Pokusy, ataki złego ducha. Będzie robił wszystko by człowieka oderwać od radości. By zniszczyć w człowieku zanurzenie się w dobrej i przede wszystkim radosnej Nowinie.
Gdy pokusy już prawie mnie złamały, gdy już jestem bliski upadku i decyzji o grzechu, gdy czuję się osaczony przez stado ujadajacych wilków, gdy otaczają mnie ryczące lwy i wydaje się że już nie mam wyjscia, wtedy zostaje mi tylko płaszcz Matki. Tam trzeba mi uciekać – oddać się Tej, która miażdży głowę węża. Tej która jest Nową Ewą i nie poszła w ślady pramatki Ewy.
W człowieku gdzieś głęboko jest tęsknota za dogłębnym pocieszeniem. Widać to w przypowieści o marnotrwnym synu. Zarówno w tym w jak wielkie upodleni i rozpacz wszedł młodszy syn. Ale szczególnie w starszym synu. W tym który ma dobre fasady. Chowa się za zasłoną dobrego spokojnego życia. Tak długo, aż w końcu wybucha rozżaleniem, pretensjami, poczuciem bezsensu, braku miłości i radości. Posyła posłańców do domu ojca by dowiedizeli się skąd tam taka radosć. Sam boi się sprawdzić. Sam nie chce wejsć w tą radość. Buntuje się i tupie nogami przed drzwiami, jak małe dziecko.
Bracie którzy sprzedali Józefa, gdy przybywaja do Egiptu także nie chcę uwierzyc w miłosierdzie brata. Używają autorytetu zmarłego Ojca, by sie dowiedział, czy Józef ich nie zwodzi. Mierzą miłosiernego brata swoją miarą. „Ojciec dał przed śmiercią polecenie byśmy się pojednali…” Przekazują tą wiadomość przez posłańców, bojąc się ciągle, że Jóżef rozkaże ich stracić. Oni by nie przebaczyli takiej krzywdy, jaką mu wyrządzili…
Nasza miara – ludzka miara – zabiera nam radość. Brak nam ludziom tego by być jak dzieci. Brak postawy zaufania jakie ma dziecko. Wgramolenia się na kolana Ojca Niebieskiego. Podstawą ludzkiego strapienia i przynębienia jest swiadomosć grzechu. Barierą dla radosci jest nie dopuszczanie do myśli faktu, że Bóg jest miłsoierny i zapomina nasz grzech, gdy go nam wybacza. To człowiek sam się zamęcza wyrzutami – BRAKIEM WIARY W BOŻE MIŁOSIERDZIE. Szatan lubi budować na nieuporzadkowanej przeszłosci. Mierzyć Boga swoją miarą – pamiętliwością przewin.
NIE LĘKAJCIE SIĘ! OTWÓRZCIE DRZWI CHRYSTSOWI!
NIE LĘKAJCIE SIĘ! – to zdanie które Jezus używał w zasadzie jako przywitanie po swym Zmartwychwstaniu. Nie bój się! Nie lękaj się! Pokój!
Jezus nie wypomina niczego uczniom po Zmartwychwstaniu. Jezus nie idzie ukazać się Arcykapłąnom, Piłatowi, żołnierzom by padli na zawał serca. Nie wysyła Aniołów z zemstą. Nie pamięta Piotrowi zdrady. Cieszy się. Ucztuje. Wita z uśmiechem. Nie zapomniał, nie wymazał całkowicie. Ale przeminił. Ma nadal rany na ciele – ale jest to ciało chwalebne. Bóg nie pamięta – to znaczy, że nie wypomina człowiekowi zła. Bóg ma władzę nad wszytkim. Gdy człowiek przyjdzie jak dziecko i w pokorze, Bóg potrafi przemienić bagno ludzkich grzechów w złoto. A szatan ciągle będzie szeptał człowiekowi do ucha, że to bagno… Bóg to Stwórca. W chcrzcie i zakramencie pokuty stwarza na NOWO!
Jezus podnosi grzesznika, a nie upokarza. Inaczej Jego ofiara była by na marne. On to zrobił, by podnieśc człowieka, by przywrócić na nowo drogę do Raju.
Jezus uczy mnie bym nie sotsowa odwetu. Bym nie upokarzał w słowach, działaniach ani nawet w myślach. Bym wciąż pamiętł, ze zarówno ja, jak i ta druga osoba która wobec mnei zawiniała jedziemy na tym samym wózku. Obaj jesteśmy grzesznikami. Obaj potrzebujemy przebaczenia. A prosze codziennie Ojca, by mi przebaczył, tak jak ja innym wybaczam. Dlatego trzeba przebaczyć – by samemu dostąpić miłosierdzia.
Szatan liczy na odwet. Chce złości. Dokopania drugiemu.
Trzeba mi patrzeć na krzyż. GDy tylko pojawi się myśl o odwecie, upokorzeniu drugiego. KRZYŻ i PŁASZCZ MATKI.
Psyjność i Maryjność. Te dwie drogi prowadzą do czystości serca!