Co mam zrobić żeby mieć życie wieczne…

Nieraz ludzie kuriozalnie zadają pytanie – żeby potem w czasie sądu nie było zarzutu, że się nie interesowali…

Zadają pytanie ale nie chcą słyszeć odpowiedzi….

Gdy jednak Bóg odpowiada… Zdarza się że mają kolejną gotową odpowiedź…. „A kto jest moim bliźnim…?”

Cierpliwość Boga musi być jak ocean. Bo każdy z nas ma opory przed wąską i krętą ścieżką do nieba. Przed wysiłkiem. Przed wchodzeniem ciasną bramą. Wiemy, że trzeba, wiemy, że na końcu jest szczęście. Ale może Ale może jakaś wymówka, żeby mimo wszystko dotrzeć do Nieba, ale się aż tak nie natrudzić… Tak choć trochę na skróty…. Przecież Bóg mnie przyjmie. Jakoś się wyjaśnię… Niestety na takich małych haczykach naszego myślenia zaczepia swe nitki pokus zły duch i potem opętuje nasze myśli coraz silniej. Coraz skuteczniej odciąga od Boga. Coraz bardziej wydumane wymówki tworzy… Kończąc na wymówkach już nie tylko naszego lenistwa i zniechęcenia ale już grzechów…

Dziś w Ewangelii przychodzi uczony w piśmie. Pyta o drogę do Nieba. I jako uczony zna i podaje odpowiedź dotyczącą tej drogi. Dwa przykazania Miłości. Nie powołuje się na 10 przykazań, nie powołuje się na nic innego z Tory, ale właśnie na przykazania Miłości. Jezus chwali jego wnikliwą dedukcję… Jednakże uczony przychodzi z pytaniem. Kto jest moim bliźnim. I zaczyna się dyskusja. Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie.

Trudna przypowieść, bo pokazuje świątobliwych, nobliwych izraelitów w złym świetle, pokazuje ówczesnych duchownych jak si wymawiają, pokazuje izraelitów, którzy nie wyciągają pomocnej ręki. Pokazuje zaś śmiertelnego wroga, najgorszego z najgorszych – w mniemaniu izraelitów – który pokazuje serce i pomaga pobitemu człowiekowi.

Jezus pokazuje, że trzeba przekroczyć swoje wymówki, przekroczyć siebie.

(Łk 10,25-37)
Powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Jezusa na próbę, zapytał: ”Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”. Jezus mu odpowiedział: ”Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz?”. On rzekł: ”Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego”. Jezus rzekł do niego: ”Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył”. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: ”A kto jest moim bliźnim?”. Jezus, nawiązując do tego, rzekł: ”Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: „Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał”. Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?”. On odpowiedział: ”Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: ”Idź, i ty czyń podobnie”.

Z jednej strony wymówki przed trudem pielgrzymiej drogi do Nieba. Z drugiej strony inna pokusa szatan, która zatrzymuje człowieka. Gdy idzie może się wydawać że Niebo jest nieosiągalne. Że to zbyt trudne. Że przede mną jest tytaniczny ogrom pracy, którego i tak nie spełnię. I pojawia się zniechęcenie.

Dla Boga jednakże ważna jest droga. Od dopełnia naszych niedomagań. Polecenia i drogi Boga NIE PRZEKRACZAJĄ MOŻLIWOŚCI CZŁOWIEKA. Jet w nich ogromne wyzwanie. Ale ono nie jest dla człowieka i tylko ludzkich sił. Ono jest dla dziecka które ufa swemu Niebieskiemu Ojcu. Współdziała z Wszechmogącym Tatą. Współpracuje. Czasem się potyka. Ale za każdym razem wstaje i idzie dalej i dalej…

(Pwt 30,10-14)
Mojżesz powiedział do ludu: ”Będziesz słuchał głosu Pana Boga swego, przestrzegając Jego poleceń i postanowień zapisanych w księdze tego Prawa; wrócisz do Pana Boga swego z całego swego serca i z całej swej duszy. Gdyż polecenie to, które Ja ci dzisiaj daję, nie przekracza twych możliwości i nie jest poza twoim zasięgiem. Nie jest w niebiosach, by można było powiedzieć: „Któż dla nas wstąpi do nieba i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je”. I nie jest za morzem, aby można było powiedzieć: „Któż dla nas uda się za morze i przyniesie je nam, a będziemy słuchać i wypełnimy je”. Gdyż słowo to jest bardzo blisko ciebie: w twych ustach i w twoim sercu, byś je mógł wypełnić”.

Słowo Boga jest wpisane w nasze duchowe DNA. Bo Bóg stworzył nas na Swój obraz i podobieństwo…!

Kol 1,15-20)
Chrystus Jezus jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie. I On jest Głową Ciała – Kościoła. On jest Początkiem, Pierworodnym spośród umarłych, aby sam zyskał pierwszeństwo we wszystkim. Zechciał bowiem Bóg, aby w Nim zamieszkała cała Pełnia, i aby przez Niego znów pojednać wszystko z sobą: przez Niego i to, co na ziemi, i to, co w niebiosach, wprowadziwszy pokój przez krew Jego krzyża.

Trzeba się zatem wzorować na człowieku, który przeszedł tą drogę w sposób doskonały – na Maryi!

Weź Mamo i przyjmij całą wolność moją, wolę moją, pamięć i rozum. Weź wszystko to co mam i posiadam. Z ręki Boga wszystko to pochodzi i Bogu przez Twe dłonie pragnę to oddać. Ty Mamo, która znasz wolę Ojca rozporządzaj tym wszystkim. Przynieś mi tylko Miłość i łaskę a one w zupełności mi wystarczą.