Wiara to wejście poza zasłonę tego co widzialne i wejscie w próbę. Bóg chce mieć przy sobie Współtwórcę – człowieka – a nie żebraka. Chce by człowiek wychodził na pustynię, zdecydowanie walczył z pokusami, bez wchodzenia w najmneijszą dyskusję z szatanem. Żeby współkreował siebie.
Ojcem wiary nazywamy Abrahama. On wywodzi się z Ur Chaldejskiego – ówczesnego ośrodka przemysłu, wiedzy i cywilizacji. Abraham wraz z Ojcem wychodzi z Ur Chaldejskiego w poszukiwaniu nowych pastwisk. Po drodze jego ojciec umiera i Abraham przejmuje władzę. Ma przed sobą ogromne perspektywy.
Jednak w Charanie w jego życie wchodzi Bóg i woła WYJDŹ! UFA Bogu. Wierzy Bogu. Objawienie musiało być bardzo jasne i intensywne w swym wyrazie. Bóg woła WYJDŹ! I Abraham wychodzi!
Tak woła do człowieka Bóg odwołujac się do wiary – wujdź z tego co jest ci znane, pewne, Twoje, wyjdź poza strefę twego komfortu. Wyjdź poza to co namacalne i Twoje i idź – idź do miejsca które Ja ci wskażę – woła Bóg. Miejsca, które dopiero ci wskażę! Jeszcze go nie znasz. Jeszcze go nei widzisz. OBIETNICA.
WYJDŹ, a JA OBIECUJĘ ci potomstwo i ziemię. Szczęście i błogosławieństwo.
Abraham wyrusza w drogę. Droga WIARY. Wejscie w działanie, choć nawet nie wiesz do konca jak wygląda cel do którego zmeirzasz. Trudno jest ci sobie go wyobrazić.
Abraham wyruszył, doszedł do Sychem – Bóg mu mówi – tą ZIEMIĘ, KTÓRĄ WIDZISZ oddaję tobie. Już nie wyobrażenie ale ten konkret.
Abraham dochodzi do Betel – tam Bóg mówi CAŁY TEN KRAJ daję tobie i twemu potomstwu.
Abraham nie staje w miejscu. Nie zatrzymuje się. Idzie ciagle dalej. Wchodzi w proces wiary i w proces rozwoju. OD rzeczy realnych i namacalnych aż po głębiny ducha. Na końcu wyjdzie z swego ojcowskiego serca.
Wiara ma w sobie to ciągłe napięcie miedzy namacalna teraźniejszością a niewidzialną i nienamacalną przyszłością. Bóg nie jest w rzeczach materialnych. W tym otwieraniu się, w tym zaufaniu, w tych wychodzeiu można się na Niego otworzyć. Tkwiąc w miejscu – nic nie robiąc dożyjemy sądu, gdy pryjdzie Król i postawi nas pośrodku kozłów.
Dziś w Ewangelii Jezus pokazuje na czym polega sąd. Ci ktrzy podejmowali działanie. Patrzyli w przyszłość. Robili coś co po ludzku jest stratą. Wychodzili z tego co posiadali i dawali drugiemu. Wyszli z posiadanego pokarmu czy napojów i dali drugiemu. Wyszli z posiadania strojów i dali drugiemu. Wyszli poza strefę komfortu i ugościli drugiego człowieka. Wyszli poza strefę wygody i odwiedzieli chorego, czy więzieniu.
Te wszystkie działania są naturalna konsekwencja otwarcia się na Boga! Otwarcia Serca na Boga. Przejścia ponad to co widzialne – poza zasłony. Miłość czynna rodzi się z autentycznej wiary.
ZAufaj Bogu, wyjdź. On będzie cię stawiał w sytuacjach prób. Czy zadziałasz. Czy okażesz miłość czynną.
W Bogu nie ma zastojów, stagnacji – On jest Miłosćia czynną, dynamiczną i działającą.
Bóg poprowadzi dalej i głębiej – w sytuacje graniczne – sytuacje wyborów. Sytuacje pełne paradoksów – wtedy wypróbowuje się wiara człowieka.
Weź Panie całą wolnosć moją, pamieć rozum i wolę, wszystko to co mam i posiadam. Od Ciebie to pochodzi. Tobie to oddaję – Ty tym zarządzaj.
A daj mi tylko Miłość i łaskę a to mi wystarczy!
Łaska wiary. To mi wsyatrczy….