoną Bogu. Jeśli jednak nic nie wypracujemy dodatkowego do niej od siebie i oddamy Bogu to co dostaliśmy, to nasze ręce zostaną puste… Kompletnie puste… A przeciw nam stanie oskarżyciel stawiający na szali ogrom skutków złych uczynków, które zgromadziliśmy w ciągu życia.

Jezus opowiedział przypowieść, dlatego że był blisko Jerozolimy, a oni myśleli, że królestwo Boże zaraz się zjawi. Mówił więc: „Pewien człowiek szlachetnego rodu udał się w kraj daleki, aby uzyskać dla siebie godność królewską i wrócić. Przywołał więc dziesięciu sług swoich, dał im dziesięć min i rzekł do nich: „Zarabiajcie nimi, aż wrócę”. Ale jego współobywatele nienawidzili go i wysłali za nim poselstwo z oświadczeniem: „Nie chcemy, żeby ten królował nad nami”. Gdy po otrzymaniu godności królewskiej wrócił, kazał przywołać do siebie te sługi, którym dal pieniądze, aby się dowiedzieć, co każdy zyskał. Stawił się więc pierwszy i rzekł: „Panie, twoja mina przysporzyła dziesięć min”. Odpowiedział mu: „Dobrze, sługo dobry; ponieważ w drobnej rzeczy okazałeś się wierny, sprawuj władzę nad dziesięciu miastami”. Także drugi przyszedł i rzekł: „Panie, twoja mina przyniosła pięć min”. Temu też powiedział: „I ty miej władzę nad pięciu miastami”. Następny przyszedł i rzekł: „Panie, tu jest twoja mina, którą trzymałem zawiniętą w chustce. Lękałem się bowiem ciebie, bo jesteś człowiekiem surowym: chcesz brać, czegoś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał”. Odpowiedział mu: „Według słów twoich sądzę cię, zły sługo. Wiedziałeś, że jestem człowiekiem surowym: chcę brać, gdzie nie położyłem, i żąć, gdziem nie posiał. Czemu więc nie dałeś moich pieniędzy do banku? A ja po powrocie byłbym je z zyskiem odebrał”. Do obecnych zaś rzekł: „Odbierzcie mu minę i dajcie temu, który ma dziesięć min”. Odpowiedzieli mu: „Panie, ma już dziesięć min”. Powiadam wam: „Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. Tych zaś przeciwników moich, którzy nie chcieli, żebym panował nad nimi, przyprowadźcie tu i pościnajcie w moich oczach”. Po tych słowach ruszył na przedzie zdążając do Jerozolimy. (Łk 19,11-28)

Najlepszym zabezpieczeniem Bożych darów jest Maryja. Współpracując z Nią i oddając się pod Jej prowadzenie możemy tylko pomnażać Boże łaski. Ona bowiem nigdy nie odchyliła się od Bożej woli nawet na milimetr. Jako człowiek bez grzechu, całe życie wykorzystywała wszelkie łaski od Boga na 100%. Pomnażała je do granic możliwości.

Święty Ludwik mówi w „Tajemnicy Maryi”

Cóż więc uczynisz, Duszo? Jakie środki wybierzesz, żeby wznieść się tam, dokąd cię Bóg wzywa? Środki potrzebne ku zbawieniu i świętości znane są wszystkim; wymienione są one w Ewangelii, wyjaśnione przez mistrzów życia duchowego, praktykowane przez Świętych i konieczne dla wszystkich, którzy chcą się zbawić i dojść do doskonałości. Są to: pokora serca, ciągła modlitwa, całkowite umartwienie, zdanie się na Bożą Opatrzność i zgadzanie się z wolą Bożą.

By praktykować wszystkie te środki zbawienia i świętości, bezwzględnie potrzebna jest
łaska Boża. Łaskę tę dano wszystkim, mniejszą lub większą. Nikt o tym nie wątpi. Mówię: mniejszą lub większą, gdyż Bóg – choć nieskończenie dobry – nie udziela swej łaski wszystkim jednakowo, ale każdemu udziela jej dostatecznie. Dusza wierna wielkiej łasce dokonuje dzieła wielkiego, łasce mniejszej – dzieła mniejszego. Wzniosłość i wartość łaski danej przez Boga i przyjmowanej przez człowieka stanowią o wartości i doskonałości naszych uczynków. Te zasady są niepodważalne.
(„Tajemnica Maryi” pkt. 4-5)

Osoby współpracujące z łaskami od Boga. Ćwiczące się w środkach ku zbawieniu wymienionych przez św. Ludwika z czasem dochodzą do postaw heroicznych. Maryja straciła swego jedynego Syna – Jezusa. Jej pierwowzór można znaleźć w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Ona nie będzie nigdy namawiać do układów ze złem, do zdrady Boga. Raczej do stawania w prawdzie. Do pełnej współpracy z łaską Boga, aż po heroiczność cnót – świętość opłaconą krwią:

Siedmiu braci zostało schwytanych razem z matką. Bito ich biczami i rzemieniami, gdyż król Antioch chciał ich zmusić, aby skosztowali wieprzowiny zakazanej przez Prawo. Przede wszystkim zaś godna podziwu i trwałej pamięci była matka. Przyglądała się ona w ciągu jednego dnia śmierci siedmiu synów i zniosła to mężnie. Nadzieję bowiem pokładała w Panu. Pełna szlachetnych myśli, zagrzewając swoje kobiece usposobienie męską odwagą, każdego z nich upominała w ojczystym języku. Mówiła do nich: „Nie wiem, w jaki sposób znaleźliście się w moim łonie, nie ja wam dałam tchnienie i życie, a członki każdego z was nie ja ułożyłam. Stwórca świata bowiem, który ukształtował człowieka i wynalazł początek wszechrzeczy, w swojej litości ponownie odda wam tchnienie i życie, dlatego że wy gardzicie nimi teraz dla Jego praw”. Antioch był przekonany, że nim gardzono, i dopatrywał się obelgi w tych słowach. Ponieważ zaś najmłodszy był jeszcze przy życiu, nie tylko dał mu ustną obietnicę, ale nawet pod przysięgą zapewnił go, że jeżeli odwróci się od ojczystych praw, uczyni go bogatym i szczęśliwym, a nawet zamianuje go przyjacielem i powierzy mu ważne zadania. Kiedy zaś młodzieniec nie zwracał na to żadnej uwagi, król przywołał matkę i namawiał ją, aby chłopcu udzieliła zbawiennej rady. Po długich namowach zgodziła się nakłonić syna. Kiedy jednak nachyliła się nad nim, wtedy wyśmiewając okrutnego tyrana, tak powiedziała w języku ojczystym: „Synu, zlituj się nade mną. W łonie nosiłam cię przez dziewięć miesięcy, karmiłam cię mlekiem przez trzy lata, wyżywiłam cię i wychowałam aż do tych lat. Proszę cię, synu, spojrzyj na niebo i na ziemię, a mając na oku wszystko, co jest na nich, zwróć uwagę na to, że z niczego stworzył je Bóg i że ród ludzki powstał w ten sam sposób. Nie obawiaj się tego oprawcy, ale bądź godny braci swoich i przyjmij śmierć, abym w czasie zmiłowania odnalazła cię razem z braćmi”. Zaledwie ona skończyła mówić, młodzieniec powiedział: „Na co czekacie? Jestem posłuszny nie nakazowi króla, ale słucham nakazu Prawa, które przez Mojżesza było dane naszym ojcom. Ty zaś, przyczyno wszystkich nieszczęść Hebrajczyków, nie uciekniesz z rąk Bożych”. (2 Mch 7,1.20-31)

O łaskę Boga trzeba stale zabiegać. Wciąż o nią prosić. A gdy przychodzi właściwie pomnażać. By u końca życia stanąć przed Bogiem z naręczami dobrych uczynków.

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to, co mam i posiadam. Z ręki Boga przez Twoje dłonie to wszystko otrzymałem i Jemu przez Twoje dłonie pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wystarczą.