Tagi
Apostołowie, ból, cierpienie, Jezus, ludzie, Maryja, męka, Ojciec, tłoczenie, ucisk, walak ducha, walak wewnętrzna
Postawiona przed tłumem. Złapana na cudzołóstwie. Sama wobec wielu ludzi opluwajacych ją, szarpiących, chcących zabić. A gdzie jest ten, z którym popełniła ten grzech. Mężczyzna. Ten który powinine ją bronić. Gdzieś uciekł. Zostawił ją samą na pastwę losu. Ogromny ból serca, ból opuszczenia…
Jezus udał się na Górę Oliwną, ale o brzasku zjawił się znów w świątyni. Cały lud schodził się do Niego, a On, usiadłszy, nauczał ich. Wówczas uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego kobietę, którą dopiero co pochwycono na cudzołóstwie, a postawiwszy ją pośrodku, powiedzieli do Niego: „Nauczycielu, tę kobietę dopiero co pochwycono na cudzołóstwie. W Prawie Mojżesz nakazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?» Mówili to, wystawiając Go na próbę, aby mieli o co Go oskarżyć. Lecz Jezus, schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. A kiedy w dalszym ciągu Go pytali, podniósł się i rzekł do nich: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. I powtórnie schyliwszy się, pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta stojąca na środku. Wówczas Jezus, podniósłszy się, rzekł do niej: „Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił?” A ona odrzekła: „Nikt, Panie!” Rzekł do niej Jezus: „I Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz”. (J 8, 1-11)
JEzus przyszedł z góry Oliwnej. Ale to tam właśnie po wyjsciu z Wieczernika się uda, by przeżywać podobne katusze serca, jak tak kobieta rzucona na ziemię przed Nim. Sam będzie rzucony na ziemię – przygnieciony ciężarem doświadczenia. Opuszczony przez najbliższych. Nie zrozumiany w swoim doświadczeniu.
Jezus wchodzi w tą rzeczywistość, bo grzech zaczyna się od serca, od wnętrza człowieka. Jest prezde wszystkim zerwaniem przyjaźni i jednosci z Bogiem! Zaczyna się od dopuszczonej wątpliwosci w Bożą miłość. Dopiero potem – od serca przez myśl wedruje w sferę czynów.
Jezus Ogrójcu zaczyna odwrotny proces ale w podobnej kolejności. Od męki serca. Od walki wnętrza. walki osamotnienia. Bólu starć w głębi serca. Przyjmuje ból i cierpienie wszytkich ludzkich decyzji o popełnieniu grzechu. Wszystkich nie pokonanych pokus, w któe ludzie weszli. Wszystkich dopuszczonych wątpliwosci przeciwko Bożej miłości. Stąd wchodzi w cierpienie ciała – krwawe krople krwi i bezpośrednie zaprzeczenie czynom – czyli poddanie się w niewolę człowieka. Zaprzeczenie woli wybierającej grzech.
Czuwajcie i módlcie się byście nie poddali się pokusie – duch wprawdzie ochoczy ale ciało słabe. Te słowa Jezusa do śpiacych Apostołów wyrażają wnętrze cierpiacego Pana.
Góra getsemani – tłocznia oliwy. Jezus ejst wewnętrzeni ściskany. Stłoczony bólem wnętrza. Odwrócenie ogrodu Eden. Ciężar nie do uniesienia. Tam ludzie spokojnie i z radosćia przechadzali się po ogrodzie. Osamotniony przez śpiacych uczniów miota się miedzy modlitwą a ich towarzystwem. Idzie tam i z powrotem. Wraca. Budzi ich. Jest zasmucony ich postawą. Ale oni nie potrafią wejśc w to co On przeżywa. Jezus o tym wie, chciałby by choć mu towarzyszyli. Potrzebuje wsparcia przyjaciół. ZAbiera trzech najwierniejszych – ale oni zasypiają po uczcie paschalnej w Wieczenriku.
Nie modli się jakimiś wygórowanymi słowami. Nie śpiewa wielkich psalnów. Woła z głębiny rozpaczy „Ojcze!” „Ojcze Mój!” Najprostsza modlitwa i wołanie. Wszystko oddaje w ręce Ojca. Totalnie wszystko! Wie że jedyne oparcie znajdzie w Ojcu, nie znajdzie go w ludziach, bo ludzie nie rozumieją głebin Jego cierpiącego serca.
„Próżo się trudziłem” „Na nic zużyłem moje siły”…
Z przed oczu gubi się sens…
Szatan wraca do kuszenia z pustyni. Po co Ci to. Oni śpią – nic ich to nei obchodzi. Za kogo chcesz umierać… Za tych ludzi… Szatan zaczyna się znęcać od wnętrza – od serca. Stara się złamać Pana. Chce doprowadzić do poczucia BEZ-SENSU i BEZ-NADZIEI. Zaprzeczenia Boga, w którym jest SENS i NADZIEJA. Nie gasnąca nadzieja.
Ludzie w ogrodzie Eden przegrali walkę z Szatanem. Tu w ogrodzie Getsemani JEzus walczy i wygrywa. Walczy o dostęp ludzi do Boga. O Powrót do Edenu. Gdy wszystko w nim płonie uniża sie jeszcze bardziej – PADA NA TWARZ. JEst w samym srodku wielkiej wojny o ludzkość.
Modli się usilnie i całą wolą chce się zgodzić na wolę Ojca. Uparcie też wraca do Apostołów, szukając w nich oparcia – i nie znajduje! Jedynie Bóg Go ciągle słucha. Jedynie Bóg skupia na Nim swoją całą uwagę.
TO ejst lekcja dla nas. Gdy jestem osamotniony – nie zrozumiany – to musze ciągle uparcie wracać do Boga. UPARCIE. Ciągle z powrotem do Boga. Na kolana. I siłą woli zgadzać się na JEGO WOLĘ. Przełamywać siebie. Choćbym miał krzyczeć: „Ojcze oddal!” to zawsze do Niego. W Jego stronę. Spierajać się z NIM!
To o wiele straszliwsza męka niż droga krzyżowa – tam Jezus będzie spokojny. Tutaj jest tłoczony. Cały się miota. Nie potrafi znaleźc swojego miejsca.
Można przy Nim tylko trwać i modlić się. SAM O TO PROSI UCZNIÓW.
Matko Najświętsza weź i przyjmij całą wolność moją wolę moją pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga to wszystko pochodzi i Jemu to pragnę oddać jako wyraz mojej miłości i pokory. Ty Matko, która znasz wolę Boga, rozporządzaj tym wszystkim.
Przynieś mi tylko Miłość i Łaskę a one w zupełności mi wsyatrczą.