Jezus kompletnie nie przystaje do obrazu wspólczesnych liderów, czy celebrytów. Mimo że był takim „celebrytą” ówczesnej Palestyny, to zachowuje się przedziwnie.
Idą za Nim WIELKIE tlumy! On się do nich odwraca i stawia im karkolomne zadanie. Po tym kazaniu pewnie wielu odeszło i przestalo za Nim podążać. Kto nie ma w nienawiści najbliższych ze względu na Królestwo, kto nie ma siebie w nienawiści, kto nie wyrzeka się wszystkiego co posiada, TEN IDZIE ZA JEZUSEM BEZCELOWO. Przecież chuba nikt z tego tłumu nie spełniał w pełni tego warunku…
(Łk 14, 25-33)
Wielkie tłumy szły z Jezusem. On zwrócił się i rzekł do nich: „Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw, a nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy patrząc na to zaczęliby drwić z niego: „Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć”. Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestu tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem”.