Tą, która otrzymała pełnię łask jest Maryja. Ją Bóg obdarował niezwykle. Jak mówi pkt. 9 „Tajemnicy Maryi”:
Bóg Ojciec, od którego jako od istotnego źródła zstępuje wszelki dar doskonały i łaska, dając MAryi swego Syna, dał Jej wszystkie swe łaski, a mianowicie – jak mówi św. Bernard – „wola Boża dana jest Jej w Jezusie i przez Jezusa”.
Maryja otworzyła się na Boży dar, oddała się Jemu cała, z całą swą wolnością, pokorą, posłuszeństwem, wolą i rozumem. Oddała Bogu swe ciało, by stało się żywym tabernakulum i w nim począł się Jezus. Bóg-Człowiek. Jezus jako Bóg, Miłość, sam w sobie ma nieskończony zasób łask. Dlatego Maryja staje się łaski pełna. Obdarowana w pełni. Łącznie z darem bycia nie skażoną grezchem – NIEPOKALANĄ. W swej jedności z Ducham Świętym – NIEPOKALANYM POCZĘCIEM i MIŁOSCIĄ BOGA, sama staje się NIEPOKALANYM POCZĘCIEM reprezentując MIŁOŚĆ CAŁEGO STWORZENIA.
Bóg przychodzi niespodziewanie. W swej wolności może wybrać dowolny czas. On Jest Wszechmogący i Wszechwiedzący. Do Niego należy czas i przestrzeń. Tak jak w dzisiejszej przywpowieści – nie znamy pory:
Czuwajcie i bądźcie gotowi, bo w chwili, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie. (Mt 24,42a.44)
Wszystkie panny zasnęły. I te które miały oliwę i te które jej nie miały. Wszystkie straciły czujność. Ale jednak część z nich była przygotowana na ten trud czuwania. Na to, że może przyjść niespodziewane. Sen w Biblii to też synonim śmierci. Patrząc w tych kategoriach – wszystkie te panny spotkała gdzieś śmierć w pośrodku nocy – ale część z nich po przebudzeniu była przygotowania, a część nie była gotowa na spotkanie z Panem. Po zaśnieciu już nic nie mogły zrobić. Wszystko co mogły zrobić i jak się przygotować było jeszcze za życia – za dnia…
W tym samym kontekście jest odpowiedź św. Pawła do Tesaloniczan, którzy bali sie że zmarli nie otrzymaja Zbawienia bo nei doczekali Paruzji… Paweł ich uspokaja i tłumaczy, że Bóg jest Panem i życia i śmierci.
Nie chcemy, bracia, waszego trwania w niewiedzy co do tych, którzy umierają, abyście się nie smucili jak wszyscy ci, którzy nie mają nadziei. Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim. To bowiem głosimy wam jako słowo Pańskie, że my, żywi, pozostawieni na przyjście Pana, nie wyprzedzimy tych, którzy pomarli. Sam bowiem Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi. Potem my, żywi i pozostawieni, wraz z nimi będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem. Przeto wzajemnie się pocieszajcie tymi słowami. (1 Tes 4,13–18)
Czym jest zatem ta oliwa, którą zebrały panny roztropne. Olej kojarzy się z namaszczeniem. Z sakramentami. Płomień ze światłem, lampą Słowa rozświetlajacą mrok. Dym kojarzy się z modlitwą, kadzidłem. To jest to przygotowanie. Życie w łasce uświecajacej. Gromadzenie oliwy modlitwy, życia w sakramentach, w swoim namaszczeniu – powołaniu.
Roztwonienie czasu życia na coś innego powoduje, że potem jest go coraz mniej na nadgonienei strat. Zły wybór dziś ma swoje konsekwencje jutro. Ale Jutro nie będzie już można wrócić wstecz by zmienić wybór dokonany w życiu. Czas życia biegnie zawsze w jedną stronę – od przeszłosci ku przyszłosci.
Jedynie Bóg jest Panem czasu i potrafi wyprostować ścieżki które powyginały nasze złe wybory. Potrafi wyprowadzić człowieka z zakrętów, rozstajów w które się zapędził. Byle zrobić to jeszcze przed zaśnieciem. Do ostatniej chwili przed zaśnieciem każda z panien mogła się jeszcze opamiętać i pójść zakupić oliwy. Zwłaszcza, że Pan młody się ociagał. Miały czas. Ale zamiast się dodatkowo zabezpieczyć zaufały swojej własnej ocenie. Nie da się zbyt blisko być Boga… Możesz tej oliwy nagromadzić całe karnistry, całe beczki… 🙂
Jezus opowiedział swoim uczniom tę przypowieść: „Królestwo niebieskie podobne będzie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie oblubieńca. Pięć z nich było nierozsądnych, a pięć roztropnych. Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się oblubieniec opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: „Oblubieniec idzie, wyjdźcie mu na spotkanie”. Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: „Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”. Odpowiedziały roztropne: „Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie”. Gdy one szły kupić, nadszedł oblubieniec. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: „Panie, panie, otwórz nam”. Lecz on odpowiedział: „Zaprawdę powiadam wam, nie znam was”. Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny”. (Mt 25,1–13)
Jezu cichy i serca pokornego, uczyń serce moje na wzór serca Twego