Tagi
Bóg, drzewo życia, Duch, dusza, egoizm, Herod, Jan Chrzcicel, Jezus, Maryja, miłość, miłość własna, pokora, pycha, wygodnictwo, wyniosłość, wzrost, łaska
Gdy człowiek wzrasta w swoim życiu, wówczas drzewo życia rozwija się powoli. Wowoli pojawiają się pączki, zalążki listków. Drzewo czerpie swe soki od Chrystusa – jest w Niego wszczepione. Jednakże, jeśli człowiek zostawi w swojej korze najmniejsze sczelinki, to wdrążą się tam robaki pokus, które zaczynają drążyć. Korniki, które powoli zabijają takie drzewo.
Te szczeliny to egoizm i wygodnictwo. Drzewo drążące tymi robakami powoli usycha, nie pozwola drzewu owocować. Nieuporządkowanie wyniszcza.
Należy czuwać też, by Drzewa nie zniszczyły gąsienice. Te gąsienice to miłość własna i miłowanie wygód, które niszczą zielone liście i niweczą nadzieje na owocowanie. Nieuporządkowana miłość własna oraz miłość do Maryi w żaden bowiem sposób nie pozostają ze sobą w zgodzie. (pkt 74. „Tajemnica Maryi”, św. Ludwik)
Przykładem osoby która powoliła na takie wyniszczenie jest Herod. Słuchał głosu Jana. Ten głos poruszał jego serce i umysł. Wpływał na niego. Drążył pozytywnie, odtruwał jego wnętrze z korników. Jednak Herod zbyt mocno był przywiązany do wygód, zanurzony w egoiźmie. Satan wykorzystał jego osłabienie. Wykorzystał Jego obietnicę i umiłowanie władzy. Im wcześniej człowiek odpowie na głos Boga ty szybciej pozbędzie się tych korników z drzewa swego życia:
Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: „Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w nim”. Inni zaś mówili: „To jest Eliasz”; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, mawiał: „To Jan, którego ściąć kazałem, zmartwychwstał”. Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu z powodu Herodiady, żony brata swego, Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem napominał Heroda: „Nie wolno ci mieć żony twego brata”. A Herodiada zawzięła się na niego i chciała go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, widząc, że jest mężem prawym i świętym, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a jednak chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobistościom w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczyny: „Proś mnie, o co chcesz, a dam ci”. Nawet jej przysiągł: „Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa”. Ona wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?” Ta odpowiedziała: „O głowę Jana Chrzciciela”. Natychmiast podeszła z pośpiechem do króla i poprosiła: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela”. A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i na biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę Jana. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczynie, a dziewczyna dała swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie. (Mk 6, 14-29)
Weź Matko i przyjmij pamieć moją, wolę, wolność i rozum. Weź wszystko co mam i posiadam. Rozporządzaj tym według woli Boga, którą Ty Matko najlepiej znasz. Przyozdób je. Przygotuj jako dar dla Boga. Wszystko co ma pochodzi od Boga. Rozporządzaj tym Mamo.
Przynieś tylko Miłość i łaskę a to mi w zupełności wystarczy.