Tagi
Azariasz, dług, Jezus, męka serca, miłosierdzie, ofiara, ogień, piec, przebaczenie, płomień, serce
17 wtorek mar 2020
Posted 03. Wieczernik, TYDZIEŃ III, Wielki Post 2020
inTagi
Azariasz, dług, Jezus, męka serca, miłosierdzie, ofiara, ogień, piec, przebaczenie, płomień, serce
27 środa mar 2019
Tagi
beznadzieja, bliskość, cierpienie, decyzje, grzech, męka serca, pokora, posłuszeństwo, przytłoczenie, serce, stałość, strach, trud, ubóstwo, wnętrze, wsparcie, załamanie
GRZECH – rzeczywistość, która niszczy przyjaźń i JEDNOŚĆ. Pan z Wieczernika gdzie ogłosił, że drogą do uwielbienia i oddania chwały Bogu jest jedność idzie jeszcze głębiej. Zanurza się przez WIARĘ w rzeczywistość niewidzialną – w głębiny serca.
Grzech zaczął się od SERCA, od WEWNĘTRZNEJ DECYZJI człowieka. Pan wchodzi zatem w głębię serca i zaczyna przeżywać mękę w tej przestrzeni. Człowiek dopuścił wątpliwość poddaną przez węża. Jezus w Ogrojcu poddaje się całkowicie woli Ojca. przedstawia pragnienia swego serca. Chce by ten kielich się oddalił. Ale oddaje się OJCU bez reszty. BEZ ŻADNYCH ZASTRZEŻEŃ i WĄTPLIWOŚCI. Jest POKORNY, POSŁUSZNY i UBOGI do końca. Jego jedynym bogactwem jest relacja z OJCEM – Miłość.
Po dopuszczeniu wątpliwości w sercu dopiero potem – jako następstwo – pojawiły się czyny. Konkretne działania. Cielesne skutki grzechu Jezus przyjmie na siebie na drodze Krzyża. W Ogrojcu Jezus chce jakby odwrócić proces wątpliwości w sercu. Niestałości serca człowieka.
W Wieczerniku Jezus wołał o jedność w ramach wspólnoty.
W Ogrojcu woła o jedność wnętrza – zjednoczenie serca z Ojcem mocą Ducha.
Męka Ciała nie będzie miała sensu jeśli nie uleczy się serca człowieka. Jeśli wnętrze nie będzie zdecydowane. Stałe. Zharmonizowane. Oczyszczone. Jezus przyjmuje więc tutaj mękę wnętrza. Mękę serca. Pomostem między męką serca a męką ciała będzie w Ogrojcu brutalne aresztowanie – wojsko – skrępowanie fizyczne Jezusa. Jednak do tego czasu Jezus cierpi głównie wewnętrznie.
Każdy z Ewangelistów opisuje tą mękę:
Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił». Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!» I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty». Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe». Powtórnie odszedł i tak się modlił: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!» Potem przyszedł i znów zastał ich śpiących, bo oczy ich były senne. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa. Potem wrócił do uczniów i rzekł do nich: «Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy! Oto blisko jest mój zdrajca». (Mt 26, 36-46)
To powiedziawszy Jezus wyszedł z uczniami swymi za potok Cedron. Był tam ogród, do którego wszedł On i Jego uczniowie. Także i Judasz, który Go wydał, znał to miejsce, bo Jezus i uczniowie Jego często się tam gromadzili. Judasz, otrzymawszy kohortę oraz strażników od arcykapłanów i faryzeuszów, przybył tam z latarniami, pochodniami i bronią. A Jezus wiedząc o wszystkim, co miało na Niego przyjść, wyszedł naprzeciw i rzekł do nich: «Kogo szukacie?» Odpowiedzieli Mu: «Jezusa z Nazaretu». Rzekł do nich Jezus: «Ja jestem». Również i Judasz, który Go wydał, stał między nimi. Skoro więc rzekł do nich: «Ja jestem», cofnęli się i upadli na ziemię. Powtórnie ich zapytał: «Kogo szukacie?» Oni zaś powiedzieli: «Jezusa z Nazaretu». Jezus odrzekł: «Powiedziałem wam, że Ja jestem. Jeżeli więc Mnie szukacie, pozwólcie tym odejść!» Stało się tak, aby się wypełniło słowo, które wypowiedział: «Nie utraciłem żadnego z tych, których Mi dałeś». Wówczas Szymon Piotr, mając przy sobie miecz, dobył go, uderzył sługę arcykapłana i odciął mu prawe ucho. A słudze było na imię Malchos. Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?» (J 18,1-11)
Czuwajcie i módlcie się – DUCH ochoczy ale CIAŁO słabe.
Jezus wypowiada głębię. DUCH i CIAŁO.
Jezus wziął ze sobą PIOTRA JAKUB I JANA. Tych samych których zabrał na inną Górę – Górę Tabor. Tam pokazał im swe ciało uwielbione. Tu okazał im inne przemienienie. Ciało umęczone wewnętrznie. z kroplami krwi spływającymi po czole i policzkach w związku ze stresem wnętrza, który przeżywał.
Jezus zabrał ich do posiadłości – Getsemani – czyli TŁOCZNI OLIWY. Bo tu jego serce jest ściskane bólem, tak jak oliwa by wydała olej… Ten proces jest potwornie trudny i bolesny. Po ludzku każdy chciałby mieć przy sobie bliskich. Tak też zrobił Jezus: „Czuwajcie ze mną, bo smutna jest moja DUSZA aż do śmierci”.
I znów jak na górze Tabor tak i w Ogrojcu uczniowie się pogubili. W Ogrójcu to pogubienie jest jeszcze boleśniejsze – bo tu osamotnili Pana!
Jeśli popatrzy się na Ogrojec i jego wydarzenia po kątem symboli – to jest ich tu wiele.
On ufa Bogu i sam poddaje się tłoczeniu – męce. Odwołując się do ogrodu gdzie ludzie sami chcieli wytłoczyć oliwę radości odrzucając Boga…
Jezus ujawnia także swe człowieczeństwo w męce serca:
Niedługo będzie to widać jak na ramiona włożą mu krzyż. Teraz wszystko dzieje się w Jego sercu… Na głębinach wnętrza.
Jezus tak jak będzie upadał na drodze krzyża, tak i tu „PADŁ NA OBLICZE SWOJE”. Jezus – wrażliwy człowiek – jest wtłoczony w ziemię ogromem cierpienia. Przygnieciony. Przywalony…
Tego mnie uczy Jezus:
Gdy przyjdzie beznadzieja. Gdy przyjdzie smutek bez granic. Gdy wszystko się wali. Mogę szukać oparcia u ludzi. Ale i oni mogą nie zrozumieć. Nie udźwignąć. Wtedy trzeba się MODLIĆ! WOŁAĆ DO OJCA Z NAJWIĘKSZYCH GŁĘBIN SERCA! IM WIĘKSZY UCISK I BÓL SERCA – TY USILNIEJ TRZEBA MI SIĘ MODLIĆ!
Ja zaś mówiłem: Próżno się trudziłem,
na darmo i na nic zużyłem me siły.
Lecz moje prawo jest u Pana
i moja nagroda u Boga mego.(Iz 49,4)
Takie jest serce Jezusa – tak pokazuje to Pieśń Sługi nazywana piątą Ewangelią.
Jezus widzi swą mękę. Wszystko co ma nastąpić. Widzi też dzieje ludzkości. Dochodzi do granic możliwości tego co może znieść człowiek. Do granic cierpienia wnętrza. Mimo drogi krzyża, mimo tego wołania MIŁOŚCI. Mimo tego! Będą serca które Go nie przyjmą. Odrzucą. On to wszystko widzi w Ogrojcu.
„Próżno się trudziłem, na darmo i na nic zużyłem me siły.”
Do tego jeszcze wrócił szatan, który ciągle nęka Go tą wizją bezsensu. Po co. Przecież ludzie to oplują. Zdemolują. Odrzucą. Zbezczeszczą. Dokonają niejednego świętokradztwa. Zignorują. Na próżno. Po co!
Szatan wrócił i zaczął wielki atak: Doprowadzić Jezusa do beznadziei – do duchowej „depresji” acedii. A Jezus trzyma się OJCA! TWOJA WOLE OJCZE! Nie moja ale TWOJA WOLA. Nie liczy się to że gubię sens. ALE TWOJA WOLA. TYLKO TWOJA!!!
W uniżeniu. W pokorze. W pokłonie przed Ojcem. W totalnym ubóstwie i ogołoceniu wnętrza. Na pustyni szatan chciał, by upadł przed nim. W Getsemani Jezus pada an twarz przed BOGIEM. MODLITWA! TYLKO TYLE! AŻ TYLE….
Panie cierpiący w Ogrojcu, złącz moje poczucia bezsensu i zagubienie z Twoim cierpieniem. Udziel ducha modlitwy. Poprowadź do modlitwy zwłaszcza wtedy gdy ogarnia mnie BEZNADZIEJA!
21 czwartek mar 2019
Tagi
męka serca, miłosierdzie, pokora, samotność, służba, ubóstwo, walka duchowa, wzór, zależność, zdrada
Judasz sprzedaje Jezusa za 30 srebrników – cena za typowego NIEWOLNIKA. Drwina i ironia ludzi świątyni. Wyśmianie niewolnictwa i służby.
W tym samym czasie w Wieczerniku Jezus ze służby czyni drogę zbawienia:
„TAK! JA JESTEM waszym sługą i waszym niewolnikiem! Ostatnim z ostatnich! Umywam wam nogi – i WY TAK CZYŃCIE!”
W wieczerniku pokazana jest ogromna cena i podniosłość Służby.
Dlatego piekło ją tak wyśmiewa. Dlatego tak naciska n indywidualizm. Nieczułość wobec innych. Egoizm – zapatrzenie tylko w samego siebie. Każda strona te same znaki zrozumie inaczej. Na co ja się otworzę…?
W jakiś niezwykły sposób z doświadczeniem Jezusa z wieczernika koresponduje dzisiejsza Ewangelia:
Jezus powiedział do faryzeuszów: „Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami, imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. A także psy przychodziły i lizały jego wrzody. Umarł żebrak i aniołowie zanieśli go na łono Abrahama. Umarł także bogacz i został pogrzebany. Gdy cierpiąc męki w Otchłani, podniósł oczy, ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie. I zawołał: „Ojcze Abrahamie, ulituj się nade mną i przyślij Łazarza, aby koniec swego palca umoczył w wodzie i ochłodził mój język, bo strasznie cierpię w tym płomieniu”. Lecz Abraham odrzekł: „Wspomnij, synu, że za życia otrzymałeś swoje dobra, a Łazarz w podobny sposób – niedolę; teraz on tu doznaje pociechy, a ty męki cierpisz. A ponadto między nami a wami zionie ogromna przepaść, tak że nikt, choćby chciał, stąd do was przejść nie może ani stamtąd nie przedostają się do nas”. Tamten rzekł: „Proszę cię więc, ojcze, poślij go do domu mojego ojca. Mam bowiem pięciu braci: niech ich ostrzeże, żeby i oni nie przyszli na to miejsce męki”. Lecz Abraham odparł: „Mają Mojżesza i Proroków, niechże ich słuchają!” „Nie, ojcze Abrahamie – odrzekł tamten – lecz gdyby ktoś z umarłych poszedł do nich, to się nawrócą”. Odpowiedział mu: „Jeśli Mojżesza i Proroków nie słuchają, to choćby ktoś z umarłych powstał, nie uwierzą”. (Łk 16, 19-31)
Łazarz jest SAMOTNY leżąc u bram pałacu bogacza. Jego towarzyszami są psy liżące mu wrzody. Bogacz ma dziesiątki osób wokol siebie. Urządza przyjęcia. Prowadzi „inteligenckie” i polityczne dysputy z gośćmi. Łazarz jest ekstremalnie UBOGI. To ubóstwo kontrastuje bardzo mocno z bogactwem mieszkającego i posiadającego pałac bogacza. Łazarz jest ZALEŻNY od każdego kawałka chleba, który dostaje od innych. Bogacz ma szystko na talerzu za własne pieniądze. Po jego rozmowie po drugiej stronie życia widać, że zna Łazarza. Jednak nigdy nie okazał mu człowieczeństwa – MIŁOSIERDZIA – nie SŁUŻYŁ mu szatą, dobrym posiłkiem, rozmową… Miał go pod nosem. Łazarz znosi także bardzo POKORNIE swój los. Nie wynosi się. Nie szamocze. Nie domaga sie swojego. Bogacz jest wyniosły – szukający ludzkiego uznania – odziany w bisior i purpurę chodzi na salony „arystokracji” ówczesnego Izraela. Łazarz MILCZY. Nie wypowiada nawet jednego słowa. Jego sprawy broni Abraham. Abraham który jest jego „ojcem”, czy też przodkiem. Jezus zaznaczył, że Łazrz siedzi po śmierci na łonie Abrahama… Łazarz jest synem ojca wszystkich wierzących – WIEEZYŁ – patrzył w przyszłość, w niewidzialne – nie posiadając nic w ziemskim życiu
Łazarz jest w GŁĘBI KRZYŻA – TO CHRYSTUS! Potrzebuje odrobiny uwagi, miłosierdzia, pomocy…
Tylko Łazarz w tej scenie ma IMIĘ w oczach Boga. Bogacz jest bezimienny – reprezentuje każdego – mnie z moim brakiem miłosierdzia…
Mam wszystko co potrzebne, by uwierzyć i nawrócić się i okazywać innym miłosierdzie.
„Dokąd JA idę, ty teraz pójść nie możesz, ale później pójdziesz”
Te słowa wyrażają to, że nikt nie mógł do końca być przy Jezusie. Nikt nie mógł Go do końca zrozumieć. Jezus był w jakimś stopniu obok tego co się dzieje – SAMOTNY. Uczniowie nie słuchali Go do końca. Spierali się o pierwszeństwo. A ON sam Miłość potrzebował najbliższych, bo wiedział, że niedługo czeka Go śmierć. Uczniowie za kilka godzin zasną w Ogrójcu zostawiając Go samego na modlitwie…
„Dokąd Ja idę wy pójść nie możecie – nie zrozumiecie mnie…”
Im bliżej Jezusa się staje. Im głębiej wchodzi się w przepaść Jego męki, tym silniejsze poczucie osamotnienia i niezrozumienia pojawia się w człowieku. Człowiek – mimo, że nie popełnił grzechu – ale przez wierność i miłość staje samotny wśród pędzących tłumów świata. Wszyscy wokół znajdują wspólny język! Uczniowie mówią o władzy, o wpływach… A On SAMOTNIE opowiada o swej męce, przeżywa swoją mękę.
To osamotnienie wzmacnia się jeszcze bardziej poprzez ZDRADY najbliższych. Zdrady budują mury i stwarzają jeszcze większy dystans między ludźmi:
Psalm powie:
„Gdyby to był wróg, ale to ty! Mój przyjaciel, z którym razem przy stole zasiadaliśmy, szliśmy do świątyni…”
Za chwilę wszyscy wyjdą w stronę Góry Oliwnej. Jezus już wchodzi w kolejny etap, który tam się uwydatni mocniej – w mękę serca. Jezus się niecierpliwi. Pokazuje dary Eucharystyczne, a zdrajca siedzi z nim przy stole.
„Co masz czynić, czyń co prędzej. Idź już!”
Jezus znający ludzkie serca, znający przyszłość całą swoją istotą – głębinami serca – odbiera ohydę tego co się właśnie dzieje.
Panie pomóż mi, wpatrując się w wydarzenia wieczernika właściwie przeżywać służbę i samotność.